Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-05-2007, 01:23   #61
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Bob Smith


Zacisnął zęby, rozejrzał się pa pozostałych i niemal nienawistnie spojrzał na agenta.

"Swoje już powiedziałem. Nie wiem kurwa, co ten agencior sobie wyobraża, no tak to nie będziemy rozmawiać już ja mu pokażę!"

Myślał głęboko i widać było ,że cały buchał od środka, ale po chwili zadusił coś w sobie i już beznamiętnie patrzył na to, co się dzieje.

"Ale chwila, jeśli teraz przejmę całą jego uwagę wówczas wezmą mnie na dłuższą obserwację, cholera wie do czego jest zdolny a przy sobie mam "śmierć". Prędzej czy później zorientują się, że coś jest nie tak. "

Bob rzucił ukradkowe spojrzenie w kierunku w którym nikogo nie było. Nikogo oprócz małej dziewczynki, której poza Bobem i tak nikt nie widział. Było to ukradkowe i chwilowe spojrzenie.

"Nie, nie teraz, nie rób z siebie wariata. Poczekaj spokojnie, może zaraz to wszystko się wyjaśni.
Jeśli o podpalacza chodzi to może ten zabandażowany facet będzie coś wiedział ?"

Spojrzał się zagadkowo na leżącego obok pacjenta. Sięgnął po kawę, odłożył na bok śmietankę i cukier i pił powoli rozkoszując się smakiem. Z całego przejęcia nawet nie zauważył jak bardzo był spragniony. Gardło niemal mu wyschło. Powoli i spokojnie popijał kawę czekając na reakcję innych.
 
Eliasz jest offline  
Stary 18-05-2007, 10:50   #62
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Sara Peterson

Kobieta ze spokojem obejrzała wszystkie zdjęcia. Zrobiły na niej niesamowite wrażenie, choć nie rozpoznała na nich żadnej twarzy ani miejsca.
Następnie podała zdjęcia dalej i wysłuchała słów Agenta.

- To znaczy... Czy pan twierdzi... - wstała z fotela - Czy podejrzewa pan nas o to wszystko? O odprawienie jakiś durnych rytuałów i wyrycie swoich własnych imion na płycie? A może jeszcze podejrzewa nas pan o podpalenie?

- Obejrzałam te zdjęcia i niczego co tam jest nie kojarzę ani nie znam. Kiedy wybuchł pożar Uczelni byłam w pracy. Nie należę do żadnych sekt, nigdy w życiu nie uczestniczyłam w żadnych sekciarskich spotkaniach, na których odprawia się rytuały i wypisuje nazwiska ludzi na grobach...

- Proszę PANA! - siadła z powrotem w fotelu i założyła nogę na nogę dla pewności - Niech nam pan wyjaśni w końcu o co chodzi? Skoro wie pan coś na ten temat, to proszę udzielić mi informacji, ponieważ jak pan zdążył zauważyć na płycie widnieje nazwisko moje i mojego męża. Może ktoś z sąsiadów robił sobie głupie żarty? Nie wiem, ale martwię się o swoją córkę. A tak poza tym, czy w takim razie nie należy nam się całodobowa ochrona? Ktoś chce nas zabić, proszę pana! To poważna sprawa...

Zaczęła lamentować i nakręcać się sama na jakieś dziwne teorie, aż w końcu ktoś musiał jej przerwać. Wtedy cicho przeprosiła i wyraźnie się uspokoiła.
 
Rhamona jest offline  
Stary 18-05-2007, 15:18   #63
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Alan Moss

- Chyba Pan Wilsmam opuścił kilka zajęć z psychologii. – pomyślał Alan widząc jego nieudolność w postępowaniu z osobami mającymi pomóc mu w śledztwie. Rzucił okiem na zdjęcia i podał je dalej, do Jeremy’ego. Podszedł do kobiety siedzącej w fotelu, przykucnął przy niej i biorąc za rękę postarał się ją uspokoić. W takich sytuacjach jak ta, udowadniał sobie po raz kolejny, że jego dyplom z psychologii nie okazał się tylko kolejnym papierem w szafie i czasem przydawał się w zwykłym, codziennym życiu.

- Czyli co, będzie Pan tak dalej siedział bezczynnie, bronił czci bogatych lekarzy i przyglądał się jak ci ludzie cierpią? Taką postawą chce Pan nas zachęcić do współpracy? – popatrzył na niego z politowaniem
– A może cierpienia jednostki to dla Pana zbyt mało? Rozkręca się Pan dopiero wtedy, kiedy ofiary idą w setki?
Mam w nosie wszystkich rządowych specjalistów, ale jeżeli będzie Pan tak dalej z nami pogrywał i traktował jak mięso na haku, to Pan i Pańskie śledztwo szybko do nich dołączą. –
mówił spokojnym tonem z lekką choć zauważalną nutą sarkazmu.

- Wszyscy dobrze wiemy, że nic na nas nie macie, bo niczego nie zrobiliśmy, co byłoby sprzeczne z prawem. Wszystko, co Panu powiemy zależy wyłącznie od naszej dobrej woli. Więc jeśli naprawdę zależy Panu na przyspieszeniu tego śledztwa i naszej współpracy, to może użyłby Pan swojej władzy w dobrej sprawie i poprosił pielęgniarkę o padanie tych, cholernych środków znieczulających. To naprawdę żaden grzech, jeśli okaże Pan trochę człowieczeństwa w swojej poważnej pracy.

Teraz Pana ruch, proszę go dobrze przemyśleć.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 18-05-2007 o 15:24.
Lorn jest offline  
Stary 19-05-2007, 01:38   #64
Jeremy the Wicked
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Jeremy odstawił kubek niesłodzonej, czarnej kawy, którą przed chwilą sączył, kiedy przyglądał się reakcjom pozostałych. Zaczynał lubić tych ludzi. Są twardsi, niż myślałem. Nie dadzą sobą pomiatać - pomyślał z aprobatą.
Przejął od Alana zdjęcia. Przy pierwszym zdjęciu z niedowierzaniem uniósł brwi. Przy drugim zacisnął pięści, blizna na jego twarzy zaogniła się, a oczy zaczęły miotać pioruny. Cisnął zdjęciami o ziemię, po czym uderzył pięścią w ścianę. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Z rozbitej dłoni popłynęła krew.
Odwrócił się gwałtownie ku agentowi, który ze zdumieniem przyglądał się jego reakcji. - Lepiej, żebyście coś z tym zrobili. - niemal wykrzyczał. - Jeżeli wy spierdolicie to śledztwo, to sam odnajdę tych sukinsynów i się z nimi policzę!
Wilsman spojrzał na niego z mieszanką nadziei na nowe informacje i lęku przed tym atakiem gwałtowności. - Pan... coś... rozpoznaje na tych zdjęciach? - Tylko chwila zmieszania. Agent natychmiast się opanował i spojrzał na Jeremiego już bez widocznych emocji. - Proszę się uspokoić i powiedzieć mi, co pan wie.
Jeremy wziął głęboki oddech. - Drogi Panie... jak Panu tam... - jego głos był pełen wzburzenia i goryczy. - ten grób... to miejsce spoczynku mojej... - głos załamał mu się na moment, w oczach pojawiła się sugestia łez - to grób jedynej kobiety, jaką w życiu kochałem. Jeremy zamilkł. W głowie miał mętlik. Jak mogłem przestać ją odwiedzać. Odkryłbym ich. Coś bym zrobił. Poczucie winy i żalu odebrało mu resztki samokontroli. Odwrócił się ku Wilsmanowi z dzikim, niewidzącym spojrzeniem. Jego oddech stał się gwałtowny. Czuł, że zaraz może zrobić coś złego. Z całej siły kopnął w ścianę. Ból przeszył mu stopę. Wiedział, że robi z siebie idiotę, ale to lepsze niż gdyby miał skrzywdzić tych ludzi. Uspokoił się nieco.
- Niech mi Pan wybaczy, panie agencie. Zwykle panuję nad sobą... Widziałem tego człowieka. - wskazał palcem na leżące wciąż na ziemi zdjęcie. - groził mi śmiercią. Był u mnie w księgarni. Mam z sobą książkę, którą się interesował. - Jeremy wyjął zza pazuchy tom o kultach ognia i podniósł go do góry jak jakieś trofeum. - Wiele z tych symboli na grobie jest tu opisanych. Czuł się wyczerpany. Spojrzał na Wilsmana niemal ufnie, tak, jakby ten miał klucz do tej zagadki.
 
 
Stary 19-05-2007, 08:04   #65
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany


Sara Peterson

Kobieta momentalnie wystraszyła się zachowaniem groźnie wyglądającego i nieznajomego mężczyzny. Szybko wstała z fotela i z obawą niemal maniakalną, oddaliła się od niego najdalej jak mogła. Bała się, że znowu ktoś ją uderzy, nie chciała więcej tego czuć... ta bezradność i ten ból... Niemal zemdlała gdy uświadomiła sobie, że mężczyzna jednak nie chce jej zrobić krzywdy. Usiadła na wolnym łóżku, wysoko pod ścianą i objęła swoje ramiona. Wyglądała jakby w jednej chwili miała się rozsypać i zacząć płakać.
 
Rhamona jest offline  
Stary 19-05-2007, 11:14   #66
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację


Bob Smith

Położył rękę na ramionach kobiety. Wzdrygnęła się w pierwszym momencie i już ją chciała z siebie zrzucić, ale pohamowała się słysząc uspokajający głos Boba:
- Pani Saro już jest Pani bezpieczna, nikt tu obecny nie pozwoli na to by ktokolwiek Panią skrzywdził, ja z pewnością na to nie pozwolę.

Posłał jej możliwie najcieplejszy uśmiech, przesłał na nią całą pozytywną energię, jaką miał w sobie, po czym sam zabrał rękę z powrotem. Oboje jakby odetchnęli nieco z ulgą.

Ucieszył się z reakcji Jeremiego, przynajmniej przyciągnął on uwagę wszystkich a Bob mógł sobie znowu pozwolić na spojrzenie na dziewczynkę. "Śmierć" jakby zlękła się zachowania Jeremiego, lecz po chwili strach przeszedł w smutek - niewyobrażalny wręcz smutek. Teraz Bob poczuł, że sam potrzebuje wsparcia, bo nie wie ile jeszcze wytrzyma.

Oni przynajmniej mają już spokój - pomyślał, a ja wciąż przeżywam jakiś koszmar. Co ona tu ogóle robi? Bob już niemal chciał zapytać się o nią pozostałych, ale powstrzymał się. Nie wiadomo jak zareagują na ujawnienie "śmierci”, na to jest chyba za wcześnie.

Wypił łyka kawy odstawił filiżankę i przemówił - głos miał już opanowany i spokojny, niemal artykułował niektóre słowa, tak by dobrze zapadły w pamięci i uwadze słuchaczy. Był dobrym mówcą - przynajmniej, jeśli chodzi o technikę prowadzenia rozmowy i wysławiania się.

- Prowadziłem kiedyś sprawę pewnej kobiety oskarżonej o podtruwanie sąsiadów. Sprawa była o tyle skomplikowana, że robiła to przy pomocy magii Voo-Doo - tak przynajmniej twierdzili sami poszkodowani. Prokurator pewnie nawet nie ruszyłby tej sprawy, gdyby nie przeszukanie, które ujawniło, że kobieta ta była w posiadaniu wielu dziwnych środków a cześć z nich mogła być użyta do otrucia kogoś. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że gdy doszło do procesu, prokurator po odczytaniu aktu oskarżenia nie wydusił juz z siebie ani słowa. Milczał jak grób przez cały proces, podczas gdy ja zupełnie swobodnie i skutecznie broniłem kobiety. Mówię to Państwu po to by uświadomić Wam, że wierze w takie rzeczy. Nawet, jeśli ten kult czy sekta nie ma żadnej mocy to sama ich wiara w pewne rzeczy i zdarzenia może pociągnąć za sobą realne konsekwencje.

- Czy mógłbym obejrzeć tą książkę - zwrócił się do Jeremiego, co prawda agent pierwszy wyciągnął po nią rękę, ale Bob był bliżej i zdążył ją przechwycić - zaraz panu oddam chciałbym tylko zobaczyć czy w jakikolwiek sposób jest ze mną związana? Może coś mi podpowie - jak juz wspomniałem w dzieciństwie...

Zamilkł na chwilę. Wrócił do przeglądania książki i kontynuował dalej.

- O ile znam się na ludziach to ci z sekty z pewnością spróbują włamać się do Pańskiego domu i miejsca pracy tylko po to by ją zdobyć. Na chwilę zatrzymał się przy opisie jakiegoś rytuału, lecz po chwili kontynuował. Mam znajomego - zamknięto go na pół roku, jest doskonałym fałszerzem - właśnie za to siedzi, ale chyba nie mamy czasu na zrobienie kopii - zniekształconej oczywiście. Znając życie to oni nie dadzą panu spokoju dopóki nie zdobędą tej książki. Bob skończył ją już przeglądać i oddał ją właścicielowi. Widze, że jest stara i nie jest przeznaczona dla laików a to tym bardziej upewnia mnie, że mamy do czynienia z prawdziwymi okultystami.

- Logicznym ruchem sekty będzie próba zdobycia tej książki - może uda się na nich zastawić jakąś pułapkę Panie Wilsman? Jednak szczerze to wolałbym, aby pozostała ona w rękach dotychczasowego właściciela - zwrócił się do Jeremiego - Dzięki Bogu, że nie oddał Pan jej tym fanatykom. Staliby się jeszcze bardzie niebezpieczni.

- Poza tym myślę, że Pan Alan ma całkowitą rację. Jestem już niemal pewien, że nikt z nas niczego złego nie zrobił. Jesteśmy tu ofiarami a nie sprawcami tych przestępstw. Kiedy płonęła ta akademia to ja leżałem tu w szpitalu, więc definitywnie nie mam z tym nic wspólnego a Pański tryb rozmowy faktycznie odbiega od standardów rozmów z ofiarami przestępstw. Pielęgniarka będzie z pewnością potrzebna - jeśli Pan nie chce się pofatygować to ja to zrobię. Obrócił się i przycisnął przycisk wzywający personel medyczny. Po krótkiej chwili wpadła pielęgniarka.

- Czy cos się stało? - Spojrzała na zgromadzonych i na Boba.

- Tak proszę przynieść opatrunki temu człowiekowi - wskazał na Jeremiego- trzeba mu zabandażować dłoń, ten pan - wskazał na sąsiada leżącego na łóżku - widocznie cierpi z bólu proszę mu przynieść jakieś środki znieczulające, sam nie raz w życiu się poparzyłem - choć nie tak dotkliwie, ale wiem, że to boli jak cholera.

- Ja potrzebuję czegoś uspokajającego - może waleriana czy coś w tym rodzaju? I dla tej Pani również chyba by się to przydało, przecież widzi Pani, że jest ona cała roztrzęsiona. Poza tym straszne mam kołatanie w sercu. - Bob nie kłamał, od nadmiaru wrażeń (a może przez tą kawę) serce waliło jak oszalałe. Jest mi tu duszno, czy mogłaby Pani bardziej uchylić okno?

Pielęgniarka podeszła do okna, uchyliła je, po czym wyszła najprawdopodobniej po środki medyczne a przynajmniej Bob miał taką nadzieję.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 19-05-2007 o 11:20.
Eliasz jest offline  
Stary 19-05-2007, 16:43   #67
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny


Bernard Wilsman roześmiał się głośno, ale bardzo serdecznie. Wszystkich dziwił sposób, w jaki potrafił zmieniać nastroje. Nagle z jego twarzy zniknęły wszelkie oznaki zdenerwowania, robił wrażenie dobrego wujka z Ameryki, miał uśmiech który naprawdę potrafił rozładować napięcie.
- Spokojnie, nie wszyscy na raz. Cieszę się, że udało mi się zyskać wasze zainteresowanie przynajmniej. Pani Saro ja nikogo o nic nie podejrzewam, jestem bardziej skłonny wierzyć, że jesteście w niebezpieczeństwie i zostanie wam przydzielona ochrona, jeśli tego będziecie sobie życzyć. Panie Allan, pańskie słowa ranią mnie jak nóż. Ale ja też jestem człowiekiem i zaraz to panu udowodnię. Panie Jeremy, proszę spróbować się uspokoić, nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, co pan teraz musi przeżywać, ale powiem coś, co może nieco złagodzi ból, mamy tego skurwysyna, właśnie wróciłem z jego przesłuchania. Ale to nie ten ze zdjęć.
Człowiek na zdjęciach to „Lord Płomieni”. Tak sam siebie mianuje, na początku uważałem ten pseudonim za zabawny, ale jakoś mi przeszło. Pomimo naszych starań, wciąż nieznamy jego prawdziwego imienia. Naprawdę mało o nim wiemy, tylko tyle, że pochodzi z Europy. Niektórzy z naszych ekspertów zaczynają wierzyć, że on się nigdy nie urodził. Głupie nie?
Wieko od trumny pańskiej żony od rana znajduje się w naszym laboratorium. Specjaliści dali radę ustalić parę faktów, które są co najmniej dziwne. Napisy wyryte zostały po wewnętrznej stronie wieka za pomocą krawędzi jakiegoś małego przedmiotu. Śladowe ilości złota, sugerują, że przedmiot ten był zrobiony z tego właśnie tworzywa. Sam napis zaczął powstawać tydzień temu a proces tworzenia zakończył się wczoraj. Co to oznacza? Co dziennie wydrapywanych było parę słów.
Dam wam czas na przetrawienie tych informacji zanim opowiem resztę, zbyt wiele informacji na temat tej sprawy na raz mogłoby naprawdę wami wstrząsnąć.
A teraz wybaczcie mi na moment, musze spełnić moje normy człowieczeństwa na dzisiaj i upewnić się, że pielęgniarka przyniesie to, co trzeba.-
Skończył swą przemowę i wyszedł z sali.

Bob w tym czasie przekartkowywał księgę i zatrzymał się na jednej ze stron. Rysunek przedstawiał jeden z rytuałów, grupa osób stojąca w okręgu, wszyscy ubrani w rytualne szaty. Naga kobieta po środku z otwartymi tętnicami myje dziecko w małej wanience.
Nagle śmierć znalazła się koło niego, nie podeszła, po prostu zniknęła i pojawiła się tuż obok. Położyła dłoń na piersi Boba. Poczuł ból, mocny, znajomy. Dziewczynka uśmiechała się, ale to już przekraczało ludzkie normy. Szczęka rozwarła się nienaturalnie mocno, zobaczył kłębowisko larw i much w jej gardle. Bezpowrotnie zniknęły jakiekolwiek myśli o tym, że mogła być kiedyś dobra, w tej chwili stała się uosobieniem zła. Z całą pewnością nie posiadała materialnego ciała, utkana była z czystego chaosu, zła, cierpienia i bólu. Bólu, który przelewała teraz na niego.
Myślał intensywnie.- Mam mało czasu. Pół roku? To coś jest w stanie mnie załatwić w pół dnia. To wszystko jest ze sobą powiązane, rozwiązanie tej sprawy podpalenia to chyba jedyna moja szansa na uratowanie życia. To coś chce mojej śmierci, czeka cierpliwie, aby potem zabrać mą duszę do…. Nie, niemyśl w ten sposób, bo oszalejesz, zresztą, co mi szkodzi, ja już oszalałem. Kurwa, ale to boli.- Jego ręka sięgnęła po przycisk wzywający pielęgniarkę, ale w tym momencie śmierć zniknęła, tak po prostu, a z nią minął cały ból. Wszystko to trwało niecałą sekundę. Jedyny ślad zdarzenia, jaki pozostał to zimny pot na jego twarzy.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.

Ostatnio edytowane przez Kmil : 20-05-2007 o 11:47.
Kmil jest offline  
Stary 20-05-2007, 01:56   #68
 
copyR's Avatar
 
Reputacja: 1 copyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znany


Unhappy Matthew Winder

Agent szybko pogrzebał nadzieję na spokój. Gdy tylko wrócił z kawą, od razu wyłożył o co mu idzie. Zebrani wdali się w dyskusję, momentami gwałtowną. Matt słuchał uważnie do momentu, gdy ujrzał zdjęcia. Trzy zdjęcia które z miejsca przegoniły powoli wracający spokój. Widział mężczyznę ze zdjęcia, widział go wychodzącego z płomieni... I nazwiska na trumnie... Matt czuł, że coś ściska mu serce, przed oczami mu pociemniało, a ręce zaczęły drżeć. Nie był w stanie podzielić się swoją wiedzą, koszmar wracał. Dopiero gdy mężczyzna z blizną wyznał co wie o zdjęciach, dopiero gdy agent Wilsman opowiedział o Lordzie, dopiero wtedy coś się w Matthew otworzyło. Nie zauważył nawet jak agent wyszedł. On był znowu w płonącym budynku. Zaczął cicho mówić, zwracając uwagę pozostałych.
- Ja... Ja widziałem, widziałem lorda... Ze zdjęcia, był tam...Wyszedł z płomieni, jak gdyby nigdy nic... Wyszedł i... ta twarz, te oczy... śmiał się.... – Matt wzdrygnął się. Widać było, że zaraz się rozpłacze. Zaczynał szlochać.
- Roy... Roy chiał pomóc, rzucił się, miał go. A on... on… nie mozna tak rzucić człowiekiem! Nie można... Ogień, Boże jak on krzyczał! Chciałem pomóc, nie mogłem... – tutaj zaszlochał mocniej, ale szybko przestał. Wstrzymał oddech.
- Audrey! – wyrzucił nagle – Gdzie ona jest?! Ogień... Tyle ognia! Boże! Stał przy niej, trzymał ją... Audrey, nie! Zabrał ja do ognia, wprost do ognia! Tyle ognia, ona krzyczy, a ja nie mogłem jej pomóc! Czy ona...? Bożeee, niee! – w tym momencie rozkleił się zupełnie. Poszarpane nerwy nie wytrzymały. Szlochanie przeszło w gwałtowny, spazmatyczny płacz. Płacz, który musiał poruszyć obecnych na sali współtowarzyszy.
 
__________________
"Jeżeli zaczynamy liczyć historię postaci w kartkach pisma maszynowego, to coś tu jest nie tak..."
"Sesja to nie wyścig"

+belive me... if I started murdering people, there would have no one been left
copyR jest offline  
Stary 20-05-2007, 10:27   #69
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację


Bob Smith

Zimny pot na zewnątrz a wewnątrz pustka. Bob zaniemówił, w skołatanej głowie echem odbijało się jedno jedyne słowo „NIEEEE!!!”
Bob chciał zrobić jeszcze wiele rzeczy, lecz kiedy "śmierć" pokazała swe prawdziwe oblicze zaniechał niemal wszystkiego. Złudzenie, w którym sam się dotąd utrzymywał, prysnęło niczym bańka mydlana w momencie, gdy "śmierć" otworzyła paszczę. To przez nią wylądowałem w szpitalu - zły tryb pracy, złe jedzenie, brak snu tak - to była prawda, ale przyznaj się Bob, nigdy wcześniej nie bolało cię serce, nawet dostanie się na 3 piętro w biurze nie sprawiało Ci większych problemów.
Boże, kto mi to zrobił i dlaczego?
Zaraz, kult, rytuał - ja za młodu skąpany w krwi... Może ostatnie wydarzenia były swego rodzaju zapalnikiem do uruchomienia całego tego koszmaru. Muszę raz jeszcze dokładniej przyjrzeć się rytuałowi - w jakim celu się go odprawia?
W tym momencie spojrzał na Jeremiego, to spojrzenie wyrwało go z odrętwienia, w którym tkwił do tej pory. Książka była najbliższym a być może jedynym źródłem informacji o tym, co mi się wtedy przydarzyło.

- Czy mógłbym zerknąć raz jeszcze? –Spytał Jeremiego- Jestem niemal pewien, że znalazłem w niej coś istotnego, coś, co związane jest ze mną i po prostu musze to wiedzieć. Jego głos i spojrzenie było niemal błagalne. Narzucała się myśl o skaleczonym dziecku, które wystawia swą ranną rękę do matki by ta nałożyła opatrunek.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 20-05-2007 o 10:51.
Eliasz jest offline  
Stary 21-05-2007, 08:08   #70
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany


Sara Peterson

Gdy tylko Agent zamknął za sobą drzwi, Sara parsknęła ironicznym śmiechem i założyła ręce na piersi.
- Mam już serdecznie dość tego dawkowania informacji! Co on sobie wyobraża? Że jesteśmy jakimiś półgłówkami i nie dopuszczamy do swoich tępych umysłów coś zupełnie ... nierealnego? - sprzeczność jej słów była nawet trochę śmieszna - Ile tu jeszcze będziemy siedzieć? Do białego rana? Zanim dowiemy się ... jeśli w ogóle dowiemy się tak naprawdę o co chodzi...
- Ktoś zbezcześcił grób kobiety. Wstrząsająca wiadomość.... wprost nie mogę się pozbierać! Do cholery, ktoś wydał na mnie wyrok! To, w rzeczy samej, mnie interesuje!

Była bardzo zdenerwowana, widać przydały by się jej jakieś środki uspokajające. Nie wstawała wciąż z łóżka i nadal z jakąś ukrywaną obawą spoglądała w kierunku mężczyzny z blizną na twarzy.
 
Rhamona jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172