Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2016, 10:26   #336
Cybvep
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Pięć dni spędzonych w Norylsku i okolicach prowadziły do jednego, zasadniczego wniosku: nigdy więcej Syberii. Fox miał przeczucie, że reszta kompanów myślała dokładnie to samo, nawet jeśli nie wypowiadali tego głośno. Zresztą, poharatani, posiniaczeni i wyczerpani najemnicy w ogóle nie byli zbyt skorzy do gadania przed zaznaniem porządnego odpoczynku. Ten zaś w sumie trwał niewiele krócej, niż sama misja.

Czego jak czego, ale okazji do ostatniej popijawy Anglik odpuścić nie mógł. Odkładając gorzałkę na bok, wlał w siebie konkretną ilość piwa, pożarł dwie pokaźne ryby, zupę z dokładką i jeszcze znalazł miejsce na kawior.
- Niebo w gębie - rzucił przy stole do biesiadników, którzy nie mogli odmówić mu racji. W końcu po tym, co jedli w Norylsku, wszystko smakowałoby wyśmienicie.
- A, prawie zapomniałem... - najemnik odezwał się ponownie z pełną buzią, po czym zaczął grzebać w siatce, którą przywlókł ze sobą do lokalu. - To na pamiątkę - oznajmił reszcie, kładąc na stół 5 puszek z norylską tuszonką. - Trofea - dodał do po chwili, z trudem tłumiąc śmiech.

Mimo wszystkich problemów z wzajemną komunikacją, zgraniem i wyrobieniem przywództwa podczas misji, w ostatecznym rozrachunku wszyscy przeżyli, a większość jeszcze na tym dobrze zarobiła. Prawdopodobne już nigdy nie zobaczą się dokładnie w takim składzie, a może nawet lepiej, jeśli nie. Niemniej jednak, bagaż wspólnych przeżyć tworzy jakąś więź i Fox skłamałby, gdyby stwierdził, że nie odczuwa pewnej sympatii do tych ludzi. Wliczał w to Vadera, którego przed misją nigdy wcześniej nie poznał.
- Pub? Kontakty? No, towarzyszu, to kiedyś na pewno się odezwę - klepnął Ukraińca po ramieniu.

***

Chlap-chlap-chlap. Londyn powitał Ravera temperaturą powyżej 0, nie było więc żadnego śniegu, za to ulice były wręcz zalane. Perspektywa upaskudzonych butów skutecznie wypłoszyła większość przechodników. Fox zresztą również nie zamierzał upajać się tym spacerem dłużej, niż musiał. Wszedł do stacji metra przy najbliższym zakręcie.

Pociąg wręcz śmigał od przystanku do przystanku. Metro wciąż pozostawało jednym z najszybszych i najefektywniejszych środków transportu. W takiej metropolii jak Londyn nigdy nie jeździło puste, nawet jeśli chodziło o kursy późnonocne, co dopiero więc teraz, w godzinach popołudniowych. Po kilkunastu minutach Felix musiał przebijać się przez tłum do wyjścia. "Mind-The-Gap"! Wszedł jak nóż w masło w jakąś gówniażerię, przepchnął się przez kilku ciapatych. Mruknął parę razy "przepraszam", gdy mijał grupkę stłoczonych starców. "Mind-The-Gap""! Ominął rzygających meneli (miał w tym zresztą niezłą wprawę), ale niestety nie uniknął wpakowania się w sam środek przekrzykujących się turystów. "Mind-The-Gap"! Na szczęście wyjście znajdowało się już w zasięgu wzroku. Stąd było niedaleko do miejsca, do którego zmierzał.

- Zdaje się, że to Pan mnie szuka - zaczepił Foxa siwiejący typek w okularach. - Proszę usiąść - wskazał na stojący w kącie fotelik.
- Tego jeszcze nie jestem pewien - najemnik uścisnął typkowi dłoń. - Niemniej jednak, zadał Pan sobie trochę trudu, by doprowadzić do tego spotkania, więc jestem.
Siwek kiwnął kilka razy przytakująco głową, po czym sięgnął do teczki, wyciągając z niej dokumenty.
- Nie zamierzam marnować Pana czasu. Mamy pewnych wspólnych znajomych, wolałem jednak przyjść z tym bezpośrednio do Pana. Sprawa ma bowiem charakter osobisty. Proszę zerknąć - przesunął jeden plik z dokumentami w stronę Ravera.
Najemnik od początku przeczuwał, o co mogło chodzić, i jeszcze zanim spojrzał na pierwszą stronę, oznaczoną numerkiem X415-01 "A.R.", wiedział, że jego przeczucie go nie myliło. Karty medyczne, polisy, dokumentacja powypadkowa...
- Zapewniam, że to komplet dostępnej dokumentacji, w tym śledczej - mężczyzna odezwał się ponownie w reakcji na milczenie Ravera. - Jestem profesjonalistą. Tego typu zagadnienia to moja specjalność.
Nie było trudno w to uwierzyć. Już w tym jednym pliku informacji była cała masa, a sądząc po rozmiarze teczki, było tego więcej. Znacznie więcej.
- Oczywiście dokumenty są dostępne w wersji elektronicznej. Wszystko do Pana dyspozycji, jeśli Pan zdecyduje się przyjąć moją ofertę.
Znowu nastała cisza, którą dopiero po jakimś czasie przerwały głośno uderzające w parapet krople deszczu. Tak naprawdę decyzja była już jednak dawno podjęta. Nadszedł czas, by zmierzyć się z przeszłością.
- Wchodzę w to.
 
__________________
Flying Jackalope

Ostatnio edytowane przez Cybvep : 13-10-2016 o 10:45. Powód: lit.
Cybvep jest offline