Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2016, 18:05   #34
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Elin, Ljubow



Volva pierw ruszyła na poszukiwania Rusinki, by zapytać się o co dziewczynie chodziło. Wszyscy wokoło rozprawiali o przebudzeniu jarla, więc ciągle musiała utrzymywać uśmiechniętą maskę na twarzy, ludzie mieliby używanie widząc jej rozpacz. Trzymała się więc prosto, pokrzepiona troszeczkę słowami Freyvinda i wypytywała o Ljubow.
Obecni w sali wskazali volvie kierunek w jakim Ljubow zdawała się była odejść. Poza hallę.
Faktycznie na zewnatrz domostwa stała niewielka grupka kobiet rozprawiając w szeleszczącej mowie. Na widok Elin szybko rozeszły się.
Wiedząca podeszła do Rusinki.
- Pomówić mogę, jeśli jeszcze tego chcesz. - Odezwała się cicho.
- Chciałaś by Ci wieści przynosić… - poczęła sztywno Ljubow - więc wieść mam. Siostra Eggnira rozpowiada, żeś wszelkiego nieszczęścia przyczyną. - usta kobiety zacięły się w wąską linię. - Ludzie zaś mówią, że skald z nią mówił. - Rusinka się zawahała, wyglądając jakby więcej rzec chciała ale się wstrzymała.
Elin westchnęła cicho.
- Przepraszam Ljubow ale widziałaś jaka sytuacja była… Nie mogłam jej tak zostawić… - W głosie volvy zmęczenie przebrzmiało. Zamilkła na chwilę rozglądając się ostrożnie i ściszonym głosem mówić poczęła. - Pamiętasz jak o mężu w wizji Ci opowiadałam? - Zapytała.
Ljubow pokiwała głową:
- Kolejny kłopot dla jarla to będzie… - westchnęła z goryczą.
- To… był on. - Elin wskazała na miasto.
- Wróci znowu? - Ljubow pociągnęła spojrzeniem za jej dłonią.
- Dopilnuję by tego nie zrobił ale potrzebuję pomocy… I nikt wiedzieć nie może. - Spojrzała poważnie na kobietę.
- Jakiej? - niewolnica jakby nieuważny wzrok na nią ponownie zwróciła. - I w czym?
- Mapy mi trzeba, bym go znaleźć mogła ale nie chcę, by wiedziano, że to dla mnie.
- Mapy? - zdziwiła się dziewczyna - Ale… skądże mi mapę wziąć?
- Myśliwy jakiś narysować może, okolica Ribe starczyć winna.
- Hmm… - zasępiła się Ljubow przez chwilę - popytam. Może po pogrzebie, wtedy ludzi sporo być powinno. - dopowiedziała jakby rozmyślając kogo by tu wytyczyć na to zadanie. - A co...z Sigrun?
- Dziękuję. Jarl się nią teraz zajmie. Jestem pewna, że zrobi to lepiej niż ja. Nie pamiętała o rodzicach… znów w szok może wpaść.
- Powiedziała ze smutkiem.
- Oby nie...dość śmierci tutaj na długi czas.
Elin pokiwała powoli głową i dłonie Ljubow w swoje wziąć chciała jeśli ta jej na to pozwoli.
- Zrobię co w mej mocy by go powstrzymać, Ljubow. Nie sprowadzę więcej kłopotów na Ribe.
- Bogowie nie powiedzą Ci co robić? Wiedzącą wszak jesteś. - niewolnica uścisnęła lekko dłonie volvy - Jaką drogą Ci iść by Ribe strzec?
- Bogowie czasami milczą, by sprawdzić co uczynimy sami, bez Ich pomocy. Jednakże pytać będę, na więcej błędów pozwolić sobie nie mogę.
Ljubow coś wymruczała w swojej mowie i jakby się rozchmurzywszy, volvę uścisnęła.
- Poszukam kogoś by mapę przygotował. - rzekła już cieplejszym nieco tonem na odchodne.


Volund



W samotni czas upływał inaczej.
Inaczej niż afterganger planował.
Znajome uczucie przebywania ze zmarłymi, pozwoliło mu uspokoić umysł i myśli tak rozbiegane znienacka.
Do chwili gdy spojrzeniem uchwycił swe odbicie w cebrzyku. Woda oświetlana latarniami z błon rybich i pochodniami, ukazała jak daleko postąpiły zmiany w pięknym obliczu Gangrela…
Zaskoczony niemal upuścił szmatkę jaką ciała przemywał.
 
Blaithinn jest offline