Wbrew ponurym obawom nic im nie zakłóciło podróży i do 'Zielonego Liścia' dotarli bez najmniejszych nawet przeszkód.
Dlaczego liść i dlaczego zielony, tego przynajmniej na pierwszy rzut oka nie było widać - drewniany budynek, na kamiennej podmurówce, nie miał w swych kolorach odrobiny zieleni, a budową liścia zdecydowanie nie przypominał.
W środku panował względny tłok - z dziesięciu stołów zajętych było sześć, a żaden z gości nie wyglądał na miejscowego.
Jednak stojąca za kontuarem niewiasta nie miała zbyt zadowolonej miny, zaś uśmiech, jakim przywitała nowo wchodzących, wydawał się wymuszony.
- Witam w 'Zielonym Liściu' - powiedziała. - Zapraszam. - Wskazała na jeden z wolnych stołów. - Coś do jedzenia, do picia? |