- Nie, nie brzmi. Nie zwykłam pomagać, kiedy mi się to nie opłaca, albo nie mam w tym swojego interesu. Chyba zgadzamy się w tym punkcie? - spojrzała na Karla oraz Zorę. - Chyba, że polecisz nam zająć się tą sprawą rzecz jasna.
- Dopóki nie dotrzemy do Sevmill to raczej nie będzie nasz kłopot - odparł Karl. - Poza tym nie sądzę, by karczmarka prosiła nas o obalenie Perrsina. Po prostu, jak przystało na dobrą dusze, ostrzegła nas, że ktoś może zechcieć zedrzeć z nas skórę.
- Jeśli hm, spróbują - zaczęła ostrożnie - masz jakieś szczególne upodobania? Jak się zająć taką sprawą? Odpowiedzieć? Mamy być miłe i grzecznie płacimy, czy mamy poderżnąć parę gardziołek?*
- Bycie zbyt miłym się nie opłaca, ale gardeł do podrzynania byłoby chyba za dużo... - Karl przez moment się zastanawiał. - Zobaczymy, jak kij popłynie - zacytował popularne powiedzenie. - Do Sevmill jeszcze kawałek drogi. Porozmawiamy z paroma podróżnymi i dowiemy się, czy karczmarka nie przesadziła. Najwyżej, chociaż tego bym nie chciał, ominiemy miasto.
Aria kiwnęła głową, bez słowa sprzeciwu, aprobując postanowienia, było - nie było, szefa. Spoglądając przy tym jednak na Zorę i czekając na jej zdanie.*Dziewczyna odkładała akurat puchar z piwem na blat, gdy spostrzegła się, że Aria patrzy na nią pytająco. Przez chwilę też tak na nią spojrzała, gdy uświadomiła sobie jednak o co chodzi leniwie wzruszyła ramionami.
- Nooo. Ostrzegała by uważać, no to będziemy przecież uważać. Najwyżej ominiemy miasto - powtórzyła słowa Karla. - Jak będzie trzeba coś poderżnąć - ponownie leniwie wzruszyła ramionami - to się poderżnie.
- Popieram rozsądne podejście do zagadnienia. - Karl uniósł kufel z piwem. - Wasze zdrowie, moje drogie.
__________________ "First in, last out." Bridgeburners |