Post wspólny Cohena i Czajosa Maximilian w lepszych okolicznościach z pewnością zaskoczył by swojego kompana jakimś inteligentnym i szyderczym komentarzem z cyklu “Niestety milordzie nie miałem przyjemności” lecz wypowiedziane tonem który jasno tłumaczył by wypowiedz na “Czy ciebie popierdoliło?”, ale niestety. Teraz mógł odpowiadać tylko monosylabami. - Nie, ty spróbuj- odparł cicho i szybko. Jego towarzysz bez problemu mógł wyczuć skrajne przerażenie w jego głosie który zdawał się z trudem przeciskać przez gardło.
Karl przyjrzał się uważnie obręczy. Jakoś wątpił, by miała spowodować korzystną dla uwięzionych zmianę, istnienie takiego wihajstra było raczej bezsensowne w lochu - miejscu zwykle przeznaczonym do zatrzymywania w nim ludzi, a nie umożliwiania im opuszczenia lokalu, gdy się znudzą.
Zwrócił się twarzą w stronę drzwi. - Hej, jest tam kto?! - krzyknął. - Chcemy złożyć skargę, warunki są tu skandaliczne! Dawać mnie tu zaraz kierownika tego kramu!
Maximilian nie słuchał już mężczyzny, nagle obręcz którą zgodnie z rozumowaniem jego towarzysza miała się poruszać, stała się w jego oczach szczerozłotym kluczem prowadzącym na ziemię. Maximilian odważył się poruszyć, powolnym niczym ślimak ruchem na początku stanął na drżących nogach, a następnie silnie szarpnął za obręcz. Wiele, rzeczy mogło się wydarzyć, ale dla przerażonego łowcy nie miało to znaczenia. Była szansa, że mechanizm sprowadzi go na dół, a aktualnie za słodki dotyk ziemi pod stopami gotów był oddać duszę Chaosowi.
Nie doczekawszy się jeszcze odpowiedzi na swe żądanie i nie mając pewności, czy w ogóle ktoś z zarządu ich nowego lokum jest obecny w zasięgu krzyku, Karl ponownie skierował uwagę na towarzysza niedoli, który właśnie postanowił sprawdzić działanie zagadkowego mechanizmu.
W pierwszej chwili uznał to za korzystny rozwój wypadków, sam bowiem, ze względu na swe podejrzenia, wihajstra ruszać nie chciał i jego ewentualnego działania wolał doświadczyć jako bierny obserwator.
Wtem do głowy przyszła mu inna myśl, biorąca się jednak z tego samego podejrzenia: co jeśli mechanizm ów działał na współwięźnia korzystającego z łańcucha?
Nie mając czasu na rozważania za i przeciw, a idąc za podyktowaną przez człowieczeństwo zawiścią, że jeśli jemu przyjdzie tu dokonać żywota, to nie samemu, wyprostował się szybko, chwycił obręcz obiema rękoma i pociągnął.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |