Craig Lowell -I na trzy. Raz, dwa trzy! - Craig dźwignął Dentona i pomógł mu przyjąć pionową pozycję, opierając się o ścianę. Tak jak zdążyli przed chwilką ustalić, idą dalej na mostek pobyt w tym korytarzu był zbyt niebezpieczny. Jak na razie jego prowizoryczny opatrunek się trzymał. Craig wziął Dentona pod ramię, żeby odciążyć jego nogę i powoli ruszyli schodami w górę, tam gdzie znikł Barbossa i reszta "łowców głów".
Craig zastanawiał się co dalej. Udało im się opanować mostek czy nie? Kto kogo wybił? I co z tym cholernym statkiem eskorty? -Jesteś w tym stanie strzelać z tej armaty? - wskazał głową na RKM trzymany przez Dentona. Niezłe cacko, jego odprzodowy pistolet już mu się w ogóle nie podobał. Gdyby tak udało mu się wejść w posiadanie tej broni... Craig był dobrym strzelcem, a z karabinem - jeszcze lepszym. .
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |