Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2016, 21:36   #40
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Jin szedł powoli w głąb miasta utrzymując ustalony szyk. Szedł za Hansem i Bardagiem, co jakiś czas spoglądając na kroczących z tyłu magów. Im dalej w głąb wymarłego miasta tym więcej ofiar brutalnej wojny mijali. Po jakimś czasie niemal brodzili w rozkładających się cząstkach ciał dawnych mieszkańców, które teraz były jedynie pożywką dla robactwa i kruków ulatujących i kraczących gniewnie gdy przerywano im ohydną ucztę.
- Cholerna wojna nie szczędzi nikogo - szepnął posępnie spoglądając na ogołocone z mięsa resztki ciała kobiety, kurczowo owinięte wokół, jak przypuszczał, jej ukochanego dziecka.
Widok makabrycznych pamiątek okropieństwa, jakie musiał oglądać stopniowo przyspieszały bicie jego serca. Oddech zmieniał tępo, a przez ciało przepływały na przemian fale chłodu i gorąca. Jeszcze kilka lat temu jego organizm reagował podobnie, ale pod wpływem strachu albo obrzydzenia widokiem rozczłonkowanych ciał. Teraz była to zwykła złość i agresja skierowana na tych, którzy te koszmarne pamiątki po sobie zostawili.

Gdy dotarli do bram zamkowego dziedzińca Jin był przepełniony gniewem i adrenaliną. Już nie patrzył na martwe ciała. Chciał jedynie posłać do piekła istotę odpowiedzialną za to co miało tu miejsce i widział tylko bramy budowli, za którymi miała odbyć się walka na śmierć i życie. W pełnym skupieniu czekał gotowy do ataku, kiedy zakuci w zbroje towarzysze otwierali drzwi do zamczyska. Weszli jednak spokojnie. Hol był pusty. Jedynie martwe ciała szkaradnie zdobiły zamkowe wnętrze.

Kłykcie pięści zaciśniętych na rękojeści topora aż zbielały, kiedy od umazanych krwią ścian odbił się echem przeraźliwy skrzekot.
- Bądźcie gotowi, jesteśmy blisko...- szepnął Jin.
Ruszyli odważnie w kierunku tarasu, z którego dochodził dźwięk. Jin z obrzydzeniem spojrzał na nieludzką, rogatą bestię leżącą na ich drodze, jednocześnie zastanawiając się komu udało się pozbawić ją życia w taki sposób, patrosząc go, jak zwykłego śledzia.

- Niech Sigmar ma nas w opiece...- Hans już wiedział kto.

Nie demon, a wielka bestia. Zad drapieżnego kota, korpus ogromnego orla. Gryf. Jin cofnął się o krok, aż stopa zsunęła mu się o stopień nim dostrzegł, że Gryf zakuty jest w łańcuchy przytwierdzone do ściany.
- Kurwa! Masz ci demona. Takiej bestii jeszcze z bliska nie widziałem - Jin z zaciekawieniem obserwował ogromne zwierzę. Zbliżył otwartą dłoń chcąc uspokoić rozjuszoną bestię. Takie sztuczki działają jednak na konie nie na takie drapieżniki. Szczęście, że zwierz w skutek wyczerpania i prawdopodobnie głodu stracił na szybkości, bo inaczej otwarta dłoń Jina stała by się jego własnością.
- Chyba się nie polubimy, co? - Odpowiedział na próbę oderwania kończyny Jin. Cofną się kilka kroków i zrezygnowany opuścił ręce.
- Tam jest chyba jego pan...- odezwał się Bardag, który jako pierwszy dostrzegł powieszonego trupa w pięknej zbroi z rycerską peleryną królewskiego jeźdźcy.
Jin spojrzał na gryfa, potem na wiszącego jeźdźca.
- Ściągnę go - powiedział ściągając przewieszoną przez korpus linę i kierując się w stronę wisielca.
- Zobaczymy, jak zareaguje - dodał rozwijając linę - może się uspokoi.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 13-10-2016 o 21:40.
Morel jest offline