Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2016, 09:14   #56
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Lucinda zebrała się w końcu na odwagę i skoczyła. Otchłań rozpościerała się pod nią niczym czarny dywan, kiedy leciała w stronę drewnianej kładki. Nie wybiła się zbyt mocno i tylko mocarne ramię pół-orka a potem łowcy wciągnęły ją wyżej. Merdając nogami nad przepaścią złapała w koncu oparcie. Pół-ork wskazał jej jednak niemal pionową skałę prowadząca w górę. Chcąc nie chcąc, korzystając z pleców wojowników, cal po calu, stopa po stopie pięła się do góry w stronę oświetlonej pochodnią czeluści okna.

Athletic check adv. 17(381789) vs DC10 – success



Ślizgając się w niezbyt przystosowanych do wspinaczki wysokich butach, modnych ale całkowicie niepraktycznych parła jednak do góry, aby w końcu przerzucić nogi za krawędź kamiennego parapetu. Oświetlająca malutka jaskinię pochodnia leżała tam, gdzie rzucił ją Rathan. Resztki gnijącej słomy czy siana leżało pod jedną ścianą. Błysk szkła zainteresował Lucindę. Butelka z ciemnego szkła pokryta wiklinową osłonką była co prawda pusta, choć pachniała jakimś sfermentowanym napojem, nadawała się jednak od biedy jako improwizowany pocisk. Ciemna czeluść korytarza ziała przed nią, a płomień pochodni drżał pod wpływem ruchu powietrza wiejącego z korytarza.

***

Anbar słyszał wrzaski dochodzące z dołu i wiedział, czym się to skończy. Oczywiście wywabienie strażników było częścią planu, ale spodziewał się raczej patrolu, nie całej armii strażników, która wyległa z pomieszczenia roboczo nazwanego "barakami".
Najpierw pojawił się pojedynczy strażnik, wyraźnie widoczny w oświetlonym ogniskiem okienku strażnicy. Chwilę później krasnoludy usłyszały odgłos rogu, kilka krótkich, przerywanych sygnałów najprawdopodobniej oznaczających alarm w strażnicach. Potem drzwi się otworzyły, a na korytarz zaczęli wybiegać okryci kolczugami zbrojni. Czterech bardzo szybko zajęło pozycję na galeryjce, blokując wejście do strażnicy nad schodami. Ich hełmy z czerwonymi kitami błyszczały w półmroku kiedy przygotowywali swoje refleksyjne łuki do strzału w każdego, kto zechciałby podejść do drzwi strażnicy. Sześciu, uzbrojonych w szerokie, okrągłe tarcze i okute metalem pałki schodziło w zwartej grupie w dół. Za nimi podążało w końcu dwóch lżej okrytych strażników, trzymające długie żerdzie z pętlą na końcu, a u ich pasów kołysały się łańcuchy. Grupę zamykał dowódca, ogromny człowiek z północy, w rdzawej, paskowej zbroi. Ten miał u pasa szeroki miecz, a głowę chronił żelaznym hełmem z nosalem, z pod którego wypadała kaskada czarnych, niechlujnych włosów. Twarz pocięta licznymi bliznami i tygodniowym zarostem kryjącym kwadratową szczękę nie zdradzała dobrego humoru. Oskar wstrząsnął się z obrzydzenia, pamiętając dzień przybycia, kiedy ten straszny człowiek zdzierał skórę z jakiegoś nieszczęśnika za pomocą bata.
Strażnicy zeszli już na głębokość pierwszej celi, a dowodzący oficer zajrzał przez kraty do środka celi, sprawdzając stan zamków i liczbę więźniów. Anbar zdał sobie sprawę, że rychło zostaną odkryci, jednak hałas i potępieńcze wycie jakiegoś człowieka zwróciło uwagę obserwatora ze strażnicy. Ten gwizdnął głośno i wskazał oficerowi odpowiednią celę na dole. Zbrojni ruszyli śpieszniej, ignorując pozostałe cele. Krasnoludy przez chwilę jedynie zostały zmuszone do pozostania w bezruchu, w miarę jak zbrojna grupa przebiegła obok ich zamaskowanej iluzją celi. Anbar słuchał oddalającego się łoskotu kroków patrząc pytająco na brata....

***

Zelda, głucha na apel łotrzyka miała najwyraźniej własny pomysł jak przeprowadza się ucieczkę z więzienia. Najwyraźniej elementem planu był palący się nieszczęśnik, którego nie patrząc na jego stan, chwyciła za palącą się odzież i wywlekła z celi. Kątem oka dostrzegła przycupniętego za wejściem gnoma, mamroczącego coś pod nosem ale nie zwróciła na niego większej uwagi. Miała w końcu plan. Szamoczący się w agonii człowiek młócił na wszystkie strony rękoma, a Zelda, ignorując odchodzącą od ciała palącą się skórę nieszczęśnika, nie zwracając uwagi na ból z przypalanych rąk, oraz potworny smród palącego się ciała wlekła go dalej do góry, aż do drewnianej barierki oznaczającej krawędź głębokiej studni.
Ze wzrokiem pełnym nieprzemyślanego sadyzmu, oparła starca o barierkę, aby szybkim ruchem za nogi przerzucić go przez drewnianą konstrukcję. Oddalający się krzyk i łoskot walącego się na posadzkę ciała oznajmił jednak Zeldzie, że jednak można było się zabić skacząc do studni. Leżący na jej dnie człowiek był niewątpliwie martwy, a sama paladynka patrzyła na swoje popalone dłonie...

Zelda -1HP fire dmg.
Zelda -4HP



Potem na strzałę która wbiła się w drewnianą barierkę przy której stała. Kolejna uderzyła w krawędź kamiennej studni i koziołkując spadła na dół, a inna poszła wysoko, klekocząc pod sufitem. Jedna otarła się o ramię Zeldy, kalecząc ją mocno i rzucając w tył.....

***

W celi Jusron wpadła w morderczy trans. Nie zauważyła właściwie, kiedy do celi wpadli strażnicy, i nie przejmowała się wcale, jak jeden z nich próbował pochwycić nieznajomego. Chwilowy przebłysk świadomości podpowiedział, że była to iluzja, wyczarowana przez jakiegoś czarodzieja, kiedy szerokie kopnięcie nieznajomego przeszło przez jednego ze strażników jak przez mgłę.
Dało to jednak Jusron możliwość umieszczenia kolejnego kułaka prosto na pysku łuskowatego wojownika, który jednak okazywał się twardszy niż pół-drowka mogła przypuszczać.
Ciosy sypały się na nią jakby nieznajomy miał nie cztery kończyny, a osiem. Ruchy rozmazywały jej się przed oczyma a głuche plaśnięcia ciosów o jej ciało potwierdzały morderczą precyzję dziwnego wojownika. Jusron walczyła jednak zacięcie do końca, dzielnie oddając cios za ciosem. Łuskowaty chwiał się po ostatnim ciosie i pół-drowka myślała już, że uda się jej wygrać tą walkę...

T3 – Jusron hits dragonborn for 3dmg
dragonborn miss(illusion)
T4 – Jusron hits dragonborn for 3dmg
dragonborn hits Jusron for 3dmg, dragonborn hits Jusron for 3dmg
T5 – Jusron hits dragonborn for 3dmg
dragonborn hits Jusron for 2dmg(unconscious), dragonborn hits Jusron (crit – 1st death check failed)



...kiedy smokowiec posłał ją posadzkę wysokim kopnięciem. Pół-drowka usłyszała chrzęst, jakby coś w jej środku właśnie pękło po czym osunęła się bezwładnie na posadzkę. Gasnącym wzrokiem widziała, jak chwiejący się z bólu zrodzony ze smoka przeszedł nad nią i wyszedł z celi....

***

Tupik i Grieger zeszli na dół, wprost pod ziejącą ciemnością jamę. Tupik zdołał zobaczyć znikające w skalnym okienku nad kładką nogi Lucindy. Kładka nie była otwarta, jak się tego spodziewał, a pół-ork i Rathan wciąż wisieli, kiwając zapraszająco ręką. Grieger spojrzał w dół....otchłań wiała odorem zgnilizny i śmierci, przypominając nieco zapach dawno nie czyszczonej rzeźni.....

Tupik zacisnął zęby, wziął nieco dłuższy rozbieg, zaczynając aż od drzwi wejściowych do tej ciemnej groty, po czym szybkim sprintem posłał swe niewielkie ciałko ponad czeluść rozpadliny. Silne ręce Rathana i Cromthalgora chwyciły go w ostatnim momencie skoku, kiedy czuł, że spada chybiając kładki o dosłownie kilka cali. Halfling przez moment bujał się na owłosionych ramionach wojowników, aby korzystając z wahadłowego ruchu wybić się do góry, w stronę wykutego w skale okienka. Złapał oparcie na pionowej skale, drobnymi palcami szukając szczelin i zagłębień, na których dałby radę się podciągnąć. Znalazł je. Odetchnął z ulgą czując się bezpieczniej na stabilnym gruncie, obok Lucindy. Wszyscy spoglądali pytająco na gnoma, który przestępując z nogi na nogę, bał się szerokiej rozpadliny....

Tupik - Athletic check 10(382307) vs DC 10 - success



 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 05-10-2016 o 11:37.
Asmodian jest offline