Elin, Ljubow
Volva pierw ruszyła na poszukiwania Rusinki, by zapytać się o co dziewczynie chodziło. Wszyscy wokoło rozprawiali o przebudzeniu jarla, więc ciągle musiała utrzymywać uśmiechniętą maskę na twarzy, ludzie mieliby używanie widząc jej rozpacz. Trzymała się więc prosto, pokrzepiona troszeczkę słowami Freyvinda i wypytywała o Ljubow.
Obecni w sali wskazali volvie kierunek w jakim Ljubow zdawała się była odejść. Poza hallę.
Faktycznie na zewnatrz domostwa stała niewielka grupka kobiet rozprawiając w szeleszczącej mowie. Na widok Elin szybko rozeszły się.
Wiedząca podeszła do Rusinki.
-
Pomówić mogę, jeśli jeszcze tego chcesz. - Odezwała się cicho.
-
Chciałaś by Ci wieści przynosić… - poczęła sztywno Ljubow -
więc wieść mam. Siostra Eggnira rozpowiada, żeś wszelkiego nieszczęścia przyczyną. - usta kobiety zacięły się w wąską linię. -
Ludzie zaś mówią, że skald z nią mówił. - Rusinka się zawahała, wyglądając jakby więcej rzec chciała ale się wstrzymała.
Elin westchnęła cicho.
-
Przepraszam Ljubow ale widziałaś jaka sytuacja była… Nie mogłam jej tak zostawić… - W głosie volvy zmęczenie przebrzmiało. Zamilkła na chwilę rozglądając się ostrożnie i ściszonym głosem mówić poczęła. -
Pamiętasz jak o mężu w wizji Ci opowiadałam? - Zapytała.
Ljubow pokiwała głową:
-
Kolejny kłopot dla jarla to będzie… - westchnęła z goryczą.
-
To… był on. - Elin wskazała na miasto.
-
Wróci znowu? - Ljubow pociągnęła spojrzeniem za jej dłonią.
-
Dopilnuję by tego nie zrobił ale potrzebuję pomocy… I nikt wiedzieć nie może. - Spojrzała poważnie na kobietę.
-
Jakiej? - niewolnica jakby nieuważny wzrok na nią ponownie zwróciła. - I w czym?
-
Mapy mi trzeba, bym go znaleźć mogła ale nie chcę, by wiedziano, że to dla mnie.
-
Mapy? - zdziwiła się dziewczyna -
Ale… skądże mi mapę wziąć?
-
Myśliwy jakiś narysować może, okolica Ribe starczyć winna.
-
Hmm… - zasępiła się Ljubow przez chwilę -
popytam. Może po pogrzebie, wtedy ludzi sporo być powinno. - dopowiedziała jakby rozmyślając kogo by tu wytyczyć na to zadanie. -
A co...z Sigrun?
- Dziękuję. Jarl się nią teraz zajmie. Jestem pewna, że zrobi to lepiej niż ja. Nie pamiętała o rodzicach… znów w szok może wpaść. - Powiedziała ze smutkiem.
-
Oby nie...dość śmierci tutaj na długi czas.
Elin pokiwała powoli głową i dłonie Ljubow w swoje wziąć chciała jeśli ta jej na to pozwoli.
-
Zrobię co w mej mocy by go powstrzymać, Ljubow. Nie sprowadzę więcej kłopotów na Ribe.
-
Bogowie nie powiedzą Ci co robić? Wiedzącą wszak jesteś. - niewolnica uścisnęła lekko dłonie volvy -
Jaką drogą Ci iść by Ribe strzec?
-
Bogowie czasami milczą, by sprawdzić co uczynimy sami, bez Ich pomocy. Jednakże pytać będę, na więcej błędów pozwolić sobie nie mogę.
Ljubow coś wymruczała w swojej mowie i jakby się rozchmurzywszy, volvę uścisnęła.
-
Poszukam kogoś by mapę przygotował. - rzekła już cieplejszym nieco tonem na odchodne.
Volund
W samotni czas upływał inaczej.
Inaczej niż afterganger planował.
Znajome uczucie przebywania ze zmarłymi, pozwoliło mu uspokoić umysł i myśli tak rozbiegane znienacka.
Do chwili gdy spojrzeniem uchwycił swe odbicie w cebrzyku. Woda oświetlana latarniami z błon rybich i pochodniami, ukazała jak daleko postąpiły zmiany w pięknym obliczu Gangrela…
Zaskoczony niemal upuścił szmatkę jaką ciała przemywał.