Sprawdzenie skrzyń okazało się niełatwe. Otworzyć można je było tylko po odczepieniu sznurów, a wtedy cały stos najpewniej runął by do wody. Wyłamanie deski z przodu skrzyni lekko pomogło, ale i tak po wyjęciu wyrzutni rakiet pryzma zrobiła się luźniejsza. Po zajrzeniu do kilku skrzyń kolejnych zaczęła się chwiać na boki. A na dokładkę, okazało się, że wszystkie skrzynie zawierają wyrzutnie. Pocieszeniem był fakt, że ktoś tam ma rakiety, którymi mógłby co najwyżej rzucać w ścigających.
Doścignąć pozostałe łodzie może i byli w stanie, ale oznaczało to walkę strzelecką… a jedyny strzelec był jednocześnie jedynym sternikiem. Zresztą walka oznaczała, że pozostałe łodzie dotrą do celu… o którym Siły Specjalne nie miały pojęcia. Lepszym rozwiązaniem było chyba śledzenie Czarnych Smoków. |