Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2016, 11:18   #56
Layla
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
#8

Marko i Hagen zeskoczyli z koni i we dwóch szybko wygrzebali ciało z zaspy. Zawinęli je w jeden z kocy i przewiesili przez grzbiet wierzchowca Storma, który miał tę nieprzyjemność mieć oko na zwłoki. Baumann wydał rozkaz, a że nie było sensu dyskutować z zastępcą sierżanta, to ruszyliście w drogę powrotną do wioski. Wśród cichego, wręcz martwego lasu, choć mimo wszystko mieliście dziwne przeczucie, że jesteście obserwowani gdzieś zza pokrytych śniegiem drzew. A może wam się zdawało? Może to tylko umysł podsuwał dziwne myśli w związku z tym, co działo się w okolicy? Jedno wiedzieliście na pewno: chcieliście wszyscy znaleźć się w "Przypiecku", by zakończyć służbę i ogrzać się przy wielkim palenisku z kubkiem grzanego wina. Odpocząć, zrelaksować, by z nowymi siłami rozpocząć kolejny dzień. Choć nie wiedzieliście, czy noc nie przyniesie kolejnych nieprzyjemnych wydarzeń.

Dwa razy pomyliliście drogę, jednak ostatecznie, po godzinie jazdy, znaleźliście się między ośnieżonymi chatami Fichtendorfu. Robiło się ciemno, a jakby na zawołanie, ciężkie, mroczne niebo zaczęło sypać śniegiem i zrobiło się przeraźliwie zimno. Wiatr, który się zerwał, wył pomiędzy domami niczym żywa istota. Nim dojechaliście do "Przypiecka", minęliście kilku chłopów z widłami i pochodniami. Zagadnięci o sytuację, odpowiedzieli, że sierżant miał wypadek i siedzi teraz w gospodzie Lothara. Okazaliście im na szybko bladą twarz nieboszczki, jednak żaden z nich jej nie rozpoznał. Musiała więc nie być tutejsza. Pognaliście szybko w stronę karczmy, zostawiliście konie w stajni i wbiegliście do otulającej przyjemnym ciepłem, głównej sali. Widok, który zastaliście, sprawił, że na chwilę zastygliście w bezruchu.

Götz siedział przy szynku, nagi od pasa w górę. Jego brzuch owinięty był jakimiś prowizorycznymi bandażami, a przez prawy bok przebijał się krwawy kleks. Lewe ramię powyżej łokcia również było zabandażowane pokrwawionymi szarpiami. Jednak to twarz sierżanta skupiała największą uwagę - trzy szerokie bruzdy, jakby cięcia pazurami, przechodziły od kości policzkowej aż na szyję. Krew przestała już płynąć, tworząc zakrzepłą skorupę, ale i tak wyglądało to paskudnie. Kaspar pił samogon Lothara, a gospodarz, z zasępionym wyrazem twarzy, towarzyszył mu po drugiej stronie szynku.
- Wpadliśmy w pułapkę. Falken i Wagner nie żyją, ten skurwiel ich dopadł... ja ledwo uszedłem z życiem - mruknął, patrząc po was. Po chwili wychylił kolejkę i skrzywił się nieznacznie. W jego oczach dostrzegliście coś dziwnego. Może strach. - Ten... wilkołak... jest wielki i szybki... Wagner nie zdążył nawet wyciągnąć miecza, a już leżał na śniegu z rozerwaną szyją... - Kaspar pociągnął nosem. - Falken i ja próbowaliśmy wziąć go w dwa ognie, ale nie wyszło... Vilmar już nigdy nie spłaci swoich długów w Enzesbergu... świeć Sigmarze nad ich duszami.

Dowódca zawiesił się na moment, po czym wziął kolejne dwa łyki wódki i wyciągnął się na krześle, syknąwszy, gdy ruch okazał się zbyt szybki.
- Jak chcecie się z nimi jakoś pożegnać, to chłopi przytargali ich ciała z lasu i leżą teraz w stodole dwa domy stąd. Razem z tymi wieśniakami, co pomarli wczoraj w nocy... Kurwa jasna by to strzeliła... - mruknął, zaciskając zęby i wpatrując się w tańczące w palenisku płomienie. - A wam jak poszło? Raportujcie.
Wiatr uderzył nagle śniegiem w okiennice, zawodząc coraz mocniej między framugami. Zapowiadała się kolejna, niespokojna noc.

 

Ostatnio edytowane przez Layla : 09-10-2016 o 11:22. Powód: literówka ;)
Layla jest offline