Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2016, 12:47   #39
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kompani ruszyli w głąb miasteczka, z zamiarem sprawdzenia autora straszliwego jazgotu. Wszędzie dookoła znajdowały się trupy mieszkańców, gruzy i zgliszcza zawalonych domów, oraz odór śmierci. Gleba pod ich stopami była dosłownie nasiąknięta krwią i cierpieniem tych, którzy stracili tutaj życie. A nie była to zwykła śmierć, lecz rzeź, której opisania szczegółów nie podjąłby się żaden szanowany trubadur, historyk czy inny kronikarz. Rozbebeszone zwłoki, poćwiartowane fragmenty ciał, dzieci nabite poprzybijane do drzwi ocalałych przed płomieniami pożarów domach i tylko kilka ciał barbarzyńców i zwierzoludzi. Proporcje były straszliwe, a najgorsze było to, że większość chaosytów zabiła się sama, nawzajem. Rój much krążył w powietrzu, zaś nad ich głowami zbierała się prawdziwa chmara kruków.

Bohaterzy maszerowali w stronę zameczku, uważnie rozglądając się otoczeniu. Krata oddzielająca wnętrze dziedzińca zameczku od reszty terenu miasteczka była wyłamana od zewnątrz i z całą pewnością nie zrobił to żaden normalny człowiek, a coś wielkiego i bardzo silnego. Mężczyźni zatrzymali się na chwilę, by wymienić badawcze spojrzenia, lecz żaden z nich nie lękał się tego, co mogło na nich czekać dalej. Ruszyli bez zawahania. Dziedziniec zamku spływał krwią. Kałuże po deszczu ciągle miały czerwoną barwę, choć rzezi dokonano pewnie już jakiś czas temu. Służba lokalnego lorda była dosłownie porozrzucana po murach i brukowanych schodach. To właśnie z tarasu nad parterem dobiegał rozpaczliwy jazgot.

Kompani gotowi na walkę z demonem dotarli pod schody i od razu zauważyli leżącego na nich bestigora, masywnego na siedem stóp o wadze dwójki dorosłych mężczyzn. Stwór miał łeb byka i bary tak szerokie, że pewnikiem mógł wyłamać tak grube kraty jak te za ich plecami. Stwór leżał trupem z rozszarpanymi bebechami i ogromnymi ranami po pazurach na całym ciele.
Harmider nad ich głowami był coraz głośniejszy, w końcu też usłyszeli szczękanie łańcuchów i trzepot skrzydeł.
-Bądźcie gotowi, jesteśmy blisko...- szepnął Jin.
-Niech Sigmar ma nas w opiece...- dodał Hans, kompani wartko wbiegli na górę, lecz nie zastali żadnego demona.

Gryf, zadbany i osiodłany wierzgał niemrawo jakby nie miał już sił na walkę przytwierdzony łańcuchami do tarasu, nie mógł nawet wzbić się na wyżej niż metr. Gdy tylko ujrzał grupę mężczyzn wydarł się jak wcześniej. Stworzenie miało piękny orli łeb i potężny dziób, którym pewnikiem mogło ogryźć człekowi łeb. Majestatyczne skrzydła miały rozpiętość kilku metrów, a pazury mogły bez wątpienia przebić najtwardszą zbroję. Wszystko pasowało do opisu przeciwnika martwego bestigora. Wszędzie dookoła znajdowały się ciała wybitych zwierzoludzi, oraz kolejne zwłoki jednego barbarzyńcy z dalekiej Norski. Waldemar wyliczył wzrokiem czy podejście do trupa barbarzyńcy będzie zbyt ryzykownie blisko gryfiego dzioba, bądź pazurów, lecz w końcu uznał, że mijając stworzenie łukiem bezpiecznie zbliży się do ciała. Już chciał zrobić krok gdy kątem oka dostrzegł, że jego ogar jest ewidentnie wystraszony widoku większego od konia, skrzydlatego wierzchowca.

-Tam jest chyba jego pan...- odezwał się Bardag, który jako pierwszy dostrzegł powieszonego trupa w pięknej zbroi z rycerską peleryną królewskiego jeźdźcy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline