Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2016, 19:26   #33
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
// małe cofnięcie do walki ze stworem, miałem posta gotowego, tylko problemy natury zdrowotnej uniemożliwiły jego wysłanie na czas...

Straszliwa zmora ciągnęła ją z ogromną siłą ku sobie,Dziewczyna wiła się i szarpała, lecz nic to nie dawało. Zmora wlokła ją po podłodze niczym rannego kociaka.
Demonica wbiła paznokcie w podłogę, próbując tym sposobem zatrzymać lub choćby spowolnić nieubłaganą podróż w stronę ziejącej otchłanią bezkresnej paszczy.
Panika wezbrała w niej. Nie chciała wracać do tego strasznego miejsca. Z pod popękanych paznokci poczęła sączyć się rubinowa krew, gdy bezskutecznie szukały oparcia na gładkich kafelkach podłogi, znajdując uchwyt jedynie w wąskich szczelinach pomiędzy płytami.
Złote druciki, które w tej formie stanowiły włosy dziewczyny spływały po jej nagich plecach, nie były jednak w stanie ukryć rozpaczliwie prężących się pod jakby stworzoną z płynnego srebra skórą, mięśni pleców, desperacko pracujących by ocalić dziewczynę przed marnym końcem.
Dziewczyna zaparła się wolną nogą, mięśnie zgrabnej łydki napięły się i z trudem lecz i z płynną gracją dziewczynie udało się podnieść do góry.
Jej krągłe piersi unosiły się w rytm ciężkiego oddechu, niemalże dysząc z wysiłku spojrzała na potwora z pod pochylonej głowy. Złote metalowe loki wpadały jej w twarz, zasłaniając piękną, nieco dziecięcą buzię. Jedynie jej czerwono gorejące oczy były widoczne. I szkarłatne smugi, jakby płynny rubin powoli spływający wzdłuż linii jej policzków. W tej formie, nawet krew była inna. Spaczona, choć fascynująco piękna. Przypominała płynny klejnot, lekko jarzący się samoistnie, a może jedynie odbijając światło i mieniąc się soczystym żywym szkarłatem.

Dziewczyna wygięła plecy w łuk, najwidoczniej targana strasznym bólem. Nie wynikającym jednak z pętających ją macek.
Smukłe srebrne palce zacisnęły się w drobne piąstki. Angie zagryzła zęby. Przetrwa to!
Syknęła z bólu, gdy pierwsze ostrze przebiło się przez jej skórę. Gęsta rubinowa ciecz zebrała się u nasady ostrego szpikulca. Zaraz za pierwszym, kolejne pojawiły się na jej ciele, przebijając boleśnie delikatną skórę i wyrywając kolejne jęknięcia z ust młodej dziewczyny. Przypominała teraz trochę kobietę różę, groteskową lecz ponętną krzyżówkę srebrnej rzeźby i szlachetnej rośliny. Krzyżówkę bólu i ekstazy.
Angie rozczapierzyła palce, jej paznokcie wydłużyły się, zamieniając się w ostre brzytwy. Jakby na próbę demonica przebrała palcami, klekocząc metalowymi szponami o siebie nawzajem.
Małe czarne różki, nie więcej niż ich delikatny zarys na jej głowie, nagle poczęły rosnąć, przemieniając się w parę wygiętych do przodu groźnych rogów.
Przez chwilę demonica stała tak, z pochyloną głową, ciężko dysząc. Niczym piękna rzeźba greckich mistrzów, przedstawiająca ponętną i kuszącą kobiecą naturę odlaną w żywym srebrze, lecz na tchnięta przez jakiegoś spaczonego sado-mazochistę z upodobaniem do ostrych narzędzi, krwi i bólu.
Dziewczyna stała tak przez chwilę, wsłuchując się w odgłos otchłani. W jej głowie słyszała wycie potępionych, lament okaleczanych, wrzask torturowanych, płacz skrzywdzonych, jęki oddających się cielesnej ekstazie i śmiech demonów. Oraz dudniący rytm wybijany przez jej serce. Bum-Bum, Bum-bum, ten odwieczny rytm.

- Oswobódź się - dotarło do niej gdzieś z daleka. - Serio? - warknęła przez zagryzione zęby, a jej głos nie brzmiał już tak miło i słodko jak zwykle. Był przepełniony bólem i gniewem. Brzmiał jakby mówiły dwie osoby równocześnie. Angie i... i coś pradawnego, przepełnionego furią i nienawiścią.
Angie skoczyła do przodu, niczym kocica do ataku. Śmignęły ostre pazury rozcinając sparciałe macki. Potem Dziewczyna natychmiast odskoczyła do tyłu.
Nie zdążyła... potężna fala uderzeniowa cisnęła nią o ścianę. Siła była tak wielka, że demonica przez chwilę widziała jedynie mrok i nic ponadto. Dookoła niej posypał się tynk, gdy eksplozja wgniotła ją na kilka centymetrów w mur.


Dziewczyna uniosła się, z obrzydzeniem strącając z siebie resztki mięsa stwora.
- Cała jesteś?- dotarł do niej głos Michaela.
Płonące piekielnym ogniem czerwone rubiny, jakie służyły istocie za oczy, złagodniały nagle, gdy skierowały się na Michaela. Lekko skośne demoniczne oczy o kształcie migdałów zaszkliły się, a po policzkach ponownie spłynęły krwawe łzy.
Angie objęła się ramionami, jakby zimny dreszcz przeszył jej ciało. Jej smukłe ramiona zadrżały delikatnie, a spoczywające na nich złote druciki, służące jej w tej formie za włosy, zalśniły niewinnie.
Dziewczyna zrobiła jeden krok w tył, ale nie miała dokąd umknąć, za plecami miała wszak ścianę.
Wyglądała na wystraszoną i kruchą. W tej formie była perwersyjną mieszanką uchwyconego w płynnym srebrze kobiecego wdzięku i plugawego pełnego bólu i gniewu spaczenia. Zarazem krucha i śmiertelnie groźna, piękna, lecz zniekształcona przebijającymi jej skórę kolcami, rogami i długimi brzytwami robiącymi jej za paznokcie.
- Nie patrz tak na mnie... - szepnęła, a tym razem było słychać jedynie wystraszony dziewczęcy głos. Nieco drżący, wstydliwy i przepełniony bólem. Kolce, które przebijały jej ciało w wielu miejscach sprawiały jej wyraźny dyskomfort. A może to fala uderzeniowa spowodowana wybuchem granatu ją tak zraniły? W kilku miejscach srebrna skóra była wyraźnie rozerwana, a ze środka sączyła się gęsta krew o nieludzko soczystej czerwonej barwie.
 
Ehran jest offline