Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2016, 17:55   #83
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Miejska łaźnia była miejscem, ogólnodostępnym o każdej porze dnia i nocy. Był tylko jeden warunek, mianowicie należało być mieszkańcem górnego miasta. Rycerka do tej pory korzystała tylko kilka razy z łaźni od czasu opuszczenia rodzimych ziem i zamieszkania w klasztorze młodych adeptów.
Tym razem siedziała tam zupełnie sama. Los chciał, że mogła skupić się tylko i wyłącznie na sobie samej. Budynek był tak zaprojektowany, że można było podziwiać gołe niebo, leżąc wygodnie w balii z gorącą wodą, lub na drewnianej ławie w pomieszczeniu parowym zwanym w niektórych regionach krain po prostu sauną. Venora odpoczywała, regenerowała utracone siły, oraz zbierała nowe na zapas. Wiedziała, że przemarsz potrwa kilka dni. Następnie będzie trzeba odnaleźć dobre miejsce na rozbicie obozu. No i na sam koniec zwiad, oraz konfrontacja.

Nie mogła przestać o tym myśleć, jak rozstawić ludzi, jak powinna dowodzić by było najlepiej. Kiedy już serce zaczynało jej walić jak opętane przypominała sobie, że u jej boku będzie Arthon, Virgo i kto wie jacy jeszcze zacni rycerze. Wtedy na moment znów się uspokajała i oddawała relaksowi gorącej wody.
Po zażyciu kąpieli Venora użyła swej boskiej mocy leczącej aby doprowadzić się do pełni zdrowia. Wiedziała, że gdy rankiem się obudzi, jej moc znowu będzie gotowa do użycia.
Po powrocie do celi Venora rzuciła badawcze spojrzenie na swój nowy oręż, który leżał na poskładanej pościeli na łóżku. Miecz ciągle tam był, a ona ciągle miała ochotę brać go do ręki i wywijać nim młyńce. To było dla panny Oakenfold nietypowe uczucie. To było coś w rodzaju niepohamowanego popędu do walki i ciągłej konfrontacji.

Przypomniało jej się, gdy tamtej nocy, chwilę przed świtem w opuszczonej świątyni Chutanei, stoczyła bój z smoczydłem o mały włos nie przypłacając tej walki życiem. Rany nie doskwierały, gdy dotykiem sprawdzała efekty leczniczej magii. Venora już nie myślała o potwornym bólu, jaki zadał jej przeciwnik. Teraz rozważała co mogłaby zrobić lepiej by pokonać smoczydło. Bestia stanęła do walki raniona wcześniej. Rycerka przypomniała sobie, że smoczydło najmocniej biło sierpem z boku, lecz do ciosu gotowało się bardzo powolnie. ~Odsłonięty bok~ pomyślała. Venora potrząsła głową by opamiętać się od ciągłego rozmyślania. Spojrzała raz jeszcze na swój miecz i poczuła dumę, gdy blask księżyca wpadający przez okienko w jej celi rozświetlił skrawek łóżka, na którym leżała broń. Paladynka zamknęła drzwi, przygotowała się do snu i jeszcze odmówiła modlitwę prosząc Helma o wsparcie jej misji. Gdy już się ułożyła w łóżku, usnęła w mgnieniu oka.

25 dzień Czasu Kwiatów 1372 roku rachuby dolin. Suzail - świątynia Wiecznie Czujnego

Gdy Venora usiadła przy wielkiej ławie, dokładnie w tym samym miejscu, w którym siadała przez ostatnie lata codziennych posiłków, w koło nastała cisza. Inni adepci wypytywali ją spragnieni przygód i opuszczenia klasztornego muru o najróżniejsze rzeczy. Jedni pytali o wygląd trolla, jeszcze inni pytali o walkę z żelaznym. Wieści niosły się szybko, a Venora dzielnie dawała sobie radę z wyprzedzającą ją sławą. Venora nie mądrzyła się jednak, ani też nie udawała pysznie kogoś kim nie jest. Skromna i pokorna woli Helma przykuwała uwagę siedzącego kilka stolików dalej sir Kreighowi - byłemu dowódcy straży królewskiej. Sir Kreigh był mentorem i nauczycielem sir Ludwika, który bez cienia wstydu ukazywał niechęć do młodej rycerki. Sir Kreigh był równie ważną osobą w miejskiej świątyni Helma, jak sir Aleksander, oraz sir August i należało się z nim liczyć.


Zaraz po śniadaniu Venora skierowała swoje kroki do sir Augusta, który zdawał się objąć patronat nad całą wyprawą załatwiając zbrojnych podwładnej rycerce. Mężczyzna ucieszył się z chęci udziału Arthona w wyprawie. Nie raz wspominał brata Venory jako dobry przykład do naśladowania. Na jego twarzy pojawiła się wielka ulga, gdy Venora doniosła mu o zamiarach swego brata. Stary rycerz spoważniał jednak, gdy rycerka wspomniała o Virgo. Virgo był poczciwym magazynierem, lecz rycerze twierdzili, że dawno zgubił zapał wojownika i jakąkolwiek sprawność w walce wręcz. August wręcz odradzał rycerce, lecz nie zabronił jej tego. Magazynem mógł zająć się czeladnik Virgo, więc decyzja należała tylko do Venory.

Jakiś czas później

-Jutro?- Albrecht przechylił głowę w bok i spojrzał na Venorę z politowaniem -Twoja odwaga chyli się ku niepoprawnej głupocie.- zbeształ ją kapłan na pozwolenie o wymarsz następnego dnia. Albrecht szybko zauważył, że dziewczyna pyta całkiem poważnie, to też wziął głęboki wdech i wzruszył ramionami.
-Jeżeli czujesz się na siłach by unieść pancerz, tarczę i piętno dowództwa na barkach to idź. Nie jesteś dzieckiem i nie zabronię ci przecież wymarszu.- dodał na koniec, lecz nie krył niezadowolenia z planów Venory. Szanował jednak jej oddanie sprawie i nie miał zamiaru sprawiać jej problemów, zatem kolejna decyzja należała do Venory.

Jakiś czas później

Trzy szlachetne diamenty. Miała do wyboru trzy szlachetne diamenty, lub ogromną skrzynię z złociszami, ważącą kilkadziesiąt kilo. Ostatecznie szybko zdecydowała się na malutkie kamyki będące równowartością jej glejtu na kupno ekwipunku. To nie było wiele jeśli chodzi o misję, którą jej przydzielono, lecz los chciał, że zarówno miecz jak i piękna, elfia zbroja zostały jej w zasadzie dostarczone pod sam nos i co najlepsze nie wydała na nie nawet miedziaka.
Venora wróciła do swej celi, gdzie cierpliwie czekał na nią jej miecz. Teraz było ją stać na identyfikację oręża, który tak bardzo ją intrygował.
~Henk...~ przypomniała sobie imię genialnego opiekuna wielkiej biblioteki w Kolegium Wiedzy, do którego z pytaniami odesłał ją Arthon.

Venora zabrała swój miecz, przez chwilę rozważając założenie pancerza, lecz szybko doszła do wniosku, że da jeszcze odpocząć kilka godzin od wysiłku noszenia zbroi. Panna Oakenfold udała się do wielkiego kompleksu uniwersytetów i pracowni, gdzie szkolono wszystkich utalentowanych magicznie w Suzail, a dumą Kolegium Wiedzy była grupa najlepszych zwanych Bitewnymi magami. Była to prestiżowa jednostka obronna królestwa Cormyru. Paladynka miała jednak bardziej znakomity cel. Henk, genialny ekscentryk i niebywały dziwak miał być kimś, kto pewnie odpowie jej na pytania dotyczące miecza, a może i wielu innych rzeczy.
Venora przemaszerowała przez wielki plac przed budynkami nauk magicznych i udała się do ogromnej biblioteki, która była zarazem biblioteką miejską.


Venora doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak wyjątkowy był to budynek, pod każdym względem. Wszystko znajdowało się w dawnej świątyni Oghmy, a to już według znawców przesądów znak o wyjątkowości przybytku. Ponadto biblioteka gromadziła tysiące pozycji z całego Faerunu, czasem nawet w podwójnym wydaniu. Tym wszystkim opiekował się Henk, który był znacznie częściej nazywany "Oświeconym", ze względu na ogromny zakres wiedzy. Jedni mieli go za istotę z po za tego świata, inni uważali, że był pomazańcem Ogmhy z czasów gdy bogowie strąceni z swych domen w Czasie Kłopotów spłodził dziecię z ludzką kobietą.
Kimkolwiek Henk nie był mógł znać odpowiedzi na pytania Venory.

Tak na prawdę biblioteka nie gościła o tej porze dnia zbyt wielu osób. Kilku młodych adeptów nauk coś czytało w opasłych tomiszczach, lecz Venora mogła ich wyliczyć na palcach jednej dłoni. Henka zauważyła z oddali. Stał patrząc nieruchomo na jeden cel, gdzieś na północnej ścianie. Venora podeszła bliżej i upewniła się porównując szczegóły rysopisu podanego przez Arthona z autentycznymi cechami mężczyzny. ~"Szczupły, wysoki, o poważnym wyrazie twarzy, czasem nieobecny"~ przypomniała sobie słowa brata. Dostrzegła go, jak prosto z opisu, stał w żółto białej szacie ciągle bez najmniejszego ruchu.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline