Oczom Poszukiwaczy ukazał się
żlebowy krasnolud, śmierdzący rybami i trudnymi do zidentyfikowania zapachami. Kender przepuścił wszystkich przodem i rzekł:
- To jest Blupblup, żlebowiec, który twierdzi, iż widział zajście. Jest to jakiś punkt zaczepienia, choć nieco marny… - uśmiechnął się słabo i dodał:
- Powodzenia. - po czym zamknął drzwi.
- Dzień dobry - powiedział Haran.
- Czy zechcesz nam opowiedzieć, co widziałeś?
- Ja Blupblup - odparł krasnolud, wyraźnie przerażony.
- Być bum-bum, bach i kabuuuum! - Śmierdzący świadek rozłożył ręce szeroko.
- Ja zgubić rodzina. Bambam i Bumbum się zgubić. My być blisko kabuuum, gdy oni uciekać i pffff! Ich nie być. - Krasnolud wyraźnie posmutniał.
Tili rozejrzała się po pomieszczeniu, po czym wystrzeliła z rączką do przywitania, ku krasnoludowi. -
Ja Tili Sroczka Białoboczka, miło mi cię poznać Blupblupie! Mówi mi Sroczka! - kenderzycy najwyraźniej nie przeszkadzał ani zapach osobnika, ani znikomy poziom inteligencji. Była rada, że mogła poznać kogoś nowego i usłyszeć od niego jakże szaloną i ciekawą historię! -
Bambam! - powtórzyła podskakując między mężczyznami, podniecona słowami. -
Bumbum! KABUUUUUUUUUM!!! - ciągnąc się za warkoczyki, piszczała i tańczyła jak do skocznej piosenki, a nie mrożącej krew w żyłach opowieści. -
Gdzie? Gdzie kabuuuum?! Sroczka też chce zobaczyć!
Krasnolud był zaskoczony reakcją Tili i tylko bardziej skulił się w kącie.
- Pokazać? - zapytał nieśmiało.
- Bambam i Bumbum zniknąć. Tili odnaleźć Bambam i Bumbum? - Jego wzrok wyrażał coś w kształcie błagania…?
Że ona miała komuś pomóc? W odnalezieniu bliskich? Albinoska, aż zachłysnęła się łykiem powietrza i wizją, jaka stanęła jej przed oczami. Z podróżniczki, stała się poszukiwaczem pirackich skarbów, a teraz… DETEKTYWEM!
-
Pomogę! Znajdę Bumbamy, ale chcę zobaczyć kabuuumy! Szybko, szybko pokaż mi gdzie to było! - drepcząc w miejscu jakby przemożnie chciało jej się do wychodka, wskazywała paluszkiem na drzwi.
- Bumbum i Bambam zgubieni. Tili odnaleźć? - zapytał żałośnie.
- Być w niebezpieczeństwo. Blupblup to czuć, oni być w zagrożenie… - Jego głos wkraczał na coraz wyższe tony.
-
Tak, tak, tak. - Sroczka podskakiwała jak zając do słów krasnoluda, będąc jego zupełnym przeciwieństwem. -
Ja być teraz wielki detektyw, ja pomagać! - z całego tego podniecenia, zaczęła jej się nawet udzielać kaleka mowa we wspólnym. -
Blupblup mi pokazać miejsce i dokładnie opowiedzieć! - Kto zrobić kabum? - Haran spróbował wrócić do głównego tematu.
- Być dziwny. Niby Karnan, a nie Karnan. - żlebowiec spojrzał zamglonym wzrokiem na Harana.
- Kto to jest Karnan? - spytał zaskoczony Haran.
- Karnan być dobry dla Blupblup. Dawać papu i tutu. Pracować w noc, razem z Damien… - Ostatnie słowo wywołało u krasnoluda wstrząs płaczu.
- Damien też być dobry…
Czyżby chodziło o tego niby chorego Karnana?, pomyślał Haran.
- Czyli ten ktoś od kabum był podobny do Karnana, ale się od niego różnił? - Haran kontynuował wypytywanie.
- A skąd wiesz, że to nie Karnan, tylko ktoś, kto go udawał?
Krasnolud spojrzał na Harana zaskoczony.
- Karnan być miły, nie robić kabuuum nikomu. Damien przyjaciel Karnan. Karnan nie zabić przyjaciel. - pokręcił głową.
Zaklęcie iluzji. Jest kilka sposobów, by przybrać inną postać, ale to jest najprostsze, pomyślał Haran.
-
Jak ten nie-Karnan zrobić kabum? - spytał.
Krasnolud wstał, nabrał powietrza i dmuchnął.
-
Kabuuuum!
-
Zionął ogniem?
Krasnolud pokiwał głową z przerażeniem w oczach. -
Ty pomóc Tili odnaleźć Bambam i Bumbum? - zapytał cichutko.
-
Pomogę - obiecał Haran. -
Opowiedz dokładnie, gdzie byliście i co robiliście, gdy się ostatnio widzieliście.
-
My być blisko kabuuuum. Bumbum i Bambam uciekać, bo nie-Karnan być groźny. Ja schować się pod belka, oni uciekać dalej. Nie-Karnan nas nie gonić, iść sobie, ale ja nie umieć znaleźć Bumbum i Bambam… - Wyraźnie posmutniał i wyglądał bardziej żałośnie, jeśli było to możliwe…
-
Znajdziemy ich. - Minotaur położył rękę na ramieniu krasnoluda. -
Czy ten nie-Karnan mówił coś? Albo czy Damien coś mówił, zanim nie-Karnan zrobił kabuum?
-
Czy ty widzieć, w jaką stronę pobiec Bumbum i Bambam? I w jaką stronę iść nie-Karnan? - Haran zadał kolejne pytanie.
Tili nawet nie wiedziała kiedy została zepchnięta na dalszy plan… a raczej pod najbliższą ścianę. Zaskoczona, stała z otwartą buzią przypatrując się poczynaniom mężczyzn. W końcu jednak tupnęła nogą i przedarła się ponownie na sam środek sceny.
-
ON POKAZAĆ! WY NIE GADAĆ!
-
Czemu nie, trochę ruchu dobrze nam zrobi- dodał od siebie trochę zirytowany Talving. Mniej szacunku do żlebowców niż on miały chyba tylko krasnoludy.
-
A ty się nie wydzieraj, Sroczko - powiedział Haran. -
Jeszcze trochę się powydzierasz i Blupblup będzie się ciebie bał prawie tak, jak nie-Karnana. - Blupblup nie boi się Tili, ona być miła dla Blupblup… - Krasnolud podpełzł na czworakach do kenderki i objął jej stopę.
- Blupblup pokazać wam! - krzyknął.
-
W takim razie chodźmy - zaproponował Haran. Wizja lokalna mogła przynieść więcej informacji, niż słowna relacja.
- Cho! - żlebowiec podskoczył aż w miejscu i złapał Harana za dłoń.
- Cho! - pociągnął go za sobą w stronę drzwi.
Haran bez skrzywienia chwycił niezbyt czystą dłoń krasnoluda i ruszył za nim.
-
Cho, cho, choooo! - zawtórowała kenderzyca, łapiąc mężczyznę za drugą dłoń.