Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2016, 22:07   #74
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Ostatnia operacja.
Ostatni implant.
Durran był już kompletny. Jak narzędzie gotowe do użytku.
Wyczerpał swój limit i nie bardzo mógł prosić o więcej usprawnień. Cóż… na bioniczne serce, bijące wespół z organicznym, w drugiej piersi będzie musiał jeszcze poczekać. Jak się znów spisze na misji to Ordo na pewno mu pozwolą. Najpewniej. Choć może dług, który bezwiednie zaciągnęli gdy ich odbudowywano, może to utrudnić.
Durran usiadł na stole operacyjnym. Magos Biologis już otworzył usta by kazać mu się położyć i odpoczywać. Ale to był zwykły odruch. Ułamka sekundy potrzeboał by przypomnieć sobie z kim rozmawia i, że przy tak niewielkiej ilości organicznego mięsa rekonwalescencja jest niemal zbędna.
Twarz Durrana się zmieniła. Nabrała ostrzejszych rysów by zaraz złagodnieć ukazując pocieszną mordkę grubawego skośnooka, a zaraz potem ostre spojrzenie czarnoskórego starca o siwych włosach, a na koniec nawet twarz rudowłosej kobiety. Nie wyglądało to naturalnie. Morgenstern pokręcił głową i wrócił do swojej prawdziwej aparycji
- Sam chcę mu to przekazać.
Magos zamyślił się na prośbę Durrana i uznał, że nic nie stoi na przeszkodzie.


- Inkwizytorze… - zagadnął Durran do swego przełożonego.
Jethro rozmyślał nad zbliżającą się misją. Czuł lekki dreszcz podniecenia, ale i gniew, który wzbierał w nim. Wróg zdawał się kpić z nich, a także z Inkwizycji. Zdrada musiała zostać ukarana. Nikt nie jest bez winy. Ciężko było jednak wyczytać coś z twarzy Inkwizytora, bowiem żadne emocje nie malowały się na niej. Dopiero głos Durrana wybudził go z przemyśleń. Spojrzał pytająco na podwładnego, wiedząc że ten zaraz przejdzie do rzeczy. Jak zawsze.
- Jestem psykerem. Jestem bramą dla demonów. To oznacza, że jestem zagrożeniem. Dlatego podjąłem kroki zapobiegawcze - heretek wyciągnął do inkwizytora rękę, a w niej miał nadajnik. Znany wśród świętych Ordo model. Niezawodny, niezwykle ciężki do złamania. Czytnik liń papilarnych. To był detonator.
- To Ostatnia Łaska. Ustawiony na twój odcisk palca. Odpali meltabombę wbudowaną w moją pierś. Tego nie przetrwa nawet krwiopijca gdyby opętał moje ciało i pożarł duszę.
Inkwizytor spojrzał na nadajnik. Przyjrzał mu się, a potem spojrzał prosto w oczy Durranowi. Kiwnął tylko głową, biorąc od niego nadajnik. To co mógł zobaczyć Durran w oczach przełożonego było czymś na pograniczu szacunku a wdzięczności.
- Masz jaja synu - odparł tylko - I niech Imperator Cię strzeże, bo nie chciał bym by kawałki twojej dupy i jajec opryskały mi zbroję - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Jakieś jeszcze niespodzianki ? - zapytał

Nie było. Inkwizytor miał pełen raport planowanych modyfikacji poza tą jedną, na którą Durran zdecydował się niedawno. Nie musiał prosić by pilnować detonatora. Jethro wiedział doskonale, że on oznacza życie Durrana a “niezwykle ciężki do złamania” nie oznacza “niemożliwy”. Morgenstern dałby radę.



- Kim jesteś?
- Maxwell Crom. Magos Prime Bractwa Marsjańskiego. Narodzony na światach Lathe. Syn Cathariny i Davida Croma. Magosa Biologis. Genetora. Opuściłem światy Lathe w ekspedycji Russela Berga, Magosa Exploratora na misji odnalezienia STC. Po długich piętnastu latach spaliła ona na panewce, ale odnaleźliśmy wiele innych cennych znalezisk i złóż surowców. W zamian za osiągnięcia i zasługi dla bractwa zluzowno moje przysięgi posłuszeństwa co pozwoliło mi poszukać wiedzy i osiągnięć na włąsną rękę. Wędrowałem pomiędzy załogami Rogue Traderów, konsultantami Sił Obron Planetarnych, kilkoma grupami najemniczymi kończąc we Wpierdol Deluxe.
- Dobrze, ale używaj właściwej nazwy. Jeszcze raz. Kim jesteś.
Twarz czarnoskórego techkapłana zmieniła się. Skóra mechanicznie przykryłą kilka implantów i zjaśniała. Włosy nabrały głębszej barwy i wydłużyły się o kilka cali. Durran zebrał je za głową i spiął by nie przeszkadzały. Teraz prezentował sobą znacznie bardziej.... lalusiową urodę. Taką za którą połowa małolat szalała.
- Jestem Zigfrid Marrken. Adeptus Administorum. Logis Strategos. Klon Daviena Zurrika. Mający być synem i następcą. Odrzucony gdy narodził się jego pierworodny syn. Przysłany przez przełożonego Jeremiaha Samiela, który dostał polecenie z samego Voss Prime w Segmentum Solar by pierwszy raz, od czternastu dekad, przysłać kogoś z administratum by przeprowadził kontrolę poziomu gotowości planety na zagrożenia oraz pozuim tych zagrożeń by Administratum posiadło atualne dane.
- Dobrze. Rozbuduj te historie. Raporty ze stanu osobowego i ostatnich wydarzeń zarówno w Administratum jak i w Adeptus Mechanicus, które powinien znać ktoś o randze Marrkena i Croma, już są na twoim biurku. Odpowiednie papiery i rozkazy są w tej chwili preparowane. Jest bardzo mało prwadopodobne by ktokolwiek rozpoznał fałszerstwo jeśli sam nie schrzanisz.
- Dam radę.
- Świetnie. A teraz wynoś się, bo mam wiele innych spraw.
 
Arvelus jest offline