Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2016, 17:10   #21
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Teraz, przy aktywnych mocnych filtrach AR, sąsiedztwo wyglądało zupełnie inaczej. Wciąż gdzieniegdzie pojawiały się reklamy, których nie wychwyciło oprogramowanie, ale przynajmniej można było bez problemu odróżnić świat cyfrowy od rzeczywistego.


Niedaleko przejeżdżał właśnie tramwaj trąbiąc na przechodniów szwendających się po zatopionej w szarości uliczce. Wyszukiwanie sklepów w okolicy spełzło na niczym. Lokalizacja na mapie była bezskuteczna, a jedyny logiczny wniosek jaki się nasuwał to taki, że mieszkańcy z reguły wiedzieli co jest w ich sąsiedztwie. Turyści zaś rzadko kiedy tu zaglądali. Można było sobie to uświadomić po spojrzeniach posyłanych w kierunku Opal i Erica przez okolicznych przechodniów. Na szczęście wśród reklam rozwieszonych nad głowami znalazł się również szyld promujący sklep z ciuchami. Szybka wizyta na dziesiątym piętrze betonowego bloku pozwoliła zaopatrzyć się w zestaw nowych ubrań za jedyne pięćdziesiąt kredytów… łącznie.
Smith w nowym stroju czuł się… dziwnie. Jakby był goły. Ale z pewnością nie wyglądał jak zazwyczaj.
Tani sztuczny materiał o wyraźnym splocie, kolor dobrany pod ultrafioletowe światło. Smith nie chciał nawet zgadywać co się wtedy pojawiało na ubraniu.


Zważywszy że część jego powierzchni była już z góry wynajęta pod reklamy elektroniczne. Ale dzięki temu był tańszy i kiczowaty… i pasujący do tutejszej mody panującej wśród pozbawionych gustu podtatusiałych morphów.
Strój był ciasny w nieoczekiwanych miejscach i luźny w innych. Eric musiałby się do niego przyzwyczaić. Po zakupach, będąc już w nowym image spytał Opal.-Jakieś jeszcze masz plany, czy też możemy porozmawiać gdzieś w ustronnym miejscu?-
- Szukam pewnego blaszaka z dość konkretnej restauracji. Jest świadkiem. Potrzebuję jego zeznań. Do tego o 21 chcę się spotkać z hakerem, który może będzie mógł rozpracować tego wirusa. Nie mamy za wiele czasu. O co chodzi? - Opal non stop poprawiała rękawy kolorowej, materiałowej bluzy. Nie przestawała nosić okularów i kaptura na głowie. Na biodrach wisiały jej szare luźnawe dresy i do tego trampki.
- Nasza sytuacja jest nieciekawa. Na mnie znowu ktoś poluje, a na ciebie urządzono nagonkę. Chciałbym poprzez twoje konto skontatkować z moim człekokształtnym w firmie. Prawnikiem. Rzuci być może nieco światła na naszą sytuację.- stwierdził Smith zamyślony.- Poza tym rzucono mi wabik. Theo Winshaub. Kojarzysz kogoś takiego ?-
- Nie. Jak to ZNOWU poluje? - Opal spojrzała nagle na Erica. - E, w sumie co ja się dziwię… Ja się nie boję tej nagonki. Poradzę sobie z tym i dotrę do prawdy. Może nie opublikuje, ale dotrę.
- Zajmuję się brudnymi sprawami panno Blackwater. Sprawami trudnymi i niebezpiecznymi… czasem sam, czasem poprzez podwładnych. Ewentualne próby zamachów są wliczone w ryzyko zawodowe.- uprzejmie wyjaśnił Eric.
Opal ściągnęła usta w dziubek wyraźnie spoglądając na Billa, który pełzł obok nich.
Bill odwzajemnił spojrzenie i podniósł dwie macki ku górze.
- Nie ma zgłoszenia, nie ma zdarzenia. Ja umywam macki od tych brudnych spraw dziewczyno.
- Tylko upewniam się, że że Pan Smith nie wprowadza się przez swoje nierozsądnie rzucone słowa w kłopoty - kobieta wzruszyła ramionami rozkładając ręce na boki.
[Katon] Ericu. Ostatni napastnik nie wpasowuje się w profil psychologiczny przedostatniego napastnika. Nie otrzymałeś po ataku żadnych listów z pogróżkami. Arachnoid był zaś zaskakująco cichy i działał w sposób profesjonalny.
Smith nie wydawał się przejęty specjalnie tym faktem. Zagrożenie było zagrożeniem, bez względu na to skąd pochodziło.
- Niewątpliwie komuś zależy na tym, by śledztwo w sprawie morderstwa Marka się zakończyło. Stąd napaść na mnie i sfabrykowane historie o tobie. Komuś zależy na tym, by dać nam zajęcie odciągające naszą uwagę od śledztwa.- skomentował Smith pocierając podbródek kciukiem.- Powinniśmy ustalić jaka jest nasza sytuacja u pracodawców. Na ile jesteśmy tam spaleni.-
- Ja tam nie mam czego ustalać. Jestem “zawieszona w obowiązkach”. Śledztwa jednak nie zamierzam przerwać. Bill a ty znasz tego kolesia o którym gada Smith?[ - Opal wyraźnie starała się nieco bardziej naśladować slang. Powoli i ostrożnie wprowadzając do mowy słowa sprawdzone przez muzę w słownikach meshowych.
Detektyw milczał przez chwilę zanim odpowiedział.
- Theo Winshaub. Jest w kartotekach. Ma zwolnienie warunkowe po odsiadce za handel nielegalnym narkosoftem. Teraz pracuje jako technik w… IndigoCloud. Z tego co widzę nie ma fizycznego meldunku… mam sumę kontrolną jego wirtualnej przestrzeni w meshu oraz kontakt. Jest infomorfem więc spotkanie w cztery oczy to tylko w simulspace’ie.
-Czy wiesz z jakiej korporacji korzystał Mark w celu hostowania książki?- zapytała niemal natychmiastowo Opal, a Smith potwierdził to krótko.-Wiem… właśnie z IndigoCloud.-
W tej samej chwili Eric otrzymał wiadomość od prawnika, który mu pomagał. Była zaskakująco lakoniczna jak na jego gadane.
“Nie rozmawialiśmy. Nie pomagałem ci Smithy-boy. Usuń tą wiadomość i naszą korespondencję.”
Zimny pot przeszedł po kręgosłupie Erica. Sytuacja była parszywa. Rzeczywiście, tym razem wdepnął głęboko skoro Omni-Fict. odcięła się od niego. Opal musiała zauważyć ten zwierzęcy strach mimo samokontroli mężczyzny. Dopiero kilka oddechów pozwoliło Ericowi odzyskać spokój. Spojrzał na dziewczynę wiedząc, że się myliła. Nie była zawieszona w obowiązkach, prawdopodobnie nie miała już pracodawcy. Spalili za sobą mosty nawet nie wiedząc o tym.
Smith kazał Katonowi przelać swoje zasoby na ukryte konto i zwrócił się do Opal.- - Opierając się o zdobyte informacji, których wiarygodności nie mogę niestety potwierdzić… Mark był tylko podrzędną figurą w tej grze, a sprawa mniej dotyczy samej lektury a bardziej obecnych problemów z meshem.- rzekł w końcu mężczyzna. - A ten Theo może rozjaśnić całą sytuację jeśli zadamy mu odpowiednie pytania.
Opal pokiwała głową zastanawiając się. Nie skomentowała jeszcze nagłej zmiany w zachowaniu mężczyzny. Musiała przemyśleć co powinni zrobić i za czym podążyć. Złapanie kontaktu z infomorfem nie powinno być specjalnie trudne. Niby
można by teraz się do tego zabrać, ale Opal nie potrafiła porzucić tropu jakim był pracownik restauracji.
- Nie daj z siebie zrobić zwierzyny Smith. Ale w razie czego nie będę cię oskarżać jak postanowisz się wycofać. Jeszcze nie jest za późno - powiedziała nieco ciszej.
- Jak zostajesz, to proponuję sprawdzić najszybciej jak się da tego syntha, a potem dogadać się z Theo. Na koniec spotkanie z Shiru.
- W zasadzie to już jest za późno.- odparł zaskakująco spokojnie Smith.- Mamy tylko jedną drogę, brnąć do przodu i zyskać informacje, które znów dadzą nam pole manewru.
- Słusznie - Odparła Opal uśmiechając się. Może nigdy nie była w, aż takich problemach, ale wciąż wierzyła, że mogła z tego wyciągnąć coś większego. Odrzucała na razie najgorsze. Tylko dzięki temu w ogóle nie załamała się. Nie była tego jednak do końca świadoma.
- Nie traćmy czasu.
- Zgoda.- stwierdził Eric nawet się lekko uśmiechając. -To ruszajmy.
Po drodze planując wpaść do jakiegoś sklepu z bronią, by uzupełnić zapasy o dwa magazynki zwykłych naboi i dwa z amunicją penetrującą pancerz.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline