Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-09-2016, 22:47   #31
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Michael patrzył z przerażeniem na zbierającą się do kupy bestie. Był wystraszony. Nie miewał w swoim życiu zbyt wiele wspólnego z takimi istotami czy jak je nazwać. Jeszcze bardziej się zdenerwował słysząc słowa o duchach.
- Że nie wpadłem na to wcześniej.- Walnął się w głowę i chwycił jedną z gaśnic w okolicy będących. Zaczął się skupiać i przemieniać gaśnicę i jej zawartość do pomysłu Angie.
- Dobra. Odsuńcie się. Nie wiem jak to zadziała.- Kiedy odeszli rozpoczął zabawę. Gaśnica zamiast gasić miała palić. Co za ironia.
 
Hakon jest offline  
Stary 30-09-2016, 11:37   #32
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Bill z zadowoleniem spluną zbrukaną śliną. Zebrał miecze wrogów, aby oddać je w ręce szefostwa odciął pozostałym dwóm grupom łby od tak na wszelki wypadek.

Gdy już upewnił się, że ci już nie sprawią problemów ruszył sprawdź, co z Marcusem niestety poległ w boju. Tańczący z trupami zszedł do formy małpy i chwycił sekretarkę za ramiona uniósł w górę i potrząsnął - Posłuchaj mnie ty głupia babo mój przyjaciel poświęcił się żebyś żyła! Dlatego teraz dokonasz nieludzkiego wysiłku i wybiegniesz stąd idąc w tamtym kierunku a potem zapomnij o tym, co tu widziałaś wyjedziesz z miasta jasne?! - Ryknął próbując ją zastraszyć i pchnąć w kierunku wyjścia w razie potrzeby strzeli ją delikatnie z liścia.

Jeżeli to nie pomoże to zostawi ją własnemu losowi niezależnie od tego, co zrobi kobieta zwróci się do Jaya - Był dobrym wojownikiem i przyjacielem. Chciałabym zabrać jego ciało i oddać je jego Plemieniu, ale nie mogę tego teraz uczynić najlepsze, co możemy dla ciebie zrobić przyjacielu to zajebać Pomiot Żmija, który cię tak urządził - Ostatnie słowa skierował do zwłok Marcusa, po czym, ponownie przybrał formę bojową i ruszył na poszukiwanie zemsty był przekonany, że jego szósty zmysł oraz dar Godzili, o którym wspomniał na lotnisku odbierze przeciwnikowi przewagę zaskoczenia.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 03-10-2016 o 10:03.
Brilchan jest offline  
Stary 03-10-2016, 19:26   #33
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
// małe cofnięcie do walki ze stworem, miałem posta gotowego, tylko problemy natury zdrowotnej uniemożliwiły jego wysłanie na czas...

Straszliwa zmora ciągnęła ją z ogromną siłą ku sobie,Dziewczyna wiła się i szarpała, lecz nic to nie dawało. Zmora wlokła ją po podłodze niczym rannego kociaka.
Demonica wbiła paznokcie w podłogę, próbując tym sposobem zatrzymać lub choćby spowolnić nieubłaganą podróż w stronę ziejącej otchłanią bezkresnej paszczy.
Panika wezbrała w niej. Nie chciała wracać do tego strasznego miejsca. Z pod popękanych paznokci poczęła sączyć się rubinowa krew, gdy bezskutecznie szukały oparcia na gładkich kafelkach podłogi, znajdując uchwyt jedynie w wąskich szczelinach pomiędzy płytami.
Złote druciki, które w tej formie stanowiły włosy dziewczyny spływały po jej nagich plecach, nie były jednak w stanie ukryć rozpaczliwie prężących się pod jakby stworzoną z płynnego srebra skórą, mięśni pleców, desperacko pracujących by ocalić dziewczynę przed marnym końcem.
Dziewczyna zaparła się wolną nogą, mięśnie zgrabnej łydki napięły się i z trudem lecz i z płynną gracją dziewczynie udało się podnieść do góry.
Jej krągłe piersi unosiły się w rytm ciężkiego oddechu, niemalże dysząc z wysiłku spojrzała na potwora z pod pochylonej głowy. Złote metalowe loki wpadały jej w twarz, zasłaniając piękną, nieco dziecięcą buzię. Jedynie jej czerwono gorejące oczy były widoczne. I szkarłatne smugi, jakby płynny rubin powoli spływający wzdłuż linii jej policzków. W tej formie, nawet krew była inna. Spaczona, choć fascynująco piękna. Przypominała płynny klejnot, lekko jarzący się samoistnie, a może jedynie odbijając światło i mieniąc się soczystym żywym szkarłatem.

Dziewczyna wygięła plecy w łuk, najwidoczniej targana strasznym bólem. Nie wynikającym jednak z pętających ją macek.
Smukłe srebrne palce zacisnęły się w drobne piąstki. Angie zagryzła zęby. Przetrwa to!
Syknęła z bólu, gdy pierwsze ostrze przebiło się przez jej skórę. Gęsta rubinowa ciecz zebrała się u nasady ostrego szpikulca. Zaraz za pierwszym, kolejne pojawiły się na jej ciele, przebijając boleśnie delikatną skórę i wyrywając kolejne jęknięcia z ust młodej dziewczyny. Przypominała teraz trochę kobietę różę, groteskową lecz ponętną krzyżówkę srebrnej rzeźby i szlachetnej rośliny. Krzyżówkę bólu i ekstazy.
Angie rozczapierzyła palce, jej paznokcie wydłużyły się, zamieniając się w ostre brzytwy. Jakby na próbę demonica przebrała palcami, klekocząc metalowymi szponami o siebie nawzajem.
Małe czarne różki, nie więcej niż ich delikatny zarys na jej głowie, nagle poczęły rosnąć, przemieniając się w parę wygiętych do przodu groźnych rogów.
Przez chwilę demonica stała tak, z pochyloną głową, ciężko dysząc. Niczym piękna rzeźba greckich mistrzów, przedstawiająca ponętną i kuszącą kobiecą naturę odlaną w żywym srebrze, lecz na tchnięta przez jakiegoś spaczonego sado-mazochistę z upodobaniem do ostrych narzędzi, krwi i bólu.
Dziewczyna stała tak przez chwilę, wsłuchując się w odgłos otchłani. W jej głowie słyszała wycie potępionych, lament okaleczanych, wrzask torturowanych, płacz skrzywdzonych, jęki oddających się cielesnej ekstazie i śmiech demonów. Oraz dudniący rytm wybijany przez jej serce. Bum-Bum, Bum-bum, ten odwieczny rytm.

- Oswobódź się - dotarło do niej gdzieś z daleka. - Serio? - warknęła przez zagryzione zęby, a jej głos nie brzmiał już tak miło i słodko jak zwykle. Był przepełniony bólem i gniewem. Brzmiał jakby mówiły dwie osoby równocześnie. Angie i... i coś pradawnego, przepełnionego furią i nienawiścią.
Angie skoczyła do przodu, niczym kocica do ataku. Śmignęły ostre pazury rozcinając sparciałe macki. Potem Dziewczyna natychmiast odskoczyła do tyłu.
Nie zdążyła... potężna fala uderzeniowa cisnęła nią o ścianę. Siła była tak wielka, że demonica przez chwilę widziała jedynie mrok i nic ponadto. Dookoła niej posypał się tynk, gdy eksplozja wgniotła ją na kilka centymetrów w mur.


Dziewczyna uniosła się, z obrzydzeniem strącając z siebie resztki mięsa stwora.
- Cała jesteś?- dotarł do niej głos Michaela.
Płonące piekielnym ogniem czerwone rubiny, jakie służyły istocie za oczy, złagodniały nagle, gdy skierowały się na Michaela. Lekko skośne demoniczne oczy o kształcie migdałów zaszkliły się, a po policzkach ponownie spłynęły krwawe łzy.
Angie objęła się ramionami, jakby zimny dreszcz przeszył jej ciało. Jej smukłe ramiona zadrżały delikatnie, a spoczywające na nich złote druciki, służące jej w tej formie za włosy, zalśniły niewinnie.
Dziewczyna zrobiła jeden krok w tył, ale nie miała dokąd umknąć, za plecami miała wszak ścianę.
Wyglądała na wystraszoną i kruchą. W tej formie była perwersyjną mieszanką uchwyconego w płynnym srebrze kobiecego wdzięku i plugawego pełnego bólu i gniewu spaczenia. Zarazem krucha i śmiertelnie groźna, piękna, lecz zniekształcona przebijającymi jej skórę kolcami, rogami i długimi brzytwami robiącymi jej za paznokcie.
- Nie patrz tak na mnie... - szepnęła, a tym razem było słychać jedynie wystraszony dziewczęcy głos. Nieco drżący, wstydliwy i przepełniony bólem. Kolce, które przebijały jej ciało w wielu miejscach sprawiały jej wyraźny dyskomfort. A może to fala uderzeniowa spowodowana wybuchem granatu ją tak zraniły? W kilku miejscach srebrna skóra była wyraźnie rozerwana, a ze środka sączyła się gęsta krew o nieludzko soczystej czerwonej barwie.
 
Ehran jest offline  
Stary 03-10-2016, 23:11   #34
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli


Kroki jaszczura dudniły na korytarzu. Ruszył za tropem Marcus'a i tej dziewczyny. Znaleźli ich z Bill'em całkiem niedaleko. Ale spóźnili się. Marcus już nie żył a dziewczynie, zwykłemu w końcu mortalowi, umysł się widocznie przepiął. Żałował, że tak się stało. Nie znał za dobrze młodego wilkołaka ale jednak przebyli razem parę wpólnych przygód w tym mieście w służbie Rozjemców. Co prawda najczęsciej mijali się albo kontaktowali na telefon ale przecież i razem byli na spotkaniach u szefa, walczyli ze szczurami w kanałach czy po powrocie z lotniska. Mokol zdołał polubić młodego wilkołaka. A teraz ten sierściuch leżał martwy w objęciach tej blondyny z kibla.

Przyjżał sie uważniej. Szkoda było mu Marcusa. Ale teraz byli na akcji. W walce. A tu właście coś rozszlachtowało wilkołaka w pełnej formie bojowej. Widział kilka głębokich cięć które wypatroszyły zmiennokształtnego. Jak po jakichś skalpelach czy co. Coś musiało być cholernie ostre. Zapewne też jakoś musiało się podkraśc niepostrzeżenie pod wilkołaka. W bojowej formie. Jayson węszył bo wzrok w wyciemnionym budynku był mniej przydatny. Nie mógł wywęszyć jednak niczego obcego. Czegoś niepasującego do schematu zapachowego otoczenia. Wyczuwał mnóstwo zapachów, głównie ludzi którzy tu pracowali non stop całymi dniami, miesiacami i latami więc przesycili swoimi zapachami te pomieszczenia na wskroś. Traz wyczuwał swój zapach i swojej grupy. Martwiejącego ciała Marcusa i tamtych palantów i broni co własnie ich z Bill'em załatwili. No i tej dziewczyny. Ale nic więcej. Żadnych obcych i nie pasujących woni które mógłby podpasować jako prowadzące do zabójcy Marcusa. Warknął zirytowany.

Albo to coś umiało nie wytwarzać zapachów czy jakoś je blokować albo zmienić tak, że był taki jak otoczenie. Były bowiem przecież triki które pozawalały zrobić take triki właśnie. No albo to ona. Przechylił swój gadzi łeb na dziewczynę którą właśnie Bill potrząsał. Czy ona to zrobiła? Czy niewinna blondforma była tylko jakąś właśnie przykrywką? Sapnął gniewnie na samą myśl. Tylko ona prócz ich dwóch tu była. Tylko ona mogła zabić Marcusa. Zbliżył pysk do twarzy trzymanej przez drugiego wilkołaka dziewczyny. Myśl, że może mieć do czynienia z zamaskowaną zabójczynią kolegi z grupy jątrzyła go. Wiedział, że był czasem w stanie wykryć takie sztuczki. Jeśli ktoś wyglądał jak zwykły mortal a jednak nim nie był. Często, czasem, tak sobie ni nie zawsze. Ale jednak udawało mu się. Wcześniej w kiblu nie wykrył u niej żadnych anomalii dlatego ją puścił. Wcześniej jednak Marcus żył i czekał z Bill'em na korytarzu. Sprawdził jej ubranie. Ale nie, w sumie nie. Marcus czy umierajacy czy juz martwy zachlapał ją swoja juchą. Szkoda. Liczył, że może w ten sposób otrzyma jakąś wskazówkę. Drażniło go ta niepweność. Korciło go by urwać jej łeb na wszelki wypadek. Gdyby aż tak dobrze kłamała. Albo jako wyraz frustracji. Ale jednak nie miał pewności. Więc zajął się innymi opcjami.

Machnął z frustacją ogonem łamiąc jakieś dzrzwi i demolując jakiś panel wysatawowy. Spojrzał wymownie w górę. Sufit ale wyczuwał zapach wilgoci, rdzy, kurzu i stali. Rury z wodą. Zraszacze. Musieli zrobić deszcz. Wówczas jeśli coś byłoby choćby superniewidzialne ale materialne i tak odbijałoby wodę i zostawiało ślady. Dałoby się namierzyć. Rozszarpać i pożreć. Sfrustrowany ogon rozwalił jakąś donicę po jednej stronie i rozbił w drzazgi jakiś plakat reklamowy. Mag. Przydałby mu się teraz jakiś mag z jego sztuczkami. By namierzyć to coś. Bo jak już będzie miał namiar na pewno to rozwali i pomści Marcus'a ale no najpierw musi to namierzyć. Szkoda, że Steve'a tu nie było. I Angie. Oni na pewno by wiedzieli co robić. No ale nie było. Musieli sobie poradzić we dwóch z Marcusem. Musieli by na inne grupy nie grasowało coś co w paru ruchach może się podkraść i zaszlachtować wilkołaka w formie bojowej.

- Blll. Brraaa. - wycharczał przez połamaną szczękę jaszczur. Złość i frustracja spowodowane śmiercią Marcus'a jątrzyły go. Budziły chęć rewanżu. Poza tym to coś było groźne. Musieli to odnaleźć i rozwalić. A teren temu czemuś sprzyjał. Zwłaszcza na pojedyncze nadnaturale tak jak Marcus był sam. Jak nie namierzą nic w tym zraszaczowym opadzie zostawało jeszcze sprawdzić Umbrę. Bo to coś mogło kicać z tamtąd tu. Jakby wybierało miejsce ataku obserwujac przez warstwę drugiej rzeczywistości mogłoby być dla nich raczej trudne do namierzenia. A pewnie było dostoswane do takich ataków. I jak trafiało na samotną, zaskoczoną ofiarę no to kończyło się jak u Marcusa. Ale Godzilla był cholernie ciekaw jak by to coś sobie poradzili jakby oni we dwóch wpadli tam z wizytą. Takie specjalizacja najczęściej była kosztem czegoś. Nie można było być dobrym we wszystkim. Więc w regularnej walce i zepchnięte do defensywy może i też było niezłe. Ale przecież oni też nie byli leszczami. Ale po cichu liczył, że jak to coś dorwą to w regularnej walce nie sprosta wilkołakowi i mokolowi w ich bojowych formach.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 05-10-2016, 23:46   #35
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Oliver
Trafiony pałką fomor upuścił toporek i zatoczył się w tył. Drugi rąbnął zza głowy siekierą. Cole odskoczył w bok, ale ostrze zawadziło o ramię. Kątem oka widział jak Slade siedzi na fomorze i szarpie pazurami jego twarz i jak kolejny fomor łapie go od tyłu za szyję. Chwilą potem chmura mgły wypływa z pomiędzy ramion zdezorientowanego fomora.
Pałka kontra siekiera? Musiał by być hazardzistą by stawiać na siebie.


Oliver - dwie zwykłe rany



Jeff
Jedna z kul z pistoletu trafiła w ramię abominację. Chadzający tam rzucił się z klavem na niego, lecz przeciwnik odbił swoja bronią cios i chlasnął go pazurami w bok rozrywając ścięgna i obnażając żebra.
Jeff upuścił pistolet na stół i porwał steyera z biurka. Podniósł do ramienia i strzelił. Akurat w momencie gdy miecz abominacji zagłębiał się w bark wilkołaka. trzy srebrna pociski trafiły w pokryte zmierzwionym futrem plecy. Srebro z tej odległości i z takiej broni powinno przejść na wylot… Nie przeszło. Przeciwnik zatoczył się przewracając ciężko rannego wilkołaka i odwrócił się do Jeffa.
Jen opuścił broń i skupił się. Uderzył umysłem. Pomiot Żmija kleknął z jękiem. Ale zaraz podparł się mieczem i zaczął podnosić się z kolan. Chadzający tam czołgał się krwawiąc obficie w kierunku upuszczonego klave’a.

Drug grupa
Bill i Godzilla ruszyli ostrożnie w korytarze. W każdej chwili z znikąd mógł nadejść atak. Na razie mistyczny instynkt milczał. Czyżby był bezpieczny? Czy może plugawa istota potrafiła kryć się nie tylko przed węchem.
Jason wciąż myślał o pozostawionej dziewczynie. Miała małe szanse na przetrwanie, jak nie stwory Pentexu to i ich własne siły mogły ja wykończyć. Zwłaszcza jak spróbuje wyjść z otoczonego wieżowca umazana krwią wilkołaka. jej jedyną szansą było ukrycie się i przeczekanie… aż chłopaki skończą zakładać ładunki.
Potrząsnął łbem, nie miał dawno kobiety, ale taka fascynacja była dziwna. Nie mógł wyrzucić jej z myśli. Jej błyszczących oczu w świetle fluorescencyjnych kafelków i palców kurczowo zaciśniętych na pilniku… spoconej koszuli oblepiającej duże piersi... Dość! Jest robota.
- Masters wie gdzie są młodzi - usłyszeli w słuchawkach Colsona - Alfa już tam idzie. Zabezpieczyć teren i przygotować do odwrotu.

Demoltion squad
Można by powiedzieć, że ogień płoną aż miło… tyle, że nie było miło. Tłusty, śmierdzący i gryzący dym wypełnił całe pomieszczenie. Duchowa tkanka, zdawał się ulegać sile płomieni. Zresztą stać i patrzeć było niemożliwością. A i robota czekała.
- Tu Colson, jak wam idzie? Alfa niedługo będzie miała młodych.
 
Mike jest offline  
Stary 06-10-2016, 09:12   #36
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Michael przeklinał w duchu na brak swojej inwencji. Czemu nie wpadł na ten pomysł z gaśnicą, który przerobił na miotacz płomieni. Demonica musiała go wyręczyć. Źle się z tym czół. To może w przyszłości doprowadzić do śmierci nie tylko jego. Mag musi być twórczy, pomysłowy a on zawiódł.

Z gaśnicy leciały płomienie otaczając zlepek biologiczny przed nimi, który próbował się zregenerować. Ogień na wszystko był dobry. Każdą prawie istotę unicestwić mógł.
Musiał się odsunąć bo żar zaczynał być niemiłosierny i po chwili musiał wywalić gaśnice bo nie była przystosowana do rozsiewania ognia i zaczęła parzyć.
-Stevie. Znajdź następne miejsce. Za dużo tracimy czasu.- Rzucił do drugiego maga o odskoczył od płomieni.
Jak na zawołanie odezwał się Colson.
- Mieliśmy małe problemy, ale postaramy się nadgonić.- Przekazał krótką wiadomość i ruszyli zakładać następne ładunki.

To był horror. Jak Nikodemus i reszta mogła go wysłać na takie rzeźnie. Nie minęło kilka dni a już tyle przemocy było, że film by można było nagrać. Nikt go nie przygotowywał na kontakty z wilkołakami a co dopiero na demony zlepki czegoś. Co jeszcze mu przyjdzie poznać? Czy magowie aż tak go nie lubili?

Znaleźli się przy kolejnym punkcie. zabezpieczyli teren sprawdzając go uprzednio. Swordich zabrał się za zakładanie ładunków we wskazanym miejscu przez Wypłosza.
 
Hakon jest offline  
Stary 06-10-2016, 13:36   #37
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Dziewczyna przykucnęła, by wyjść z chmury zbierającego się pod sufitem tłustego dymu.
Zaczerpnęła powietrza, lecz i tu niżej było one już przesiąknięte swądem palonego mięsa i skwierczącego tłuszczu.
Pośpiesznie pozbierała swoje rzeczy, głównie torbę, broń i noktowizor z maską gazową.
Potem ruszyła za pozostałymi. Zatrzymała się przed zakrętem i ostatni raz spojrzała na resztki zmory. pomachała jej delikatnie na pożegnanie, po czym obróciła się na pięcie i ruszyła za pozostałymi.
- Myślicie, że to coś się jeszcze raz odbuduje? – zapytała niepewnie doganiając kolegów.

Osłonięta jak uprzednio przed wzrokiem, ostrożnie wraz z towarzyszami szła korytarzami. Troszkę szybciej niż uprzednio, by nadrobić stracony czas, lecz nadal ostrożnie, asekurując się nawzajem.
Zostawili kolejne ładunki w oznaczonych na mapie miejscach.

Jedną w salce konferencyjnej, przez którą najwidoczniej przebiegał nośnik żelbetonowej konstrukcji budynku.
W środku salki najwidoczniej ktoś się wyżył na ludziach i meblach. Ściany były zbryzgane krwią, fotele i niegdyś masywny stół porozbijane i rozrzucone po pomieszczeniu. A pomiędzy szczątkami mebli walały się kawałki ludzkich ciał. Niczym zabawki porzucone przez rozwydrzonego bachora.
Tu jakaś noga w designerskim bucie i nadal w koronkowych pończochach. Tam czyjaś ręka urwana w barku, z biało połyskującą z rękawa drogiego garnituru kością. Gdzie indziej ludzka żuchwa i zdruzgotane żebra obdarte po części z mięsa. Straszliwy widok. I potworny wszechogarniający zapach krwi i ludzkich wnętrzności.
Nic nie pomogło, trzeba było jakoś przejść przez to pobojowisko, i umieścić ładunek w tylnej ścianie.
Ostrożnie stąpając, by nie nadepnąć przypadkiem któregoś z rozerwanych na sztuki ciał, trójka dotarła do miejsca przeznaczenia ładunku, nerwowo rozglądając się dookoła, zamontowali co mieli zamontować.
Angie nic nie mówiła. Choć wyraźnie była poruszona stopniem zastosowanej tutaj przemocy. Nie wiedziała, czy to ktoś z alfy, jakiś stwór Penteksu czy może... Jay z Marcusem i Billem... Ale wyraźnie ktoś tu wyładował swój gniew na noszących garnitury panów i odziane w spódniczki i garsonki panie.

Gdy wyszli z salki, Angie zamknęła za nimi drzwi, używając swej mocy by połączyć je z futryną. Dopiero teraz odważyła się wziąć głębszy oddech. Powietrze nie było świeże ani czyste, ale przynajmniej było wolne od odoru rozerwanych ludzkich flaków...

- Co jest następne na liście? - zapytała słabym głosem.
 
Ehran jest offline  
Stary 06-10-2016, 20:52   #38
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Jeff zaklął głośno i paskudnie. Aż wstyd byłoby przytoczyć takiego słowa przy Vicki... a tym bardziej przy Astrid. Ale mógł już nie mieć okazji, jeśli nie będą działać zgodnie z Chadzającym tam, a ta Abominacji rozerwie ich na strzępy.

A nie było na to zbyt wielu szans, gdyż Władca Cieni broczył z tylu ran, że ciężko było mu wstać, a co dopiero walczyć. Jeff przyłożył gnata do policzka, wymierzył w Abominację i pociągnął za spust, posyłając połowę magazynka w stwora.

Jednocześnie jego umysł zaczął go sondować. Chciał wiedzieć, jaki będzie następny ruch przeciwnika, by móc lepiej, szybciej i skuteczniej zareagować. Miał tylko nadzieję, że uda mu się to przeżyć, bo inaczej Astrid mogłaby rozszarpać jego zwłoki po raz drugi...
 
Corrick jest offline  
Stary 09-10-2016, 19:33   #39
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli


Godzilla czuł się zaintrygowany i zirytowany tym, że warunki niezbyt sprzyjały wykryciu zabójcy Marcusa. Po przemyśleniu sprawy doszedł do wniosku, że może jednak skok w Umbrę to nie jest najlepszy pomysł. Zresztą Colson dał im wytyczne innego rodzaju. Zabezpieczyć teren dla Alfy i może młodych jeśli uda się ich odbić. Ruszył więc przez pogrążone w mroku korytarze, szukając ukrywających się zbiegów. Wzork niezbyt był przydatny w tych wieżowcowych katakumbach. Bardziej węch i słuch. Jednak na tego killera prawdopodobnie trudno było wykryć tymi metodami skoro nawet na miejscu sieczki nie wyczuł żadnego śladu po nim. Zostawało mieć nadzieję, że jeśli wyskoczy na nich ponownie i ujwni już swoją obecność to jakoś go z Bill'em dorwą. Nie było sensu czekać na miejscu bo to coś pewnie i tak ich jakoś śledziło a oni nie mogli śledzić tego. Zostawało więc zająć się tym czym mogli czyli sprawdzeniem pomieszczeń by zabezpieczyć teren przed powracającą Alfą.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 10-10-2016, 14:21   #40
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Sytuacja nie wyglądała przyjemnie, można rzec że była nawet dość daleko od przyjemnej. Dwa fomory, jeden na chwilę ogłuszony, ale zaraz może dojść do siebie, drugi z siekierką strażacką, a on jako Glabro, Pan Hyde z pałką elektryczną. Co prawda pałka podrasowana, ale dalej to tylko pałka. Ściągnął z głowy kominiarkę i noktowizor, wcześniej namierzając swój cel. Skoczył w stronę upuszczonej przez porażonego siekierki, robiąc fikołka porwał ją w drugą rękę. Wciąż kucając “włączył” dar Pełgający płomień, nie przepadał za tym jeszcze bardziej niż za walką wręcz, męczyło go używanie tego daru. Zawsze po nim czuł się wycieńczony, a po 3 razie był już całkiem wykończony, wtedy osiągał limit. Na szczęście był w pełni wypoczęty, mógł działać. W okół jego ciała zapaliła się srebrzysta aura, na tyle silna by oślepić patrzących się w jego stronę. Wykorzystał tą sytuację szybko zrywając się z ziemi i atakując wbijając ostrze siekiery w bark ręki w której przeciwnik trzymał swoją broń.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 10-10-2016 o 23:36.
Raist2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172