|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-10-2016, 14:53 | #41 |
Reputacja: 1 | John Doe prowadził z fantazją, a wiatr rozwiewał by mu włosy gdyba jakieś miał. Niestety przeładowana motorówka była równie zwinna jak krowa, a leżący na szczycie skrzyń Kamakiri (który załapał się w ostatniej chwili) nie poprawiał sterowności. Do tego ładunek był kiepsko rozmieszczony i przechylało motorówkę na lewo. Bez pozbycia się towaru nie mieli co marzyć o doścignięciu uciekinierów… z drugiej strony ciekawe dokąd oni płynęli. |
05-10-2016, 09:36 | #42 |
Reputacja: 1 | - Sprawdźcie, czy w skrzyniach nie ma czegoś, co pozwoli nam spowolnić tamtych - John starał się przekrzyczeć silnik motorówki i huk fal odbijających się o burtę. Sterowanie łódeczką nie było wcale tak łatwe jak sądził. Jego wojskowe wyszkolenie pozwalało na wiele, ale jakoś chyba nie przykładał się do kwestii transportowych. Miał tylko nadzieję, że ta dziwna dwójka nie zacznie wyrzucać pakunków do morza i, że rozpozna odpowiednią broń gdy ją znajdzie. W zasadzie, to Doe miał również kilka innych pytań odnośnie tej dziwnej dwójki, ale stwierdził, że zada je komuś innemu - majorowki Briggsowi. John kojarzył temat mistyki i wiedział co nieco o energii chi, ale to co zobaczył dzisiaj? Obiecał sobie dawno temu nie dziwić się, a dopóki adrenalina szumiała w uszach spychał pytania i zdziwienie na bok. Teraz pilotując łódź miał trochę czasu na przemyślenia. Ciekaw był jakiż to kuglarskich sztuczek nauczyli się jego towarzysze. |
10-10-2016, 13:19 | #43 |
Reputacja: 1 | Sprawdzenie skrzyń okazało się niełatwe. Otworzyć można je było tylko po odczepieniu sznurów, a wtedy cały stos najpewniej runął by do wody. Wyłamanie deski z przodu skrzyni lekko pomogło, ale i tak po wyjęciu wyrzutni rakiet pryzma zrobiła się luźniejsza. Po zajrzeniu do kilku skrzyń kolejnych zaczęła się chwiać na boki. A na dokładkę, okazało się, że wszystkie skrzynie zawierają wyrzutnie. Pocieszeniem był fakt, że ktoś tam ma rakiety, którymi mógłby co najwyżej rzucać w ścigających. Doścignąć pozostałe łodzie może i byli w stanie, ale oznaczało to walkę strzelecką… a jedyny strzelec był jednocześnie jedynym sternikiem. Zresztą walka oznaczała, że pozostałe łodzie dotrą do celu… o którym Siły Specjalne nie miały pojęcia. Lepszym rozwiązaniem było chyba śledzenie Czarnych Smoków. |
10-10-2016, 13:38 | #44 |
Reputacja: 1 | - Dobra chłopcy i dziewczynki - John przekrzykiwał ryk silnika i szum fal. - Jedziemy za nimi, sprawdzimy gdzie płyną i spróbujemy zyskać informacje. Nie atakujemy, próbujemy wyglądać jak swoi. - Agent schował nóż i broń i zajął się kontrolą łódki. - Przesuncie część skrzyń na prawo, żeby zbalansować łódź - polecił towarzyszom starając się wyglądać na Czarnego Smoka. Zastanawiał się.... Nie dogonią ich, więc pozostaje jedynie nie zgubienie ich, tylko co dalej? Nada komunikat z koordynatami, upozoruje wypadek motorówki i zinfiltruje miejsce. Akcja jak każda inna. Miał tylko nadzieję, że ta dziwna dwójka poradzi sobie na prawdziwej misji... |
10-10-2016, 16:31 | #45 |
Reputacja: 1 | Przełożenie towaru udało się częściowo. Trzy skrzynie zwiększyły arsenał Posejdona. Po godzinie John ze zdziwieniem zobaczył, że w oddali majaczy jakaś wyspa. Nie przypominał sobie, żeby na mapach w okolicy wybrzeża były jakieś wyspy. Zwłaszcza tej wielkości. Ta miała na oko z dziesięć mil szerokości. Spojrzał na kompas, ale ten kręcił się jak szalony. “Służbowy” kompas w rącze noża także wariował. Nie wspominając już o GPSie, który całkiem się rozkraczył. - To podobno normalne - powiedziała Aurora widząc kompasy. - Turniej niedługo się zacznie. |
10-10-2016, 19:28 | #46 |
Reputacja: 1 | ~ Jaki znowu turniej? ~ pomyślał, jednak dla świętego spokoju wolał nie indagować. Przynajmniej nie teraz. Mruknął tylko coś niezrozumiałego patrząc na GPS, to na wyspę. - Skąd oni biorą na to wszystko kasę? - mruknął. - Baza? Tu Gamma 1, czy mnie słyszysz? Śledzimy myszki, wygląda na to, że zrobili tu sobie niezłą norkę. Mają całą wyspę, której nie ma na mapie. GPS wariuje, ale przesyłam koordynaty na które płynęliśmy.... - dalej John zrelacjonował najdokładniej jak umiał trasę z czasu, kiedy przyrządy jeszcze działały. Zwolnił nieco pozwalając uciekinierowi oddalić się znacznie, zanim zmienił nieco kurs opływając wyspę z jednej strony. Musieli dostać się niepostrzeżenie na miejsce i czekać na wsparcie. Może uda się ustawić nadajnik, lub zlikwidować pole zakłócające prace GPSa? Doe nie martwił się póki co o takie problemy. Musiał zaparkować łódź nie robiąc zbyt dużo zamieszania wokół siebie. |
11-10-2016, 15:05 | #47 |
Reputacja: 1 | - Tu Baza hzzzzz…. straszne zakłzzzzzzzzzzzzzzzzzzt… myłka, tam nic nizzzzt .... owtórz… John powtórzył. - Sprawdzimy, meldujcie zzzzzzzzzz... co godzinę. Sate... hzzzztzzzzzzzz Połączenie zerwało się. Motorówki czarnych smoków płynęły do czegoś co przez lornetkę wyglądało jak port. Kamienne nabrzeże, kilka pomostów. Uwijało się tam sporo ludzi. Część z nich w dziwacznych strojach. Stał tam nawet jakiś chiński żaglowiec. Jakiś gościu w chińskim słomianym kapeluszu rozmawiał z… Johnym Cage’em? Jakiś mały chińczyk taszczył walizy i stawiał je na kupie koło aktora kina akcji. Nagle motorówki skręciły i skierowały się do brzegu nie docierając do portu. Tam znikły za drzewami. Musiała tam być jakaś zatoka, albo ujście rzeki. Ruszył łukiem, by nie rzucać się w oczy. - Chyba będzie padać - powiedział Kamakiri, John obejrzał się i zaklął. Horyzont zakrywały czarne chmury. Nie było ich kilka minut wcześniej. Podmuch wiatru wypłaszczył na chwile fale. Ale nawet taki laik jak John wiedział, że to początek. Docisnął gaz, motorówka skoczyła do przodu zmierzając do jakże teraz odległego brzegu. Zagrzmiało i nagle z nieba lunęła woda. Przemoczyło ich momentalnie. Fale postawiły prawie dęba motorówkę. Brzeg jawił się jako niewyraźny ciemny zarys. - Odetnijcie skrzynie, bo pójdziemy na dno - wydarł się od steru John ledwo przekrzykując wiatr. Kama szybko poradziła sobie z tym i skrzynie zniknęły w morskiej kipieli. Nagle tuż przed nimi zamajaczyły ostre skały, Doe próbował skręcać, ale był bez szans. Z trzaskiem motorówka rozpadła się na dwie części i cała trójka znalazła się w wodzie. Skotłowany przez falę John nie wiedział gdzie góra, a gdzie dół. Ruszył na chybił trafił i trafił głową na piach. Kolejna fala przeturlała go, ale wciąż szorował po dnie. Teraz wystarczyło się odbić i… zaczerpnąć pełne płuca wody gdy następna fala trafiła go w twarz. Znowu szorował po dnie przyciśnięty następnymi falami. W końcu zrzygał się pod siebie, a fala wbiła mu twarz w żygowiny wymieszane z piachem. Piachem! Leżał na plaży podmywany wodą, kolejna większa fala próbowała go zmyć z powrotem, ale wczepił się pazurami w piach i metr za metrem wyczołgał się poza zasięg chciwego morza. Padł na plecy i ciężko oddychał. W końcu usiadł i rozejrzał się. Na brzeg woda wyrzuciła kawałek deski ze skrzyni. Poznał po napisach. Ale nic więcej. Ani nikogo. Odpoczął chwilę marznąć w strumieniach deszczu i zaczął szukać rozbitków. Niestety. Bez efektu. Szczęściem w nieszczęściu było to, że uratował pistolet i amunicję. Będzie musiał go przeczyścić, bo słona woda źle wpływała na broń. radio też zdawało się być w porządku, tyle ze wymagało wysuszenia. Burza powoli odchodziła. W końcu zza chmur wyjrzało słońce. Teraz John musiał się zastanowić co dalej. Zająć się sprzętem, czy ruszać dalej? Z grubsza pamiętał kierunek, w którym powinien szukać portu jak i zatoki “przemytników”. Gdzie się udać? Bo coś mu mówiło, że nie ma sensu czekać na resztę oddziału. |
14-10-2016, 21:25 | #48 |
Reputacja: 1 | Drachia obserwowała port z okna pałacu Shang Tsunga. Goście na turniej właśnie wysiadali z okrętu. Lord Rayden we własnej osobie w towarzystwie grupy mnichów. Który z nich jest czempionem? Teraz rozmawiał z jakimś osobnikiem w niebieskim garniturze, kapelusz Raydena zasłaniał jego twarz. Marynarze ze statku znosili walizy i rzucali na kupę koło niego. Na uboczu trzymała się grupa podejrzanych osobników. Dwóch z nich ubranych w czarne stroje z żółtymi i czerwonymi wstawkami rozmawiało o czymś. Trzeci, w masce, beznamiętnie obserwował okolicę i ich służących. Bo kim mogli byś skoro nosili tobołki zamiast nich? Mimo grzejącego słońca zauważyła, że przy każdym oddechu pojawiała się mgiełka.zamaskowanego. - Lin Kuei - usłyszała warknięcie, Sheeva podeszła cicho i stanęło obok zaplatając cztery ramiona na piersi. - Nie wiem po co czarownik ich wezwał. Sama mogła bym się zająć tymi psami z królestwa ziemi. - Niektóre psy mogą ugryźć - powiedział księżniczka Kitana stając z drugiej strony Drachii. - Niech gryzą, już na samą myśl o tym jestem mokra. - Fakt, niektórym brak nerwów by utrzymać zwieracze na wodzy - mruknęła Kitana i odwróciła się postukując obcasami odeszła. Salamandra usłyszała jak zazgrzytały zęby shokanki. Starała się być niewidoczna i przezroczysta. Niestety prawie sto kilo wagi i dwa metry wzrostu w tym nie pomagały. - A ty czego tu sterczysz? - warknęła Sheeva - idź pomagać rozładować towar tym świniom Kano. Odwróciła się i także odeszła. W porcie tymczasem Rayden odsunął się i przestał zasłaniać osobnika w niebieskim garniturze. Drachia już miała iść zająć się robotą , ale zamarła. Johnny Cage. JOHNNY CAGE przyjechał na turniej! W ciągu pół godziny dotarła do “tajnego obozu”. Ludzie Czarnego smoka wyładowywali na prowizoryczne pomosty wielkie skrzynie. Wielkie dla nich rzecz jasna, bo dla niej były zaledwie duże. Rozejrzała się szukając znajomych twarzy, ale na razie nikogo nie widziała, może ktoś był z drugiej strony? Nie przeszła trzech kroków gdy usłyszała: - Co to kurwa za dziwadło? Ty, do ciebie mówię. Z boku pochodził niedogolony osobnik, z ramienia zwisał mu przedmiot zwany karabinem. Przy pasie miał mniejszy, zwany pistoletem. |
15-10-2016, 12:03 | #49 |
Reputacja: 1 | To było trochę upokarzające. Podczas gdy Drachia doglądała transportu paczek, zbierali się wojownicy gotowi stoczyć turniej o losy kolejnego świata. Wynik był niestety z góry przesądzony, Shao Kahn dołączy kolejne ziemie do swojego królestwa, kolejna rasa zostanie zniewolona... Ciekawe, ile fascynujących miejsc o których Drachia nie miała pojęcia, że istnieją, obróciło się w ruinę przez podobne podboje? Ostatnio edytowane przez kinkubus : 17-10-2016 o 12:39. |
15-10-2016, 21:48 | #50 |
Reputacja: 1 | - Co tu się kurwa wyprawia? - spytał siebie przeglądając otoczenie przez lornetkę. - Co ten Kano wyprawia? Johnny Cage? - zdziwiony odłożył lornetkę. Przetarł łyse czoło, splunął na bok i ponownie spojrzał na statek. - No jak w mordę strzelił Cage. Co ten kretyn tu robi? I co to za kretyńska czapka tego chinola? - mruczał do siebie. Okazuje się, że przedarcie się do obozu może być łatwiejsze niż przypuszczał. Jest ewidentnie spore zamieszanie, może nawet nie będzie potrzebował dodatkowo kombinować. Jeszcze raz spróbował zameldować do bazy to co widział zastrzegając, że nie ochujał i nie naćpał się. A potem stało się. Deszcz zaczął padać, pojawiły się fale i deszcz. Niestety łódź szybko wyleciała poza kontrolę i chwilę później wodowali. * * * Świadomość powróciła do agenta specjalnego Johna Doe dopiero jak leżał na piachu. Przypominał sobie jak przez mgłę walkę z żywiołem. John szybko skończył rzygać morską wodą i piachem, i ogarnął się dość szybko. Przepłukał twarz w wodzie i plując na słono ukrył się za skałą filując otoczenie. Upewniwszy się, że nie znalazł nikogo ruszył w stronę lasu. Jeśli udałoby mu się dostać do walizek Cage'a, nie musiałby się nawet zbytnio skradać dalej. Sprawdził jeszcze pistolet i radio. Przeklął. Schował sprzęt na miejsce i ruszył w kierunku z grubsza obozu. Następnie ruszył w stronę lasu |