Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2016, 18:48   #40
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Żeby człowiek naprawdę docenił możliwość wyspania się snem człowieka sprawiedliwego, bez obaw i przemożnego skurczu ciała, jakby w oczekiwaniu na coś złego, musi chociaż raz zostać zmuszonym do skulenia się pod nazbyt cienką kołdrą, wychwytując spomiędzy niewinnych cieni przyczajonego zagrożenia. Baumann bardzo zazdrościł wszystkim tym ludziom spomiędzy Gór Krańca Świata a wybrzeży Morza Szponów, wszystkim obywatelom Imperium, którzy mogli tej nocy spać bez strachu. Może warunkowało go to jako tchórza, albo osobę ulegającą zbytnio emocjom, ale on nie czuł się do tego. To był chłodny pragmatyzm. Strachu nie czuli jedynie ludzie głupi lub niespełna rozumu, a do żadnej z tych grup raczej się nie zaliczał. Choć nie mógł wykluczyć, że ta wyprawa przyprawi go, o ile przeżyje, o jakiegoś rodzaju psychiczne schorzenia. Na ten przykład schizofrenię paranoidalną. Oczywiście kapral stirlandzkiej nazwy takiego pojęcia nie znał, nikt inny w Starym Świecie również. Fakt jednak pozostawał faktem, dorobić jej się mógł.

Nie należał do pocieszających fakt, że gdzieś zaginął również gospodarz, podobnie jak reszta jego rodziny. Sama konieczność samodzielnego przygotowania posiłku raczej cieszyła - był on mniej apetyczny od wczorajszego, ale przynajmniej praca pozwoliła Haugowi przynajmniej w pewnym stopniu odwrócić swoją uwagę od tego, że w okolicy grasowała bestia. Człowiek, który był wilkiem. Zastanawiał się, jakie są zwyczaje takiej istoty. Skoro bywał chociaż czasami człowiekiem, to zapewne zdarzało mu się przebywać pośród zwykłych ludzi. Ale czy coś go charakteryzowało, jakaś rzecz, która mogłaby zasugerować, że nie jest zwykłym, spokojnym obywatelem Imperium. W jaki sposób się odżywiał - polował na ludzi często, czy też może żył podobnie do samotnego wilka. A może ataki na ludzi wiązały się z głodowaniem bądź atakami szału. Podobno w wilkołaka zmieniało się pod wpływem pełni księżyca, ten jednak atakował częściej. Może na co dzień jadał w karczmach i zajazdach, albo nawet we własnym domu; Baumann zastanawiał się, czy nie jest jednym z miejscowych.

Żona zamordowanego zmarła, co było kolejną zła wiadomością, dołowało też to, że może dałaby radę po uspokojeniu się rozpoznać mieszańca pośród miejscowych, jeśli bestia jest jednym z nich. Zastanawiał się, jak zginęła. Nie była ranna, a na pewno nie tak, by zemrzeć. Czyżby ktoś ją zabił? Nurtowało go to i nie dawało spokoju.

Poprzedniego wieczoru starał się nie pić zbyt wiele, ale tym razem psychika siadła mu już całkowicie i ignorując ewentualną przyganę Götza, zanim zdążyłby zmówić “Sigmarze Królu”, zaczął popijać gorzałę. Nie popił jednak długo, bo do długiej listy problemów, jakie mieli na głowie, dołączyli chłopi, którzy z impetem wpadli do karczmy, uzbrojeni we wszelkie narzędzia i pochodnie, chcąc spalić wyimaginowaną czarownicę.

Miał poważny dylemat, co o tym sądzić. Z jednej strony, dziewczynka zdecydowanie nie była zwyczajną młodą osóbką, więcej, Baumann był niemal pewien, że jakieś tam magiczne zdolności pieguska przejawiała, choć wyuczoną wiedźmą nie była. Ale raczej przestał wierzyć, że to ona była ich prawdziwym problemem. może to była naiwność, może wrodzone niezdecydowanie, ale czuł, że problem jest inny i ma cholernie wielkie kły. A także dwadzieścia cholernie dużych pazurów. Nie byłoby miło, gdyby doszło do walki, ale z drugiej strony uleganie pomysłom jakiś wieśniaków nie było dobrym pomysłem. Cywil nigdy nic na trzeźwo nie wymyśli, stwierdził w myślach Baumann, napiwszy się gorzałki. Nie mogli im ustąpić, to wiedział, a skoro ten dureń Kaspar wolał tylko głupio się uśmiechać, to on, jako kapral, wyda rozkazy.
- Cisza wszyscy! - zawołał i dostawił gliniany, poobtłukiwany kubek, z którego sączył wcześniej życiodajne soki. Odszedł do kontuaru. - Nie będzie żadnego samosądu, nie tylko dlatego, że nikomu nie chce się zbierać drewna na stos tak wielki, żeby zapłonął na tym wygwizdowiu. My zadecydujemy, co zrobimy z dziewczynką, bo to my, a nie wy, musimy znaleźć i zabić to grasujące po okolicy bydle. Jeśli macie w sobie tyle energii, to weźcie te widły, przygotujcie pochodnie i szukajcie tego cholernego wilkołaka. Albo zaszyjcie się domu, jak przed wygłodniałymi wilkami i pilnujcie swoich rodzin.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 01-10-2016 o 18:36. Powód: literówka
Fyrskar jest offline