|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-09-2016, 01:25 | #151 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Michael Devlin - stateczny oficer Rozmowa z Eduardo - Ciekawe określenie z tą martwą pszczołą. Ale obawiam się, że nie miałem okazji przeżyć takiego doświadczenia. Choć nie brzmi zbyt zachęcająco szczerze mówiąc. - brodaty oficer zastanowił się chwilę nad specyficznym doborem słów latynoskiego mechanika. Bardziej jednak przykuł jego uwagę jego raport techniczny o jednostce a zwłaszcza silniku. No nie mogło być zbyt różowo. - Więc silnik nie jest w zbyt dobrym stanie a poziom paliwa jest dość tajemniczy. - powtórzył najważniejsze dane z raportu. No czyli silnik mógł nawalić w każdej chwili, ich spec nie był specem od pełnomorskich kalibrów a paliwo mogło się skończyc lada chwila. Jak ci co ich nie byli samobójcami czy totalnymi kretynami to w takiej sytuacji powinni zmierzać do jakiegoś portu by zdobyć paliwo i dokonać napraw. - Eduardo a możesz mi powiedzieć czy wiesz gdzie możemy się znajdować? Albo dokąd zmierzaliście? I czy jeśli lewy silnik siądzie prawy będzie chodził nadal i uciągnie statek czy też siądzie? - zapytał by rozjaśnić sobie obraz sytuacji. Wiedział, że czasem silniki są ze sobą sprzężone na tyle, że albo działały razem albo w ogóle. Tym razem jednak miał nadzieję, że są to dwie niezależne jednostki. Wówczas jedna powinna chyba uciągnąć statek choć oczywiście zrobiłby się jeszcze bardziej mułowaty. Zaś na brak paliwa recepty nie miał. Bez paliwa jednostka by dryfowała bezradnie wydana na łaskę żywiołów. Dlatego jak najprędzej należało zdobyć paliwo czyli zapewne dotrzeć do jakiegoś portu. Znałby zbliżoną pozycję w jakiej obecnie się znajdowali miał mapy we własnej głowie więc choć z grubsza orientowałby się zapewne do jakiego portu możnaby najprędzej przybić. Rozmowa z mostkiem - Na początek panowie wstrzymanie walk mi się wydaje roztropnym pomysłem. Wszyscy płyniemy na tej samej łajbie a już krótka inspekcja wykazuje, że nie ma powodów do optymizmu. Na razie mamy tu dwóch waszych ludzi i na razie są raczej cali. Wolałbym nie zmieniać tego stanu i mam nadzieję, że panowie nas do tego nie zmuszą. I chciałbym wiedzieć z jakim dżentelmenem rozmawiam. - powiedział do tuby głośnika rozmawiając z mostkiem. Wolałby porozmawiać co prawda z kimś ze swoich. Ale skoro nie to trzeba było grać tymi kartami co się trafiły. Zastanawiał się jak wygląda mostek i reszta jednostki. Na mostku czułby się o wiele pewniej. Jak ryba w wodzie. Tamci chyba musieli coś wiedzieć o stanie jednostki czy choćby silnika skoro Eduardo mówił, że im mówił. Wspomniał też o losie schwytanych jeńców w maszynowni. Kto wie, może przemówi do nich, że zbiegowie jednak biorą jeńców. Albo, że się zawahają gdyby planowali odbić maszynownię. Zaś warunek przerwania walk wydał mu się rozsądny i oczywisty by kontynuować rozmowy. Ciężko sie gadało gdy ołów i stal świszczały koło ucha. No i nie miał pojęcia jak idzie reszcie bo nikt się od nich na razie nie zgłosił. Musiał więc w sporej mierze zgadywać jak rozegrać te negocjacje.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
02-10-2016, 15:32 | #152 |
Reputacja: 1 | Craig Lowell -I na trzy. Raz, dwa trzy! - Craig dźwignął Dentona i pomógł mu przyjąć pionową pozycję, opierając się o ścianę. Tak jak zdążyli przed chwilką ustalić, idą dalej na mostek pobyt w tym korytarzu był zbyt niebezpieczny. Jak na razie jego prowizoryczny opatrunek się trzymał. Craig wziął Dentona pod ramię, żeby odciążyć jego nogę i powoli ruszyli schodami w górę, tam gdzie znikł Barbossa i reszta "łowców głów". Craig zastanawiał się co dalej. Udało im się opanować mostek czy nie? Kto kogo wybił? I co z tym cholernym statkiem eskorty? -Jesteś w tym stanie strzelać z tej armaty? - wskazał głową na RKM trzymany przez Dentona. Niezłe cacko, jego odprzodowy pistolet już mu się w ogóle nie podobał. Gdyby tak udało mu się wejść w posiadanie tej broni... Craig był dobrym strzelcem, a z karabinem - jeszcze lepszym. .
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
04-10-2016, 20:43 | #153 |
Reputacja: 1 | Hmm A Adi zawsze taki pierwszy do poganiania MG Michael Devlin Rozmowa z Eduardo -Ja tu tylko pilnuję żeby śruby się kręciły nikt mi nie mówi w którą stronę ster jest zwrócony. Rozmowa z mostkiem - A chuj ci do tego? Załatwimy twoich kumpli i przyjdziemy po ciebie. Craig I Denton Denton z pomocą Craiga zaczął się wdrapywać po schodach. Chwilę później kule trafiły jednego z wyzwoleńców. Wygląda na to że teraz kiedy czoło ataku poszło atakować mostek rufa nabrała odwagi i postanowiła zaatakować od tyłu. Otacza was wielu wyzwoleńców ale w większości nieuzbrojeni i mniej od tych co ruszyli za Henrym skłonni do walki.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
07-10-2016, 01:59 | #154 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Michael Devlin - stateczny oficer - O. Czyżby? Załatwicie sławnego Henry'ego Barbossę? A mnie się coś wydaje, że to on was odnajdzie i załatwi. Nie chcecie rozmawiać ze mną będziecie rozmawiać z jego stalą i ołowiem. - wzruszył ramionami i zwolnił przycisk komunikatora. No właściwie nie spodziewał się, że tamci rzucą broń i się poddadzą. Ale jednak nie zaszkodziło i ich trochę postraszyć Barbossą. Wcześniej mogli wiedzieć o nim ale mieli go w klatce pod kluczem. Teraz ten wilk i postrach mórz wyrwał się na wolność. Jeśli mieli jakieś wątpliwości to własnie Devlin je rozwiał. Doszedł do wniosku, że skoro tak pyskują to widać czują się jeszcze mocni. Czyli nie byli przyparci do muru i walka wciąż trwała. Pewnie sądzili, że mogą jeszcze opanować sytuację. Więc był ten krytyczny moment walki gdzie szala zwycięstwa mogła się przechylić na dowolną zestron. Główkował teraz jak przechylić na ich stronę. Przede wszystkim musieli utrzymać maszynownię. To było serce statku. No i mostek ale to już nie jego działka. Załował, że się nie udało skontaktować z kim od nich, najlepiej z ich kapitanem. Zgadywał ale nie wiedział w sumie co się dzieje na innych pokładach. Nie wiedział nawet czy buntownicy wiedzą, że maszynownia już zdobyta. - No dobrze panowie nie jesteśmy na wakacjach więc mamy robotę do wykonania! - zwrócił się do swoich załogantów. Musieli się na wszelki wypadej przygotować do jakiejś kontrakcji załogi. Tu znaczenie szczególne miała pomoc latynoskich jeńców. Starał się ich szybko wypytać o to czym dysponują na miejscu. Mogli zamknąć drzwi na ile się dało spustów ale był ciekaw czy nie da się ich zblokować jakoś dodatkowo. Druga rzecz to jeśli mimo wszystko by je sforsowano przydałoby się prowadzić do nich ogień z broni więc jakieś barykady. No albo coś by się za czymś schować i zza przeszkody prowadzić ogień. A ponieważ amunicji było dość mało przydałoby się coś jeszcze. W sumie cokolwiek do rzucania. Najlepiej ciężkiego albo ostrego. Może proca? No i okolica. Co było w najbliższych pomieszczeniach? Może tam dałoby się zorganizować jakiś dodatkowy sprzęt? Zwłaszcza broń, amunicję czy coś do walki? Na razie chyba sytuacja była zagmatwana i płynna liczył więc, że "na świeżo" może uda im się zebrać trochę sprzętu nim by dotarła do nich jakaś kontra. Nawet nasmolone i podpalone łachy czy coś rzucone przed korytarz maszynowni mogły narobic dymu i utrudnić przebywanie w nim grup kontratakujących. I może wiertarka tu była? Jakaś mała dziurka robiąca za wziernik tego co się dzieje za drzwiami by się przydała.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
09-10-2016, 10:33 | #155 |
Reputacja: 1 | - Co jest szumowiny?! - ryknął na tyle na ile pozwalało mu obolałe ciało. Był ranny, dlatego w jego interesie było jak najszybsze opanowanie jednostki, żeby ktoś mógł mu udzielić profesjonalnej pomocy. - Ruszajmy - dodał sobie animuszu podnosząc karabin w górę - załatwimy ich, bo jak się teraz zatrzymamy, to oni załatwią nas. Albo sprzedadzą. Ktoś chce byc sprzedany jak pies? Bo ja nie!!! Już bym wolał tu zdechnąć - całą swoją siłą woli powstrzymywał grymas bólu. Zastraszanie Zdolności przywódcze
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |
10-10-2016, 10:56 | #156 |
Reputacja: 1 | Craig Lowell Niżej było jakby spokojniej. Gdy padły strzały, Craig odruchowo schylił głowę. Ale szedł dalej wspierając Dentona. Toporek wsadził za pasek, w wolnej ręce miał czarnoprochowca. Na tyle ile mógł rozglądał się, żeby zdobyć orientację. Kolejny pokład, ile jeszcze? .
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
20-10-2016, 16:30 | #157 |
Reputacja: 1 | Henry widząc drugą grupę wchodzącą po schodach ruszyliście. Jednak zanim dotarliście do oszklonej części mostka od strony mostka poleciała seria która trafiła idącego na czele. Na platformie na mostku jest stanowisko kaemu na piedestale, w złożeniu pewnie do strzelania w przód i na boki ale jego pole rażenia pokrywa także mostek. Idący na czele upadł ze zmasakrowaną lewą ręką, dalej trzymając w prawej wasz jedyny pistolet maszynowy... Devlin szybkie przeszukania przyniosły całkiem pomyślne rezultaty, smaru i szmat było pod dostatkiem. Podobnie jak narzędzi które z powodzeniem mogły posłużyć w walce wręcz (jak płasko-oczkowy klucz 50) może wartoby zadbać o dostarczenie tego sprzętu tym którzy nie mają żadnej broni? Craig i Denton Okrzyk Dentona jakiś skutek chyba wywołał bo na chwile natarcie zwolniło, al już po chwili (i zapewne szybkiej naradzie) podjęto na nowo. Jeden z marynarzy złapał Dentona pod drugie ramie i pomógł mu wchodzić po schodach. Za waszymi plecami usłyszeliście ciche wystrzały z sportowych pistoletów. Po chwili odpowiedziały im znacznie głośniejsze wystrzały z karabinów wygląda na to że dwóch których Craig zostawił do osłony tyłów niewiele zdziałało
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
24-10-2016, 15:58 | #158 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Michael Devlin - stateczny oficer ~ Ci Latynosi to chyba mają jakieś kompleksy z tymi imionami... ~ przemknęło pod siwowłosą czupryną starszawego oficera. Kiwnął głową potakująco do latynoskiego rozmówcy nie chcąc mu dać poznać, że jednak zrobiło na nim wrażenie odpowiedź na pytanie zdawałoby się całkiem zwykłe. Czyli o imię. Sigfrido Burgos Barrientos. Z Miami. Wyraźnie był dumny i szczęśliwy albo chociaż zadwolony. Choć Miechael nie był do końca pewny czy dlatego, że mógł się pochwalić takim pochodzeniem, z tego jak im dotąd szła akcja, z tego, że ich dowódca zagadał własnie do niego czy jeszcze z jakiegoś innego powodu. - Ale wszyscy mówią mi Sigi. - dodał po chwili Latysnos widząc nieco uniesione jakby w wyczekaniu brwi przydwódcy grupki buntowników która opanowała maszynownię. - Świetnie Sigi! - ucieszył się Devlin widząc, że jednak może ci Latynosi jacyś zmanierowani na swoją modłę ale jednak da się z nimi dogadać. - Posłuchaj co zrobisz razem z Fabio. - powiedział oficer wyłuszczając swój plan. Podchwycił myśl jaką powiedział któryś z jego ludzi, że sporo tu prętów, pałek, gazrurek i takich tam co by przyłożyć komuś akurat jak znalazł a jeszcze sporo ludków z gołymi rękami latało. Pomysł był dobry więc spodobał się oficerowi. Zaraz więc właśnie zainteresował się pomysłodawcą i tak poznał Sigi'ego. Teraz zaś własnie Sigi jako buntownik i Fabio jako też buntownik ale znający lepiej statek, mieli wziąć nadmiar improwizowanej broni i zanieść je potrzebującym czyli innym buntownikom. Powinni wrócić do ładowni gdzie ich przetrzymywano. Michael nie miał pojęcia jak wygląda sytuacja na innych pokładach i rejonach statku więc nie wiedział jak wygląda i kto urzęduje w tej chwili w ich dotychczasowych "pokojach gościnnych". Ale liczył, że choć część nadal powinna się tam cępić, zwłaszcza ta część bez żadnej broni i pomysłu na jej zdobycie. Gdyby nikogo tam nie było powinni spóbować pójść w stronę mostka gdzie udała się grupka ich kapitana. Gdyby stało się coś nieprzewidzianego musieli wymyślić coś samodzielnie. W tak chaotycznej i niejasnej sytuacji nie chciał ryzykować zbytniego osłabienia obsady maszynowni. Nie miał pojęcia czy ktoś spóbuje ją odbijać a jak już to z kim, czym i kiedy. Miał nadzieję, że Fabio i Sigi przy pomyślnych wiatrach wrócą z dodatkowymi obrońcami. Ale jak nie to Michael by został z uszczuplonym składem i ograniczonymi zasobami co mu się niezbyt podobało. Resztę ludzi poza wujkiem Fabio którego postawił na dyżrurze przy drugich drzwiach maszynowni na wypadek gdyby ktoś próbował się z tamtąd dostać. Głównie w postaci barykad i wywalonych szaf, łóżek i co się nawinęło. Korytarze nie były zbyt szerokie a więc dośc łatwe do zatarasowania. Plan Michael'a nie był zbyt wyszukany. Zamierzał rozszerzyć kontrolowany teren o ile się da by było się gdzie cofać w razie potrzeby. Za taką wywaloną szafką można było się ukryć a powywalane na korytarzowe "przedpole" śmiecie, puszki i inne gradobicie miały ostrzec o nadchodzacym ataku a może i nawet wywalić napastnika czy dwóch wprowadzając zamieszanie. Z czterech ludzi jakimi dysponował dotąd po odesłaniu Sigiego zostało mu trzech. Jednego postawił na czujce w głebi korytarza by pozostali dwaj mogli względnie skupić się na robieniu barykad. Mieli się zmieniać co zwyczajową fajkę czy dwie. Gdyby zdążyli tak oporządzić korytarz z jednej strony maszynowni mogliby podobnie zająć się drugim, przy ktorych drzwiach na razie czaił się starzawy, latynoski mechanik. Sam Michael zajął się najbardziej przycyjna w tej chwili robotą czyli przerabianiem puszek, słoików i butelek w mieszaninę olejów, smarów, rozpuszczalników i szmat produkując z nich coś petardo - granatopodobnego do rzucania. Zgadywał, że pewnie narobi dymu, może huknie czy zapali się na chwilę ale jakoś nie nastawiał się na jakiś konkretny efekt. Miał nadzieję, że choć na chwilę przestraszy czy zdezorientuje przeciwnika w zestawieniu z badziewiem na podłodze i improwizowanymi potykaczami może osłabi impet akataku na tyle, by mogli skorzystać ze swoich skromnych zasobów broni palnej i posiadanej amunicji. Może nawet jakby im Neptun sprzyjał speszyliby napastników na tyle by zaniechali ataku. Każdy kwadrans zwłoki dawał czas i nadzieję, że Barbossa ze swoimi ludźmi zajmie mostek i spacyfikuje resztę. No i przybiędzie im z odsieczą gdyby zaszła taka potrzeba. Na razie zostawało udawać, że wszystko idzie zgodnie z planem i nie martwić się, że na razie miał kontakt z mostkiem raz i nadal wówczas rządzili tam ci źli.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
25-10-2016, 16:19 | #159 |
Reputacja: 1 | Devlin - Si senior! - twój towarzysz wraz z Fabio zebrali masę kluczy i innych wynalazków i ruszyli dozbrajać resztę statku umocniłeś swoją pozycję w maszynowni, i poszukałeś chemii, niestety rewelacji nie było smar i szmaty, jakieś płyny do penetrowania zapieczonych śrub i inne wynalazki, nic z czego mógłbyś zbudować bombę ale nasączone smarem szmaty powinny dać od cholery dymu. Twoje poszukiwania przerwał powrót Sigiego i Fabio -Senior! nasi tu idą, od góry ich zepchnęli do nas. faktycznie za plecami dwójki "twoich" stała cześć twoich współtowarzyszy z celi (oraz kilku z drugiej celi) uzbroili się w klucze i inną broń -Devlin oni tu idą i mają broń palną. powiedział jeden z marynarzu którego kojarzyłeś z celi Henry z drugiej strony też ruszyli ale ich również przygniótł ogień kaemu. Twardo stosując swoją strategię parcia do przodu ruszyłeś ze swojej strony seria tym razem cię ominęła ale skosiła twojego towarzysza uzbrojonego w dwa kapiszonowce, marynarz z Carcano otworzył ogień ale chybił. Wygląda na to że stanowisko kaemu na dziobie nie ma większego problemu z przenoszeniem ognia naprzemiennie na oba dojścia do mostka... Po chwili wrócił też ostrzał z okrętu eskorty waląc po twojej pozycji zaś ogień z dziobu przygniótł natarcie z prawej burty. Craig i Denton za wami na dole słychać strzały, wygląda na to że nieuzbrojona w broń palną część wyzwolonych dała się zepchnąć z powrotem na poziom ładowni. Na tym poziomie było sześciu waszych ale większość z nich nie miała nawet porządnej broni do walki wręcz. Za to Craig zauważył wyblakłą i zardzewiałą tabliczkę z napisem "Izba chorych" i strzałką, prowadzącą w stronę dziobu
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
29-10-2016, 10:57 | #160 |
Reputacja: 1 | Craig Lowell Sytuacja się pogarszała. Craig ze względu na niesionego Dentona miał ograniczone pole manewru, a na dodatek ktoś zaraz dobierze mu się do dupy. Dosłownie. Sprawa nie była tak prosta, jak się na początku wydawało. Nie znosił ciasnych pomieszczeń, nie wiadomo było, gdzie uciekać, i z której strony najlepiej zaatakować. Był zdecydowany jak najszybciej zdobyć mostek, ale ten był widocznie dalej niż sądził. Lada moment ktoś odstrzeli mu dupę i Craig zdechnie w cholernej swiadomości, że świadomie na to pozwolił. Szybka orientacja, tabliczka prowadząca do izby chorych. -Okej Denton, zmiana planów, bunkrujemy się w izbie chorych, może uda mi się założyć lepszy opatrunek, ale musimy sprzątnąć tych z tyłu, mam cholernie złe przeczucie, że nas na tych schodach rozstrzelają. .
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
| |