Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2016, 11:40   #12
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rodzina?
O nie... Shade we wszystko mógł uwierzyć - w zdradę żony, w to, że córki się od niego odwróciły, ale to...? Trzy... potwory, które podawały się za jego rodzinę?
- Precz ode mnie! - powiedział.
Gotów był bronić się przed tymi chodzącymi truposzami, uciec w razie czego, ale nie zamierzał pozwolić, by się do niego zbliżyły.
Czy to nadmiar sympatii, czy też głód... Lśniące ostrze w najmniejszym nawet stopniu nie wpłynęło na zachowanie trójki zombie. Potwory nie zatrzymały się i jęcząc, jakby miały za chwilę wyzionąć ducha, stale szły w jego stronę. Im bliżej były, tym gorliwiej machały łapami, ozdobionymi długimi, ostrymi, na dodatek bardzo brudnymi pazurami. Ani jego córki, ani tym bardziej żona, nie miały takich szponów.

Shade cofnął się o krok, potem o kolejny. Równocześnie machnął mieczem, usiłując odstraszyć zbliżające się potwory. Ewentualnie obciąć jednemu z nich łapę i, być może, zniechęcić pozostałe. Dostanie się w szpony któregokolwiek z zombie znajdowało się na ostatnim miejscu na liście jego marzeń.

Trafiony umarlak zakwiknął jakby z bólu, kiedy oderżnięto mu jedną z rąk. Była to dziewczynka, w której oczach Shade mógł dostrzec spojrzenie własnego dziecka...Puste, bez wyrazu, jednak miał wrażenie, że jakaś iskra świadomości tli się w jej wnętrzu.
- Aghr, tato…
- Znowu się nas pozbywasz? - żona mężczyzny zamachnęła się, jednak jej pazury nie zdołały sięgnąć celu - Zzzznowu, chcesz, nas… powiesić?! - zagrzmiała, kiedy nagle najmniejsza z córek wyrwała się do przodu i ugryzła mężczyznę w łydkę, wbijając się boleśnie w nogę. Smród zbliżających się ciał stawał się niewyobrażalny.

Marzenia to mają do siebie, że często spełniają się nie te, co powinny.
Plugastwa, podszywające się pod jego rodzinę, odnosiły zdecydowanie za dużo sukcesów - nie dość, że usiłowały zatruć mu życie, to jeszcze zadawały paskudnie bolesne rany.
- Wracaj do piekła, koszmarze - rzucił pod adresem nieumarłej, która udawała jego żonę, a potem zaatakował najmniejszą potworzycę, która przed momentem usiłowała odgryźć mu nogę.

W każdym razie spróbował zaatakować, bo szło coraz gorzej i gorzej.
Pech towarzyszył każdemu ruchowi, jaki wykonał Shade. Ciosy mieczem nie dochodziły tam, gdzie trzeba, uniki owocowały jedynie bolesnymi obrażeniami.
Cofnął się, ponownie zaatakował... i wtedy stało się. Miast rozwalić łeb jednej z przeciwniczek, wpakował się prosto w łapska największej potworzycy. Nim zdążył się wyzwolić z 'serdecznego' uścisku, dopadły go mniejsze zombie i nim się spostrzegł, wylądował na ziemi, przytłoczony trzema nie-do-końca-umarłymi ciałami. Na próżno się szarpał. Żadne wysiłki na nic się nie zdało - potwory wczepiły się w niego pazurami, skutecznie go unieruchamiając.
Ból rozszarpujących go szponów i pazurów był coraz większy i większy, aż wreszcie zastąpiła go błogosławiona ciemność, przesłaniająca obraz rozrywających go na strzępy 'córek'.
 
Kerm jest offline