Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2016, 16:27   #15
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Kiedy Diego uciekł, wszystko uległo zmianie. Oszołomiony umysł nie rejestrował skrętów przy danych drzewach, nie obliczał odległości ani nie potrafił z dokładnością stwierdzić ile sił z siebie wykrzesał. Niewiedza jaka ogarnęła jego grzeszne myśli, napawała większym niepokojem niż potrafił zrobić to olbrzymi pająk. Diego miał czas na rozejrzenie się, mógł ochłonąć, zastanowić się co dalej. Nie czuł się jednak komfortowo, gdyż otaczający go las na każdym kroku rzucał w jego stronę groźne spojrzenia swej nieprzeniknionej, mrocznej głębi. Był jak zagubione we mgle dziecko i nic prócz bicia własnego serca nie mógł usłyszeć. Przez chwilę mógłby przysiąc, że uderzenia pompującego krew mięśnia są na tyle silne, że mogłyby mu połamać osłaniające go żebra.


Dieter przeklinał tchórzliwego Pirata i w myślach, i na głos. Nie znał w tym przypadku oszczędności słów, nie mógł zrozumieć czemu mężczyzna tak podle wobec nich się zachował. Nie dostrzegł w jego oczach strachu, nie widział w zbierających ruchach ucieczki popłochu. Spostrzegł jednak przemyślaną i racjonalną decyzję, którą ten podjął pozostawiając kobietę i łowcę na pastwę olbrzymiego pająka.
Nawet po jego pokonaniu, Dieter nie mógł porzucić czujności i zająć się konającą Charlotte. Siła, z jaką oberwała, była na tyle ogromna, że tylko cudem wyszła z tego bez większych strat, a mimo to siła paraliżującego jadu trzymała się długo.
Grube, pajęcze nici poczęły niespokojnie drgać, kiedy to Łowca dał się przekonać do zejścia ze skarpy i tym samym opuszczenie tej części lasu. Nienażartego Olbrzyma pozostawili za sobą i choć przed nimi zdawało się malować bezpieczne schronienie w postaci młynu, Dieter zachował ostrożność. Ukrył w zaroślach niewładną w kończynach kobietach, po czym napiął łuk i z gotowością wbił do wewnątrz młynu, chcąc tym samym wykorzystać element zaskoczenia i zyskać przewagę nad ewentualnym przeciwnikiem. Kiedy drzwi uległy jego uderzeniu, z wewnątrz budowli dmuchnął w jego twarz przeraźliwy smród gnijącego mięsa. Z trudem powstrzymując odruch wymiotny, dał krok w tył wciąż obserwując wnętrze młyna. Prócz pustego pomieszczenia z kręconymi schodami prowadzącymi ku górze, wydawał się być pusty.


Diego nie wiedział gdzie jest, nie miał pojęcia który kierunek będzie prawidłowym. Nawet gdyby rozpoznał północ i wschód, nie znałby położenia, w jakim się znajdował nim postanowił dać nogi za pas. Z ostrożnością stąpał po kruchym chruście, który w powstałej w lesie ciszy był niezwykle zdradziecki. Gotowy do niespodziewanego ataku ze strony przyczajonych bestii, pająków, robali czy nawet ogrów, nie zdawał sobie sprawy, że na tym świecie istnieją istoty o wiele gorsze od tych, co zagrażają nam bezpośrednio - wizjonerzy. Strzała, która przeszyła powietrze wbiła się prosto w staw barkowy, unieruchamiając tym samym jedną rękę Pirata. Mężczyzna zachwiał się rzucony w tył, a kilka kroków za nim było już wyjście z lasu. W jednej chwili okazało się, że okrążył młyn i wyszedł jego drugą stroną. Stał na środku placu, niedaleko wejścia do budowli, przy której znajdował się Dieter. Diego był podejrzliwy, jednak nie ślepy i głupi. Zauważył, że wystrzelona w jego stronę strzała, wcale nie była tą, którą Łowca mógł skierować w jego stronę, mimo iż było wysoce prawdopodobne, że może spróbować to zrobić. Ich spojrzenia zetknęły się ze sobą, a wokół dało się wyczuć napięcie wynikające z tego spotkania. Myśliwy wycelował i błyskawicznie wypuścił strzałę, która boleśnie wbiła się w kolano Pirata.



 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline