Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2016, 23:09   #4
chaoswsad
 
Reputacja: 1 chaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie coś
- Dziecinada.
- Zgarniasz klucz. Czekasz na wozie. My przychodzimy z Jaśnie Chujem - haha! - i kołujemy się do Helmuta wypełnić kieszenie. Tyle!

Czasem w życiu każdego przychodzi taki czas skłaniający ku przekonaniu, że Ranald spakował tobołek i wypieprzył do Estalii opalać się na piasku. Leżąc w pojedynczej celi stołecznego więzienia, Frenker zastanawiał się, czy gdyby miał do wyboru: cały bimber tego świata lub mieć okazje naprostować mordy tym gagatkom od siedmiu boleści, nie wybrałby jednak opcji numer dwa. Znał ich tyle lat, a ci wystawili go strażnikom na eleganckiej tacy jak podrzędnego chłystka z ulicy.
- Tylko czemu zajebali tego pryka? – zastanawiał się pod – złamanym - nosem. Za morderstwo ważnej osoby najpewniej czekał go stryczek, więc wszelkie rozważania miały jedynie za zadanie odwrócić uwagę od przedśmiertnego dołka. Cóż, kto jak kto, ale Koppelstein na myśliciela nie wyglądał. Lekko kwadratową twarz piwnookiego bandyty wieńczył kilkudniowy zarost, a na jego głowie sterczały ciemne włosy tej samej długości. Chociaż z postury przypominał przeciętnego zbieracza chrzanu, to z bliska dało się zauważyć, że muskularne nogi miał nie od parady. Na nic jednak mogło się to zdać, gdy pojawił się świński kwintet wzajemnej pomocy. Dzięki pozycji żółwia kilka pierwszych ciosów nie dosięgło twarzy, ale czas szybko pokazał, że panowie zbyt dobrze znali się na robocie…

~ Bolesna pobudka w wiszącej klatce to dobry sposób na kaca ~ pomyślał Frenker, kołując głową. Przestało go to bawić dopiero po paru sekundach, gdy odniesione obrażenia przypomniały, że to nie od chlania urwał mu się film. Podczas badania żelastwa i obserwowania tajemniczej sali, tępe rozbawienie mężczyzny momentalnie przeistoczyło się w wielki strach. Ubranie przepadło, a w jego miejsce dostał coś, co zwykł nazywać przewodnikiem po psiej okrężnicy, lecz w tym przypadku pies musiał dodatkowo połknąć kilka noży. Opryszek zauważył, że w pomieszczeniu jest jeszcze jeden więzień - chyba długouchy. W pierwszym odruchu odwrócił się, by coś powiedzieć… ale spasował, bo po tym wszystkim, na obecną chwilę nie dał rady niczego z siebie wykrzesać. Najpierw te zdradzieckie sukinsyny, potem oskarżenie o morderstwo, w celi zrobili mu z ryja galaretę, a teraz ta klatka i komnata. Patrzył tylko w dal z rozdziawioną japą, a jego mózg z trudem trawił tę kumulację. To tak jakby wpadł do głębokiego dołu z gównem, a po wynurzeniu ptak nasrał mu do oka, przez co wpadł jeszcze raz i się zachłysnął. Gdy w końcu spuścił wzrok, wcale nie było lepiej, bo widział jak dłońmi powoli zaczynała trząść delirka. Postanowił, że usiądzie przodem do nieprzytomnego lub nieżywego współlokatora i będzie siedział najwygodniej jak potrafi. Tyle na razie postanowił. Chciał pooddychać i poczekać, aż coś się stanie, chociaż pobieżne oględziny nie wskazywały na nic dobrego.
 

Ostatnio edytowane przez chaoswsad : 12-10-2016 o 19:28.
chaoswsad jest offline