|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-10-2016, 18:25 | #31 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
03-10-2016, 20:47 | #32 |
Administrator Reputacja: 1 | Oczom Poszukiwaczy ukazał się żlebowy krasnolud, śmierdzący rybami i trudnymi do zidentyfikowania zapachami. Kender przepuścił wszystkich przodem i rzekł: - To jest Blupblup, żlebowiec, który twierdzi, iż widział zajście. Jest to jakiś punkt zaczepienia, choć nieco marny… - uśmiechnął się słabo i dodał: - Powodzenia. - po czym zamknął drzwi. - Dzień dobry - powiedział Haran. - Czy zechcesz nam opowiedzieć, co widziałeś? - Ja Blupblup - odparł krasnolud, wyraźnie przerażony. - Być bum-bum, bach i kabuuuum! - Śmierdzący świadek rozłożył ręce szeroko. - Ja zgubić rodzina. Bambam i Bumbum się zgubić. My być blisko kabuuum, gdy oni uciekać i pffff! Ich nie być. - Krasnolud wyraźnie posmutniał. Tili rozejrzała się po pomieszczeniu, po czym wystrzeliła z rączką do przywitania, ku krasnoludowi. - Ja Tili Sroczka Białoboczka, miło mi cię poznać Blupblupie! Mówi mi Sroczka! - kenderzycy najwyraźniej nie przeszkadzał ani zapach osobnika, ani znikomy poziom inteligencji. Była rada, że mogła poznać kogoś nowego i usłyszeć od niego jakże szaloną i ciekawą historię! - Bambam! - powtórzyła podskakując między mężczyznami, podniecona słowami. - Bumbum! KABUUUUUUUUUM!!! - ciągnąc się za warkoczyki, piszczała i tańczyła jak do skocznej piosenki, a nie mrożącej krew w żyłach opowieści. - Gdzie? Gdzie kabuuuum?! Sroczka też chce zobaczyć! Krasnolud był zaskoczony reakcją Tili i tylko bardziej skulił się w kącie. - Pokazać? - zapytał nieśmiało. - Bambam i Bumbum zniknąć. Tili odnaleźć Bambam i Bumbum? - Jego wzrok wyrażał coś w kształcie błagania…? Że ona miała komuś pomóc? W odnalezieniu bliskich? Albinoska, aż zachłysnęła się łykiem powietrza i wizją, jaka stanęła jej przed oczami. Z podróżniczki, stała się poszukiwaczem pirackich skarbów, a teraz… DETEKTYWEM! - Pomogę! Znajdę Bumbamy, ale chcę zobaczyć kabuuumy! Szybko, szybko pokaż mi gdzie to było! - drepcząc w miejscu jakby przemożnie chciało jej się do wychodka, wskazywała paluszkiem na drzwi. - Bumbum i Bambam zgubieni. Tili odnaleźć? - zapytał żałośnie. - Być w niebezpieczeństwo. Blupblup to czuć, oni być w zagrożenie… - Jego głos wkraczał na coraz wyższe tony. - Tak, tak, tak. - Sroczka podskakiwała jak zając do słów krasnoluda, będąc jego zupełnym przeciwieństwem. - Ja być teraz wielki detektyw, ja pomagać! - z całego tego podniecenia, zaczęła jej się nawet udzielać kaleka mowa we wspólnym. - Blupblup mi pokazać miejsce i dokładnie opowiedzieć! - Kto zrobić kabum? - Haran spróbował wrócić do głównego tematu. - Być dziwny. Niby Karnan, a nie Karnan. - żlebowiec spojrzał zamglonym wzrokiem na Harana. - Kto to jest Karnan? - spytał zaskoczony Haran. - Karnan być dobry dla Blupblup. Dawać papu i tutu. Pracować w noc, razem z Damien… - Ostatnie słowo wywołało u krasnoluda wstrząs płaczu. - Damien też być dobry… Czyżby chodziło o tego niby chorego Karnana?, pomyślał Haran. - Czyli ten ktoś od kabum był podobny do Karnana, ale się od niego różnił? - Haran kontynuował wypytywanie. - A skąd wiesz, że to nie Karnan, tylko ktoś, kto go udawał? Krasnolud spojrzał na Harana zaskoczony. - Karnan być miły, nie robić kabuuum nikomu. Damien przyjaciel Karnan. Karnan nie zabić przyjaciel. - pokręcił głową. Zaklęcie iluzji. Jest kilka sposobów, by przybrać inną postać, ale to jest najprostsze, pomyślał Haran. - Jak ten nie-Karnan zrobić kabum? - spytał. Krasnolud wstał, nabrał powietrza i dmuchnął. - Kabuuuum! - Zionął ogniem? Krasnolud pokiwał głową z przerażeniem w oczach. - Ty pomóc Tili odnaleźć Bambam i Bumbum? - zapytał cichutko. - Pomogę - obiecał Haran. - Opowiedz dokładnie, gdzie byliście i co robiliście, gdy się ostatnio widzieliście. - My być blisko kabuuuum. Bumbum i Bambam uciekać, bo nie-Karnan być groźny. Ja schować się pod belka, oni uciekać dalej. Nie-Karnan nas nie gonić, iść sobie, ale ja nie umieć znaleźć Bumbum i Bambam… - Wyraźnie posmutniał i wyglądał bardziej żałośnie, jeśli było to możliwe… -Znajdziemy ich. - Minotaur położył rękę na ramieniu krasnoluda. - Czy ten nie-Karnan mówił coś? Albo czy Damien coś mówił, zanim nie-Karnan zrobił kabuum? - Czy ty widzieć, w jaką stronę pobiec Bumbum i Bambam? I w jaką stronę iść nie-Karnan? - Haran zadał kolejne pytanie. Tili nawet nie wiedziała kiedy została zepchnięta na dalszy plan… a raczej pod najbliższą ścianę. Zaskoczona, stała z otwartą buzią przypatrując się poczynaniom mężczyzn. W końcu jednak tupnęła nogą i przedarła się ponownie na sam środek sceny. - ON POKAZAĆ! WY NIE GADAĆ! -Czemu nie, trochę ruchu dobrze nam zrobi- dodał od siebie trochę zirytowany Talving. Mniej szacunku do żlebowców niż on miały chyba tylko krasnoludy. - A ty się nie wydzieraj, Sroczko - powiedział Haran. - Jeszcze trochę się powydzierasz i Blupblup będzie się ciebie bał prawie tak, jak nie-Karnana. - Blupblup nie boi się Tili, ona być miła dla Blupblup… - Krasnolud podpełzł na czworakach do kenderki i objął jej stopę. - Blupblup pokazać wam! - krzyknął. - W takim razie chodźmy - zaproponował Haran. Wizja lokalna mogła przynieść więcej informacji, niż słowna relacja. - Cho! - żlebowiec podskoczył aż w miejscu i złapał Harana za dłoń. - Cho! - pociągnął go za sobą w stronę drzwi. Haran bez skrzywienia chwycił niezbyt czystą dłoń krasnoluda i ruszył za nim. - Cho, cho, choooo! - zawtórowała kenderzyca, łapiąc mężczyznę za drugą dłoń. |
09-10-2016, 11:37 | #33 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
13-10-2016, 22:59 | #34 |
Reputacja: 1 | - Mam dziwne wrażenie, że Tili jest na ciebie obrażona. - Stwierdził Minrark, spoglądając na Harana. - Pogódź się z nią, jeśli znajdziesz chwilę. Inaczej będzie nam to tylko sprawiało dalsze utrudnienia. A jak widzisz - Uśmiechając się lekko ruchem głowy wskazał na Kenderkę i trójkę Żlebowych Krasnoludów - przydaje się ją mieć pod ręką. |
14-10-2016, 09:35 | #35 |
Administrator Reputacja: 1 | Trzeci brat? Thazar nic nie wspomniał o tym, że mieli jeszcze jednego brata. No ale nie musiał się Haranowi spowiadać ze stosunków rodzinnych. Wszystkich stosunków. - Twoja obecnośc nic by nie zmieniła - powiedział do Karnana. - A dokładniej... wybacz, że to powiem, ale zapewne nic byś nie zdziałał, a jedynie sam byś zginął. * * * Damien zapewne cieszył się w mieście popularnością, bowiem na jego pogrzebie były tłumy. Był i 'marnotrawny' brat, który wnet jednak rozpłynął się w tłumie, nie czekając, aż ogień dokończy tego, co wcześniej ogień rozpoczął. Prócz jednak jego obecności Haran nie zauważył niczego ciekawego. * * * Czy rozmowa z Thazarem była konieczna? Czy to, że istniał trzeci brat, miało jakieś znaczenie dla rozwiązania zagadki śmierci Damiena? Może nie chodziło wcale o straż, a ktoś miał pretensje do całej rodziny? Kiepski trop, ale zawsze jakiś... I co z tego, że Thazar niechętnie przyjmował gości? - Byrt? - Haran zrobił krok w stronę półorka. - Chcieliśmy porozmawiać z zarządcą portu. Może jednak znajdzie dla nas trochę czasu? |
14-10-2016, 12:02 | #36 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" Ostatnio edytowane przez sunellica : 14-10-2016 o 12:07. |
16-10-2016, 11:45 | #37 |
Reputacja: 1 | Przez większość wydarzeń Mirnark milczał. Rozmowę z prawdziwym Karanem pozostawił innym, samemu nie uważając, by mógł dodać cokolwiek wartego dodanie. Jedynie na odchodnym zwrócił się do chorego. -Nie ponosisz żadnej winy za śmierć twojego przyjaciela. Nikt nie wie, kiedy przyjdzie po niego śmierć. Ani po naszych bliskich. Na pogrzebie milczał ponownie, nie zauważywszy nawet, że Sroczka wrzuciła mu coś do buta, aż zaczęło go później uwierać. Wyciągnął palec i zakłopotany podał go Haranowi, nie za bardzo wiedząc, co z tą "wskazówką" zrobić. Zwłaszcza, że Sroczka zniknęła. Za to przy spotkaniu z półogrem i jego pomagierami, Minotaur z miejsca wystąpił do przodu, trzymając swój cep w dłoniach. -Sroczko, przeproś pana. - Powiedział stanowczo, ale patrzył surowo na półogra. - A panu, jakkolwiek preferowałbym byśmy obyli się bez rozlewu krwi, radzę przemyśleć dwa razy, czy jest pan w stanie przełknąć to, co zamierza ugryźć. - Powiedział spokojnym, opanowanym tonem do półogra. |
16-10-2016, 18:38 | #38 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
16-10-2016, 20:28 | #39 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Talving wiedział jedno - nienawidzi kenderów! Słyszał oczywiście o Tasselhofie, ale okaz z którym miał do czynienia zdawał się być jakąś jego karykaturą. Obserwował ze znużeniem podrygi kenderki, która na jego nieszczęście przykleiła się do nich i zaskarbiła popisami pijackimi szacunek Edelmanna. Cóż z tego, że odnalazła żlebowców skoro poza tym sabotowała całe śledztwo. Teraz zamiast obserwować jak sugerował Karnan otoczenie hasała wśród żałobników i zapewne opróżniała im kieszenie. Obie te rzeczy uważał za wysoce niestosowne najdelikatniej rzecz ujmując. Z utęsknieniem oczekiwał krzyku okradanego i pisku kenderki złapanej za rękę, i tym razem na próżno. Pogrzeb dobiegł końca a poza nagłym pojawieniem się zawirowania energii magicznej nie wydarzyło się nic ciekawego. Chyba się nie wydarzyło bo był zbyt zajęty obserwowaniem swego utrapienia by zwracać uwagę na magię. Pogrzeb dobiegł końca niestety bez upragnionego dla Talvinga finału. Zniechęcony i ponury jak chmura gradowa ruszył za resztą. Kiedy dotarli do siedziby Tharaza nieco się ożywił. Nadarzała się niepowtarzalna okazja żeby czegoś się dowiedzieć. Śpiesząc się by znacznie mniej obyta część towarzystwa nie popsuła wszystkiego nieco zbyt ekspresyjnie inkantował zaklęcie a efekt wzmocnił stosowną gestykulacją. W jednej chwili otoczyła go zbroja z mocy widoczna nawet dla takich magicznych ignorantów jak ich rozmówca. Następnie przeciągnął z pleców swą magiczną, świecącą kuszę by była dobrze widoczna, nie brał jej jednak w dłonie. Uśmiechając się najmilej jak był w stanie przepchnął się do przodu. -Dobry duszku, zapewniam cię, że nie życzę sobie żadnych kłopotów. Jestem Talving Blaamh- zamorski mistrz magii. Sprowadzają mnie tu interesy i zwykła ludzka przyzwoitość. Przyszedłem złożyć kondolencje i polecić swoje usługi panu Tharazowi. Zapytaj szanownego zwierzchnika, czy byłby skłonny mnie przyjąć. Tylko mnie! Zapewniam, że nie będzie miał ci za złe a może nawet ode mnie coś dostaniesz. Tu wymownie odsłonił połę szaty, gdzie przy pasie wisiała sakiewka.
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane! Ostatnio edytowane przez Ulli : 16-10-2016 o 20:31. |
17-10-2016, 19:40 | #40 |
Reputacja: 1 | Półogr spojrzał lekko zaskoczonym wzrokiem na mistyka. |