Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2016, 21:57   #20
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Co polecasz? - Opal znów przeszukiwała zestawy ubrań bliższe tym, które mogła obejrzeć dookoła. - Eric, radzę ci zmienić garniak…
- Mam tu znajomego, który mógłby nam pomóc w aklimatyzacji - odpowiedział Bill zapalając fajkę. - Trzeba się jednak do niego dostać. Do tego czasu kupcie cokolwiek co choć trochę przefiltruje wam ARy.
Smith wydawał się być ostoją spokoju. Jego mina nie drgnęła ani razu, mimo bólu związanego z raną i osłabieniem związanym z utratą krwi. Do czasu aż Opal wypowiedziała te straszliwe. Skrzywił się lekko, gdy wspomniała o garniturze. Ale po krótkiej chwili wewnętrznej walki, której mikroślady na jego obliczu nie mogły umknąć morphowi Opal, skapitulował.
- To co proponujesz? -
Jednocześnie nakazał Katonowi wyszukać popularną ofertę, z której korzystała większość populacji tego miejsca, w celu rozmycia się w tym morzu abonentów.
Opal zmrużyła oczy przerywając własne wyszukiwanie ofert. Zmierzyła wzrokiem sylwetkę mężczyzny uśmiechając się w pewnym momencie.
- Nie martw się coś znajdziemy, co choć odrobinę będzie mogło udawać twój styl. Jednak tutaj będę potrzebować sama pewnej pomocy. Znam się na modzie, ale hm… dla pewnej konkretnej części społecznej… Bill… twój znajomy pomaga tez w hm… takim problemie?
- Wystarczy że lustrzanki będą do niego pasować.- stwierdził po namyśle Smith. Po czym dodał po chwili.-I kabura nie będzie rzucała się w oczy.
Bill zlustrował was przed odpowiedzią i zaciągnął się papierosem. Wyglądało to trochę dziwnie biorąc pod uwagę jego anatomię. Dał jednak radę i zaraz wypuścił gęstą chmurę szarego dymu.
- Raczej nie… ale może kogoś znać.
Katon tymczasem wyświetlił zestaw popularnych lokalnie ubrań, które wpasowywały się w schemat zainteresowań Erica. W większości były tanie i wyglądały… nieprofesjonalnie. Były też jednak garnitury, ale sortu gorszego niż to co aktualnie miał na sobie (nie licząc dziur po postrzale). Muza uświadomiła go także, że powinien uzupełnić amunicję, gdyż w ostatniej strzelaninie pozbył się całego magazynka, a zapasowy miał już załadowany.
“- Zostawmy to pannie Blackwater.” - przekazał swej muzie Smith.- “Muszę się wtopić w miasto i zmienić styl, a nie tylko kupić tańszą wersję tego co noszę.
Westchnął cicho i dodał.-”Lepiej poszukaj w okolicy sklepów z amunicją.
Po czym skupił swą uwagę na Opal i mackowatym Billu.

Przybytek Pana Wu mieścił się niedaleko stacji. Wizyta w nim nie pozwoliła zatem doświadczyć pełnego spektrum wrażeń jakie oferował Mały Szanghaj. Miała to nadrobić wycieczka prowadzona przez Billa. Detektyw poprowadził dwójkę towarzyszy ulicą, przy której znajdowała się klinika, wgłąb miasta.



Na pierwsze reklamy nie trzeba było długo czekać. Nie były tak agresywne jak te, które miały nadejść później. Sterylnie piękne kobiety i zadbani mężczyźni wciskali się na skrzynki bezpośredniego kontaktu zachwalając środki czystości, bieliznę, jedzenie, sprzęt RTV, AGD, a także całą masę innych produktów. Do uszu "turystów" zaczynały dochodzić pierwsze wirtualne dźwięki mające za zadanie kodować podświadomość przechodniów - przyjemna muzyka, cytaty ze znanych reklam, a nawet całe konwersacje. W sąsiedztwie kliniki Pana Wu, wciąż można było obserwować otoczenie. Murale na ścianach mijanych budynków oraz pod stopami przykuwały uwagę wielobarwnością i holo-efektami oszukującymi poczucie perspektywy. Wśród przechodniów dominowały metalowe "wieszaki" śpieszące zapewne do pracy lub na zakupy. Pomiędzy budynkami zwisały kable wymieszane ze zwykłymi linami i sznurami. Gdzieniegdzie wisiały suszące się ciuchy.



Z każdą Prawie robi wielką różnicę przecznicą w stronę No to NVL centrum zmysły A świstak siedzi i zawija je w te sreberka były atakowane Nie ma jak u Pana Wu coraz agresywniej. Może to jej urok? A może to nu-Maybelline? Podstawowe filtry AR Pij nu-gat-drinks - będziesz wielki przestawały wyrabiać. Muzy chipsy przyszły nie nadążały z Smak wspaniałej herbaty na okrągło przesiewaniem Natura ma nosa informacji. Ciężko Pij nu-gat-drinks - będziesz odważny było odróżnić Rozpływa się w ustach rzeczywistych przechodniów od wirtualnych Jak pięknie być sobą awatarów, prawdziwe dźwięki od cyfrowych. Zapachy Po prostu Prima nieistniejących Jeśli ktoś nieoczekiwanie zmiesza cię z błotem, nie załamuj się. Czasem wystarczy bardzo dobry proszek potraw kusiły, a muśnięcia Z przyjaciółmi dziel się tym, co najlepsze a będą ci jedli z ręki niewidzialnych palców Symbol dobrego smaku rozbudzały Słodki,lekki,snackomity wyobraźnię. Do zabicia jeden krok Granica pomiędzy Fortuna.Natura.Sok naturalny.Fortuna.Natura.Bądź naturalny.Fortuna.Natura.Sok naturalny. mirażem, a autentyzmem Jej smak pobudzi każdego zatraciła Czarna jak diabeł,czysta jak anioł, goraca jak piekło,słodka jak miłość się bardzo szybko i w niewiadomym punkcie, Tak kujemy i kujemy. Zjadłbym coś bowiem dopiero Okay.Cisza w eterze. W razie czego szef prześle nam wiadomość. W skarbcu pełno glin po jakimś Tak podziekuję Ci- merci/Merci że jesteś tu czasie Opal i Eric Szlochać nie warto i bać się nie warto.A jedno, co warto-ubezpiecz się z Wartą zorientowali się, że nie W temperaturze 170 C ekspansja termiczna dwutlenku węgla powoduje gwałtowna denaturację białek potrafią odróżnić obu światów. Mocne a nie zadzierają nosa Uświadomili sobie Mama mówi, że tata ma świetną linię. Ma świetna linie ale kredytową. również że są prowadzeni Dr Witt to owoc długich poszukiwań przez detektywa, Smak wspaniałej herbaty na okrągło ale nie mogą być pewni, czy uliczka którą przemierzali Cudowny blask ziemię otula. była prawdziwa, czy Ciepłe spojrzenia kołysza nas. też była wytworem Jaśnieje mrok wśród śpiewu gwiazd inteligentnej reklamy jakiegoś filmu.

Po blisko A łyżka na to: niemożliwe godzinnej wędrówce, która dała się odczuć bardziej jako wielogodzinna ekspedycja, stanęli przed drzwiami zatopionymi w zaułku. Bill owinął jedną z macek swój pistolet i zastukał nim kilkukrotnie o drzwi. Mrugnięcie oczu później, zamiast pistoletu trzymał nowoczesną szczoteczkę do zębów. Natomiast Opal była pewna że jest to nowy model ecto. Wirusy reklam AR wciąż zbierały swoje żniwo atakując przywidzeniami.

- Na wejściu zdajcie broń - ostrzegł przy tym swoich towarzyszy. Obok niego pojawił się znikąd biomorf o śnieżnobiałych zębach. - Velvet-miękki dotyk na twej twarzy. Velvet –przecież co dzień o nim marzysz.Velvet-miękki jak aksamit

Drzwi otworzyły się ukazując w wąskim przejściu ciało pająkowatego synthmorfa. Nie licząc drobnych różnic wyglądał jak niedoszły napastnik Erica, włączając w to dwa karabiny zamontowane na tłowiu. Wyglądał groźnie, ale póki co nie miał agresywnych zamiarów.

- Broń na ziemię - oświadczył metalicznych głosem syntezatora.

Zastawiał przejście tak, że ciężko było dostrzec co jest wewnątrz. Tak samo nie sposób było się obok niego przecisnąć. Bill położył swoją broń na ziemi i wycofał mackę. Nie przestawał jednak uważnie obserwować bramkarza. Zarówno Opal, jak i Eric wiedzieli że to standardowa procedura, która miała gwarantować bezpieczeństwo tylko i wyłącznie gospodarzowi. Gdyby coś poszło nie tak, mogli zostać rozstrzelani, a w takim miejscu mało kto by się tym przejął. Większą moc miały wpływy w Guanxi.

Opal zamrugała kilkukrotnie starając się zrozumieć co się dzieje. A było ciężko. Zaczęła grzebać w torebce zastanawiając się czy przy tej ilości reklam to nie wyciągnie czegoś innego. W końcu z torebki został wyjęty niezbyt duży microwave agonizer. Broń raczej używana do odstraszania niż zadawania porządnych obrażeń.
Broń Eric odłożył z pietyzmem, oprócz pistoletu… także dość ostry i długi nóż bojowy. Odetchnął głęboko i uspokajając się wewnętrznie czekał na dalszy rozwój wypadków.

Z ciała robota wysunęła się długa, metalowa macka zakończona przyssawką. Zebrała broń i cofnęła się z powrotem do korpusu syntha. Odsunął się na bok odsłaniając przejście.
- Zapraszam - odezwał się znowu syntezator. - Czeka.
Bill bez słowa ruszył do przodu. Podążając za nim, Opal i Eric znaleźli się przestronnym holu, który dawno miał za sobą czasy świetności. Między monstrualnymi kolumnami było mnóstwo przestrzeni zagraconej popękanymi kafelkami, gruzem i śmieciami. Gdzieniegdzie w oczy wpadały maźnięcia farby gdzie ktoś kiedyś stworzył mural lub zwykły napis na ścianie. U sufitu wisiały neo-żyrandole. Większość oświetlenia była jednak popsuta, a te żarówki, które działały osnuwały wszystko zaledwie mdłym światłem. Na środku pomieszczenia zaczynały się schody prowadzące na pierwsze piętro z antresolą oraz przejściem do dalszych pomieszczeń. Za balustradami stało kilku uzbrojonych strażników czujnie obserwujących gości.
Detektyw nie wszedł na schody, a skierował się do drzwi w zachodniej części holu. Z dwóch skrzydeł, tylko jedno było uchylone. Sącząca się stamtąd łuna światłą była chorobliwie zielona. Zaraz też okazało się czemu. Spowite półmrokiem pomieszczenie za drzwiami było oświetlone jedynie blaskiem holo-ekranów starej daty. Po podłodze ciągnęło się mnóstwo kabli, które ginęły gdzieś w kątach. W powietrzu unosił się gryzący swąd papierosowego dymu. Wzmocniona implantami wizja dziennikarki i negocjatora wyłowiła kilka osób w pomieszczeniu. Dwa synthy oraz palącego szlugi mentona podłączonego kablem do jednego z tych przestarzałych komputerów. Gdy wszyscy goście znaleźli się w środku, wyprostował się na chybotliwym krześle ze sztucznego drewna i zmierzył ich wzrokiem.
- Turyści - mruknął zdegustowany. - To ostatnia przysługa dla ciebie Bill. Po tym jesteśmy kwita.
- Tak - to była jedyna odpowiedź detektywa.
Zapadła chwila ciszy. Menton w końcu westchnął. Zza okularów spoglądały mocno przemęczone oczy człowieka, który bardzo długo nie spał.
- No dobra… to co potrzebujecie?
- Kryjówki… na jakiś czas. Z dostępem do meschu, może przykrywki jakiejś. Fałszywych tożsamości. Tak na początek… i oczywiście nie oczekujemy, że będzie to nieodpłatna pomoc.- wyjaśnił Smith spokojnie.
Menton zawiesił wzrok na Ericu, a potem przeniósł spojrzenie na Opal. Długo na nią patrzył zanim odezwał się ponownie.
- To będzie sporo kosztowało… - zawiesił głos. - Biorąc pod uwagę sławę tej pani.
- Z fałszywymi tożsamościami w meshu to ja sobie poradzę, dziękuję bardzo. Wystarczy mi na razie coś na te reklamy… - kobieta przymknęła oczy uspokajając jaźń.
- Nie wątpię że tanio nie będzie. Ale też… mam nadzieję, że nie będę zmuszony długo tak działać.- zamyślił się Eric.
- Filtry AR mogę załatwić od ręki. 150 kredsów od głowy i macie na miesiąc. Jeśli nie chcecie fałszywych ID tym lepiej. Padło jednak hasło o fizycznej kryjówce. Mogę was wziąć pod parasol za dwie stówki za dzień.
Opal wypuściła głośno powietrze przez usta. Drogo zdecydowanie drogo.
- Filtr biorę… daj chwilę abym się zastanowiła nad resztą ofert.
Machnął ręką w bliżej nieokreślonym geście.
- Pewnie. Tylko nie za długo. Mój czas kosztuje.
- Na razie weźmiemy filtry i kryjówkę i stałe łącze do ciebie w sprawie kolejnych ofert.- zadecydował Smith.
Po króciutkiej chwili namysłu Opal pokiwała głową. Ciągle czuła się nieco oszołomiona od napływu reklam. Mogła poczuć na sobie coś co sama mogła wywołać. Nieprzyjemne to było.
- Zapłacę… nie będzie można tego wyśledzić - rzuciła ciszej do Billa i Erica, chociaż na pewno dało się to usłyszeć.
- Ile?
- Filtry i kryjówka dla dwóch osób... - Menton uśmiechnął się - Pięć stówek. Podejdź.
Podwinął rękaw ukazując implant terminalu zbliżeniowego. Gdy Opal podeszła, zaskoczyła łączność krótkozasięgowa. 500 kredytów zostało pobranych z przygotowanego na tą okazję konta.
- Do jutra możecie tu zostać. Każdy kolejny dzień to kolejne dwie stówki… chociaż przyjmuję również inne formy rozliczeń - spoglądał to na Opal, to na Erica. - Ach… filtry. Proszę bardzo.
Dziennikarka i negocjator otrzymali w tym samym czasie paczkę z anonimowym oprogramowaniem. Muzy natychmiast oflagowały je jako “groźne” i zasugerowały poddanie kwarantannie.
- Na razie zobaczmy co za kwaterę nam przyszykowano.- uśmiechnął się ironicznie Smith i cóż… zignorował ostrzeżenie Katona. Filtry jakie im podsunięto z pewnością były nielegalne, ale nie mieli wielkiego wyboru. Eric zasugerował poprzez muzę by najpierw on odpalił swój, a potem jeśli wszystko byłoby w porządku.. ona.
Opal i tak nie zaczęła by pierwsza. Zamiast wrzucać program do kwarantanny zwyczajnie go sprawdziła od strony kodu. Z odpalonym mental speedem mogła spokojnie go przejżeć nim się specjalnie ktoś zorientuje… Z drugiej strony Bill mu ufał. Dlaczego ona by nie miała? Dlatego przejrzałą tylko pobieżnie dla zaspokojenia własnej potrzeby. Potem zainstalowała oprogramowanie.
Zainstalowanie i uruchomienie filtrów można było porównać to zanurzenia się pod wodę. Nagle wszystkie wirtualne dźwięki, zapachy i dotyk, które mózg uznawał już za rzeczywiste zostały wytłumione. Kilka sekund później zniknęły zupełnie. Dopiero teraz negocjator i dziennikarka uświadomili sobie że przez cały czas słyszeli muzykę. Jej zniknięcie pozostawiło po sobie niejasne uczucie braku. Z podłogi zniknęły hasła reklamowe, które zapisywały się przez cały czas do podświadomości. Do nozdrzy zaś dotarł w końcu zapach zaduchu jaki panował w tym budynku.
- Pokoje… - mruknął menton - ...znajdźcie sobie na piętrze. Jak nie macie żadnego więcej interesu to spływajcie… a jak wam znowu zaciążą kredyty to wiecie gdzie mnie szukać.
- Proponuję zastosować się do jego propozycji.- rzekł Smith do Opal.-Mamy trochę do omówienia.
Opal odetchnęła wyraźnie z ulgą kiedy zniknął natłok reklam. Od razu rozejrzałą się dookoła, ale nie by przeszukać pomieszczenie a zwyczajnie nacieszyć się wolnością spojrzenia. Przy jej morfie reklamy dwukrotnie dokuczliwe.
- Tak, tak. Cóż, dziękujemy za udzielenie pomocy… Do zobaczenia później.
Dziennikarka skierowała się do drzwi zatrzymując się na moment. Szybko przemyślała coś i stwierdziła, że nie warto. Wolała na razie opuścić to szacowne miejsce.
Eric westchnął i ruszył za Opal. Na razie uznał, że powinni trzymać się razem. Poza tym sam do siebie gadać nie będzie. A miał kilka kwestii do obgadania z panną Blackwater.
 
Asderuki jest offline