Matthew Winder Agent szybko pogrzebał nadzieję na spokój. Gdy tylko wrócił z kawą, od razu wyłożył o co mu idzie. Zebrani wdali się w dyskusję, momentami gwałtowną. Matt słuchał uważnie do momentu, gdy ujrzał zdjęcia. Trzy zdjęcia które z miejsca przegoniły powoli wracający spokój. Widział mężczyznę ze zdjęcia, widział go wychodzącego z płomieni... I nazwiska na trumnie... Matt czuł, że coś ściska mu serce, przed oczami mu pociemniało, a ręce zaczęły drżeć. Nie był w stanie podzielić się swoją wiedzą, koszmar wracał. Dopiero gdy mężczyzna z blizną wyznał co wie o zdjęciach, dopiero gdy agent Wilsman opowiedział o Lordzie, dopiero wtedy coś się w Matthew otworzyło. Nie zauważył nawet jak agent wyszedł. On był znowu w płonącym budynku. Zaczął cicho mówić, zwracając uwagę pozostałych.
- Ja... Ja widziałem, widziałem lorda... Ze zdjęcia, był tam...Wyszedł z płomieni, jak gdyby nigdy nic... Wyszedł i... ta twarz, te oczy... śmiał się.... – Matt wzdrygnął się. Widać było, że zaraz się rozpłacze. Zaczynał szlochać.
- Roy... Roy chiał pomóc, rzucił się, miał go. A on... on… nie mozna tak rzucić człowiekiem! Nie można... Ogień, Boże jak on krzyczał! Chciałem pomóc, nie mogłem... – tutaj zaszlochał mocniej, ale szybko przestał. Wstrzymał oddech.
- Audrey! – wyrzucił nagle – Gdzie ona jest?! Ogień... Tyle ognia! Boże! Stał przy niej, trzymał ją... Audrey, nie! Zabrał ja do ognia, wprost do ognia! Tyle ognia, ona krzyczy, a ja nie mogłem jej pomóc! Czy ona...? Bożeee, niee! – w tym momencie rozkleił się zupełnie. Poszarpane nerwy nie wytrzymały. Szlochanie przeszło w gwałtowny, spazmatyczny płacz. Płacz, który musiał poruszyć obecnych na sali współtowarzyszy.
__________________ "Jeżeli zaczynamy liczyć historię postaci w kartkach pisma maszynowego, to coś tu jest nie tak..."
"Sesja to nie wyścig" +belive me... if I started murdering people, there would have no one been left |