Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2016, 23:25   #27
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Sarian wydał rozkaz i wszyscy zgodnie, jak i również nie do końca jeśli spojrzeć na Svena, ruszyli w stronę wejścia do ruin, wymijając przebite włócznią ciało oraz wielką plamę krwi rozlewającą się po brukowanej ścieżce na pokrytą mrokiem trawę. Runy na metalowych łukach błyszczały niczym gwiazdy na nocnym niebie. Małe monolity ustawione symetrycznie wzdłuż zaczęły podobnie świecić, oświetlając delikatnie ich drogę naprzód.
W końcu znaleźli się w środku… i rozpoczęli długą, mozolną wędrówkę przez elfie korytarze.
Nie zdawali sobie nawet sprawy jak daleko sprawy teraz zajdą.


Zaczęło się od prostego obozowiska w małej okrągłej pieczarze. Mieszkały w tym miejscu dwie osoby z uwagi na dwa nieźle urządzone posłania oraz ilość zapasów drewna, ziół i przypraw wystarczających takiej parze na pół dnia, no chyba że ktoś jadł zdecydowanie więcej niż powinien. W pobliżu płonącego wciąż ogniska leżał długi miecz, kilka strzał, krótki łuk myśliwski i pochwa po wyszarpanym na szybko sztylecie. Nic więcej interesującego nie znaleźli, więc ruszyli dalej. Wyjście stąd było jedno, więc ich zguba prawdopodobnie ruszyła wgłąb ruin.

Wąski korytarz opadał coraz bardziej w dół, zakręcał pod dziwnymi kątami, czasami ciągnął się różnymi dziwnymi spiralami. Z chwili na chwilę atmosfera stawała się niepokojąca. Na ścianach zaczęły widzieć dziwne inskrypcje leżące poza zrozumieniem nawet magów z aktualnych czasów. Minęło już parędziesiąt minut. Było duszno i wilgotno, w powietrzu unosił się okropny smród rozkładających się ciał dobiegający gdzieś z przodu. Nie zapowiadało się to dobrze.

Pokonali jeszcze paręset metrów, aż wreszcie stanęli na małej półce, z której rozciągał się jednocześnie zapierający dech w piersiach, ale również przerażający widok.

Przez olbrzymią salę mającą przynajmniej dobry kilometr ciągnęły się wąskie korytarze wypełnione w pełni wyekwipowanymi stalowymi golemami. Z wysokiego stropu wisiały długie kryształy rzucające światło na to, co było pod nimi. Samych żołnierzy były tysiące, wystarczająco by wypowiedzieć wojnę Cormyrowi. Nie była to zbyt optymistyczna wizja.
Naprzeciw nich, na samym końcu sali, stała jakaś wielka metalowa maszyna z wyrytymi na niej runami podobnymi do tych widzianych na zewnątrz. Pierścienie na stożkowej konstrukcji zakończonej kopułą obracały się z wolna w wyczekiwaniu na właściwy moment, by zacząć działać.
Wśród stalowej armii Arteria dostrzegła jakiś ruch. Ktoś się przechadzał wśród kolejnych żołnierzy sprawdzając ich stan. Kimkolwiek była ta osoba - prawdopodobnie jeszcze ich nie dostrzegła.
 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]
Flamedancer jest offline