Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2016, 00:19   #30
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Like animal



Nora Nody i Sashy w Chell, noc
Śniło mu się, że jest gdzieś gdzie jest bardzo ciepło. Słońce przypiekało go przyjemnie przez co czuł się rozleniowiony. Skądś dobiegał cichy śpiew. To musiała być Brazylia, przecież planował wyjazd. Poczuł na sobie muśnięcie. Umysł zarejestrował przyjemny chłód dotyku na rozgrzanej skórze. Dotyku, który przynosił mu ukojenie.
- Szzzz…. - mruczał cichy głos. Chłód przesunął się na czoło.
Jednocześnie upał się nasilał. Gorąco zaczynało być coraz mniej przyjemne.
Na wargach poczuł jakąś wilgoć, w usta spłynęły krople, które paliły mu przełyk.
Słońce przysłoniła ciemna chmura lecz gorąc nie ustawał.
Jego otumaniony umysł w tle slyszał “szzzzz, szzzzz” powtarzane uspokajająco wciąż i wciąż.
Aż w końcu zarejestrował coś zupełnie innego…
Ktoś się na nim poruszał…
Przyjemność wybudzała go z wolna ze słonecznego snu.
Otworzył oczy powoli, leniwie, tak jak toczyło go przebudzenie. Nie był to poderw na budzik, a przypływanie do świadomości leniwe jak do brzegu w hotelowym basenie podczas wypoczynkowego tripu.

Najważniejszym detalem jaki zauważył była siedząca na nim Sasha, która powoli go ujeżdżała, posapując cichutko. Zauważyła jego nieco bystrzejsze spojrzenie i nieco kurczowo i wstydliwie się uśmiechnęła. Nie przestała jednak krótkich, niezbyt wprawnych, ruchów bioder.
Powiedzieć, że zbaraniał to jak nie powiedzieć nic.
Otworzył usta chcąc coś rzec ale nie bardzo potrafił wyartykułować cokolwiek.
Ciało zdradzało go, podnieceniem zareagowało tak jak zwykło reagować w takiej sytuacji. Pierwsza irracjonalna myśl Heena dotyczyła tego czy wyłączyli mu też Studda.
Patrząc półprzytomnym wzrokiem w końcu wydusił coś z siebie:
- Co… co ty robissz…? - wydukał.
- Gor...ączka - wystękała cicho w rytm ruchów - zbij..am… - Sasha faktycznie była ubrana, jedynie jedna noga była obnażona, reszta ubrana zwisała z drugiego bladego uda.
To nie mogło dziać się naprawdę.
Policja wyłączyła go, ogrzmociła, wyłączyła cybersprzęt, umieściła w Chell. Bród, smród, poziom poniżej nędzy. Jakaś staruszka dziurawiąca mu nogę, psia karma.
A teraz pomoc medyczna w formie gwałcenia go “na spiocha” przez chuda piegowata dziewczynę, która chyba nawet nie traktowała tego faktycznie inaczej niż “zbijanie gorączki”.
Luc stwierdził, że poudaje podwyższoną temperaturę następnym razem przy Eve. Lekarz to lekarz, co tam, że psycholog.



Westchnął w reakcji na kolejne przesunięcie się dziewczyny, odruchowo raczej, bez udziału świadomości położył dłoń na jej nagim biodrze.
Świadomość zaś rozkminiała co robić.
Dziewczyna była ładna choć wychudzona potwornie, ale poziom absurdalności sytuacji sięgał szczytów. Do tego można było coś złapać.
A może już złapał?
Uch… tak, jeszcze…
Nie to jakaś makabra.
Wyprężył się pod wpływem przyjemności i zacisnął dłoń na chłodnej skórze. Chciał zrzucić z siebie czupiradło, a jednocześnie nie chciał. Oczy wciąż miał półprzytomne, chyba faktycznie miał gorączkę.
Jęknął cicho.
Odpowiedzią był cichy, starczy śmieszek.
- Dalej, dziewczyno… - Śmierdziuszka zakibicowała gdzieś z tyłu.
A Sasha jak zwykle jej posłuchała i przyspieszyła tempo, opadając na dłonie oparte po obu stronach głowy Luca. Zaciśnięte powieki wskazywały na to, że i ona poddała się przyjemności.
Zagryzł zęby i aż zatchnął się. Złamane żebro dało o sobie znać.
Może i była to jakaś forma przeciwdziałania gorączce. Wspomniał opowieści o otulaniu chorych kocami. Termokoce w szpitalach, zapewnianie ciepła tym, co sami byli rozpaleni choroba. Luc nie znał się na tym, ale jeżeli było w tym coś, to tu próżno szukać termokoca.
A rozgrzewał się.
Oj rozgrzewał…
Tyle że daleko od komfortu był motyw robienia za life porno śmierdzącej staruszce i sama otoczka miejsca, okoliczności i obiektu jaki go ujeżdżał. Dziewczyna była śliczna, piegi dodawały uroku, różnokolorowe oczy wyjątkowości. Była strasznie chuda, przez co figura nie była apetyczna, ale dawała casus kruchości i delikatności. Mimo to, nawet żule z nCat by jej może nie tknęli bez przepłukania wcześniej lub choćby swojego gardła i mózgu.
Westchnął i odchylił głowę pod wpływem jej szybszych ruchów.
W głowie rozszalał mu się bunt, ale i cyniczna zaprawiona złośliwością myśl. Wszystko to przetykane leniwym “taaaaak” rozkoszy przepływającej między myślami.

Skupił się na powstrzymywaniu się. Jeżeli police nie wyłączyła mu studda, a dziewczyna miała zamiar ujeżdżać go do widocznego u niego spełnienia… miała problem.
Zacisnął rękę na jej biodrze mocniej, drugą zaś na chudym udzie.
Sasha nie ustawała w swoich nieco mechanicznych wysiłkach. Nie budowała napięcia pomiędzy nimi w żaden inny sposob niż poruszeniami ich spiętych ciał. Oddychała coraz szybciej i ciężej, szczupła buzia pokryła się potem. Wytrzymałość Heena zaskoczyła ją. Widać było w jej wzroku gdy przyjemność w jej ciele narastała nieubłaganie. Zamiast jednak samej dotrzeć do szczytu, wolnym ruchem wyprostowała się ponownie na reporterze.
Oddychając urywanie, spojrzała w dół:
- Nie dobrze? - wiążąc Luca w pułapce swego ciała spytała niepewnie, podciągając nogi by zmienić pozycję i ukucnąć nad Luciferem. W takiej pozycji ponownie zaczęła poruszać się w górę i w dół, opadając nisko by objąć go głęboko w siebie.
smród trwał.
Bród przytłaczał.
“Chujowo” - mówiła trzeźwa część mózgu, która lobbowała za tym by zrzucić żul-girl z siebie.
“Nie przestawaj” - mówiła druga strona, obudzona w nim przez podniecenie.
- Dobrze.. - wymruczał przymykając lekko oczy i pokazując nieświadomym pompowaniem krwi w ciele, że może umysł ma dylemat. Ciało nie. Westchnął sięgając do piersi dziewczyny.
Z ust Sashy wyrwał się cichy okrzyk, z tyłu dobiegł kolejny ochrypły śmieszek. Zmieszany z przyspieszonym, chrapliwym oddechem.
Młoda pomocnica staruszki nie zdawała się przejmować obserwatorką. Skupiła się za to na Heenie, opadając ponownie na kolana i kurczowo przytrzymując się męskich przedramion. Mimo iż był to bezemocjonalny mechaniczny akt, jej ciało również reagowało niezależnie od umysłu. Twarde sutki niewielkich piersi zakuły wnętrze dłoni Luca. Kolejny ruch, kolejna fala wilgoci na podbrzuszu Heena i dziewczyna szarpnęła się spazmatycznie. Zastygła, głośno i urywanie krzyknąwszy.

Mr Studd w pierwotnej wersji odpowiadać miał za kontrole przepływu krwi w członku. Nie masz ochoty? Osiągnąłeś orgazm i nieunikniony jest porozkoszowy flak? Nic bardziej mylnego… Technologia Studd da ci wzwód w sytuacji, gdy podświadomość czy samo ciało mówią nie.
I dawała.

Wszyscy którzy wszczepili sobie pierwotną wersje studda strzelili sobie w łeb, otruli się, powiesili, wbili rozpędzonym samochodem w ścianę… czynili samobójstwa na wszelkie możliwe sposoby.
Życie z permanentnym wzwodem było totalnym piekłem.
Nawet dla aktorów porno, dla których de facto wszczep był dedykowany.
Studd 2.0 zakładał już możliwość aktywacji i deaktywacji, co pozwoliło na praktyczne użytkowanie technologii bez produkowania stad samobójców. Ale nawet jak dało się sterować wzwodem, to wciąż nie było dla tej technologii przeznaczenia poza męskimi prostytutkami lub aktorami porno. Owszem, po orgazmie ze studdem można dalej.
Ale po co?
Orgazmu oszukać się nie da, po spełnieniu dalszy akt jest i był jak zamiatanie pustyni. Cel i sens, żaden.
Wersja 3.0 dawała bloker na układ nerwowy, ale została wypuszczona za szybko i bezrefleksyjnie. Ci co to sobie to wszczepili, orgazm oglądali tylko na filmach w sieci. Oni mieli penisa stającego ile tylko chcą i… blok spełnienia.
Tu mniej było samobójstw, więcej aktów agresji wynikającej z frustracji i bezsilności.
I masa pozwów.
Firma upadła.

Dopiero technologia aktywowania cyberware myślą pozwoliła na udoskonalenie projektu.
Wziął się za to niemiecki Bayer.
Sterowanie myślą przepływu krwi w organie - kiedy i ile ma stać na baczność, ale i sterowanie myślą blokera odczuć układu nerwowego. Czy orgazm chcesz teraz, czy puścisz tamę blokera za dwie godziny?
To był hit.
Biorąc pod uwagę wcześniejsze, nieudane wersje sięgano po to z początku ostrożnie.
Ale gdy okazało się, że wersja n4.0 jest wolna od wad, tamy puściły.

Wypuszczono też wersje dla kobiet. “Ladies Midnight”.

Cytat:
Będziesz wilgotna zawsze gdy tego chcesz, bez gry wstępnej
głosiła obsceniczna reklama.
A nie była najgorsza, bo granic marketing wszak nie uznaje.

Cytat:
Zbiorowy długotrwały gwałt? Z Ladies Midnight martwić się możesz tylko siniakami!
Wysokość kar nałożonych za ten absurdalny i obrzydliwy marketing, była imponująca ale się zwracało, bo wszczepiano na potęgę.
Opinia publiczna nie zostawiła na projekcie suchej nitki. Protestowano i czyniono demonstracje. “Nie dla zezwierzęcenia seksualnego” można było zauważyć na transparentach i plakatach ludzi wychodzących na ulice. Ramię w ramię szli tu katolicy, muzułmanie i romantycznie nastawieni do życia ateiści. Akt seksualny wypruwany z sacrum, nawet w świeckim rozumieniu sprawy, był dla nich zbrodnią. Ci co śmiali się z zagorzałych wierzących gdy ci dawniej mówili o seksie: “tak, tylko dla prokreacji”, zaczęli jazgotać, że może i owszem: seks dla przyjemności…



“Ale kurwa weźcie się ludzie obudźcie, wszepiecie sobie bloker orgazmu!”

Demonstracje demonstracjami… sprzedawało się.
“Studd is good” - głosiły graffitti.
“Studd is God” - głosiły inne.
Szał protestów opadł, wypalił się.
Kliniki zaś dawały promocje.
Dla par Studd z opcja Midnight dla dziewczyny/żony gratis.
“Idźcie i rżnijcie się ile tylko pozwoli wam kondycja” parafrazując Biblię.

Szli.

I się rżnęli.

Jak króliki.

Mimo wszystko, choć boom był spory sięgał po to raczej jedynie odsetek społeczeństwa, była to bowiem mocno droga fanaberia. Luc zainwestował z dość prostego względu: Night at Work, nie opierało się jedynie na rozpierdalaniu łbów gangersom i nomadom. Na stronie Halo transmitował często czyste porno z udziałem Lucifera i wyrywanych na fałszywą tożsamość celebrytek, rockmanek, dziewuch ze sfery publicznej. Studd był tu nieodzowny jak transmisja miała trwać dłużej niż standard, a obiekt miał wić się i wrzeszczeć po falach kolejnych orgazmów.
Stud był jedynym wszczepem na jaki nie poszedł bloker gdy policja “przygotowała” Heena do spuszczenia w Chell.
Może zapomniano.
Może przegapiono.
Może machnięto ręką na sprawę.
Działał.

Obu należała się wdzięczność. Przygarnęły go ot tak, podzieliły się zapewne ciężkim do zdobycia żarciem, Sasha opatrzyła go z ochotą, postarała się nawet o “zbicie gorączki”. Ale też obu należała się kara. Dziurawienie go, chęć szabru, właściwie gwałt “na śpiocha”, nawet jeżeli w dobrej intencji. Fun z obdzierania z godności przez uprzedmiotowienie go jako rozrywka live porno, ze strony staruchy.
Luc przełamując obrzydzenie wynikające z okoliczności, smrodu i brudu, ale idąc za falą podniecenia i sporego uroku umorusanej, skołtunionej, piegowatej chudziny zdecydował o połączeniu odwdzięczenie się z karą.
Kara miało być to, ze obie tej nocy nie prześpią.
Kolorowooka bardziej intensywnie, ale cóż, kara jako i przyjemność większa.
Myślą przestawił studda na pełnię kontroli aby całkowicie dyrygować przepływem krwi i kontrolą orgazmu.


Korzystając z zastygnięcia Sashy obrócił się. Straciła równowagę i wylądowała na plecach.
Smród wciąż dławił.
Luc tym razem będąc na górze zaczął rytmicznie poruszać biodrami nie wychodząc z niej. Poczuł straszny ból w klatce piersiowej, złamane żebro.
Odruchowo aktywował painkilera sprzęgniętego z neuroprocesorem.
Który oczywiście pod wyłączonym neuroware zadziałać nie mógł.
Łzy stanęły mu w oczach, ale nie zaprzestał.
Zaskoczona dziewczyna wpatrywała się przez chwilę w twarz Heena. Rozłożone nogi ugięła w kolanach ułatwiając akt, który Lucowi co raz bardziej przypominał zezwierzęcenie. W oczach dziewczyny widać było żądzę ale brakowało choćby cienia połączenia emocjonalnego. Pragnienie było czysto mechaniczne tym bardziej, że dziewczyna była całkowicie bierna w tej pozycji. Ramiona ugięte w łokciach ułożyła odruchowo koło twarzy i zacisnęła powieki pojękując coraz głośniej.

Coraz głośniej robiło się też w miejscu gdzie leżała staruszka. Luca zaczęły dobiegać rytmiczne odgłosy przypominające mlaskanie, a chrapliwy oddech przyspieszył. Staruszka wykorzystywała sytuację do własnych celów bez ukrywania się.

Solos opadł na dziewczynę, która już nie była chłodna. Zupełny off emocjonalny Sashy nie przeszkadzał mu, ba! Nawet pomagał. Pełne, totalne zezwierzęcenie, instynkt. Pieprzenie się dla samego pieprzenia w totalnej abstrakcji z brudem i smrodem, z osobą do której nie czuło się nic, która sama nic nie czuła poza falami przyjemności. I na siłę, bo z wyrachowaną kontrolą długości aktu. Odruchowo dźwięki dochodzące go z posłania obok wypchnął na kanał drugi ściszając go do zera.
To znaczy próbował…
Policja wszak wyłączyła mu też cyberware odpowiadający za strefę audio.
Zadrżał z obrzydzenia i poczuł jak coś wędruje mu w górę przełyku.
Zwalczył to.
Naparł mocniej w desperackiej próbie wykreowania głośniejszych jęków piegowatej, jakie zagłuszałyby działania staruszki. Leżał przygwożdżając dziewczynę swoim ciałem i jedynie poruszając biodrami w akcie pseudoodpoczynku, stud studdem, on odpowiadał za co odpowiadał. Siła i wytrzymałość ciała… tego nie dało się oszukać tym wszczepem.
Czuł potworny ból złamanego żebra. Odzywały się tez inne obite części ciała.
Sasha dyszała głośno, łapczywie łapiąc oddech w zatęchłej, przeżartej smrodem norze. Oboje zaś leżeli na posłaniu, które skleciła dla niego….wypchane worki foliowe, brudny brezent. Może była to i dobra warstwa izolacyjna, ale chrzęsty i szelesty nie pomagały zbudować romantyzmu. Pomagały za to oderwać uwagę od masturbującej się staruszki.
Dziewczyna poruszyła się pod ciężarem Heena.
- Wolisz od tyłu? - spytała jakby pytała o drogę.
- Wolę… - wydyszał chcąc coś powiedzieć. Nie ze zmęczenia się dławił.. - Wolę … - znów nie dokończył.
Pozycja zasadniczo nie była dla niego ważna w tym momencie i w tym akcie. Było to bezemocjonalne mechaniczne “włóż, wyjmij”.
Ale wyszedł naprzeciw jej słowom i opierając się na rekach uniósł się.
Podniósł jedna dłoń inicjując jej obrót co skwapliwie uczyniła.
I opadł na nią z powrotem.
I znów wszedł przyciskając do brudnej folii legowiska.
- Nie… nie najgorsze… Zbijanie gorączki - wydyszał jej do ucha modulowanym i wyrachowanym tonem jaki miał wyćwiczony jako nReporter. Ręka poszukała biustu dziewczyny. Niewielkich piersi zwieńczonych sterczącymi sutkami. Druga zaczęła bawić się łechtaczką.
Znów zaczął dziką orgię leżąc na niej i przygważdżając do podłoża i szepcząc do ucha na zmianę teksty o wysokim poziomie romantyzmu i wulgarne do przesady, obsceniczne, koszmarnie wyuzdane. Miał zamiar ciągnąć to absurdalnie długo. Głosem i pieszczotą chciał wzmóc jej żądzę.
“Mokro, to nie boli” jak mawiano.
Nie odpowiedziała na zaczepkę tylko ułożyła nieco wygodniej pod nim i wypięła lekko pośladki by ułatwić mu ruchy. Po dłuższej chwili “ciszy” rozległ się jęk zadowolenia Śmierdziuszki, a i sama Sasha osiągnęła kolejny orgazm.
- A ty …. - wydyszała - ...nie? Jak chcesz w… - zająknęła się a na to dobiegła sugestia starowinki:
- Jak by chciał Cię zerżnąć w tyłek to by to zrobił, Sasha - Słowa ukoronowało rozluźnione chichotanie.

Nie zareagował na to.
Miał swoje granice.
Wypierał to wszystko co było dookoła, a czego doświadczał słuchem, węchem.
Prawie znów zwymiotował.
- Ja… - Leżąc na niej wydyszał do ucha wystającego spod skołtunionych włosów. - Powiedzmy, że nad ranem…
- Nad ranem? - zaskoczenie w głosie było nieukrywane.
Nie odpowiedział. Prawie dostając mroczków z bólu zintensyfikował wysiłki. W tej pozycji zezwierzęcenie nie było już nasuwającym się skojarzeniem. Było prawdziwe i totalne.
Ona uniosła jedynie z łokci na wyprostowane ramiona i mocniej wypięła.
Mijał czas.
Bardzo długi czas.
Prawie omdlały z bólu i zmęczenia walczył już jedynie siłą woli by nie przestawać wbijać się w czasem stękająca, czasem jęcząca, a czasem wrzeszczącą z rozkoszy chudą, brudną dziewczynę. Rżnęli się na folii i brezencie jak zwierzęta, próżno byłoby nazywać to aktem miłosnym, ryzykownie seksem.
Chwile mocniejszej aktywności przetykał po prostu leżeniem na chudym ciele i poruszaniem biodrami. Łapały go skurcze.
Sasha była tu strona bierną, ograniczała się do wypychania bioder w górę. Do pewnego momentu z resztą. Od jakiegoś czasu jedynie dysząc i jęcząc urywanie leżała z szeroko rozrzuconymi rękoma i nogami nie poruszając się już. Poza drżeniem i dygotem chudego ciała w rytm kolejnych fali rozkoszy. Po którymś (ciężko zliczyć) kolejnym orgazmie, wyniszczony organizm dziewczyny zaczął się poddawać. Zamiast jęków przyjemności, zaczęła posykiwać, gdy mechaniczne posuwanie zaczęło bardziej przypominać tarcie. Staruszka zaczęła cicho pochrapywać.
- Już! - Sasha w końcu ukazała jakieś inne emocje niż bierność zwierzęcą uległość i przypływającą falami rozkosz. - Dosyć.... - Zajęczała urywanie i przeciągle. - Nie chce... już. - Próbowała odsunąć się od solosa

W tej pozycji nie bardzo mogła, przygwożdżona do ziemi, a ręce mając pod jego kontrolą. Zwierzę jakie wybudziła... Jakie samo się wybudziło w okolicznościach, gdzie próżno szukać romantyzmu czy wyższych emocji… Zwierzę w Luciferze zawyło z zachwytu. Ciemna strona drzemiąca w nim ryczała w euforii.

Opór.

Akt jaki zaraz przejdzie w brutalny gwałt. Wystarczy schwycić jej ręce. I ujeżdżać dalej. Bunt, ból, łzy, szarpanie się….

Luc zwolnił studda i naparł na nią mocniej.
Układ krwionośny dało się oszukać.
Układ nerwowy dało się oszukać.
Jaj produkujących spermę w czasie podniecenia - nie.
Trysnął w nią taką ilością białego szaleństwa gdy po zwolnieniu cyberware pozwolił na orgazm, że mogło to przypominać gaszenie pożaru gaśnicą.
Oparł się wyzywającym myślom, by ciągnąc to dalej wbrew niej.


Był człowiekiem, nie zwierzęciem.
Zezwierzęcenie odepchnął.
Na razie.
Ale to było Chell.
Smród, ból, bród, jęki. Wszystko to śpiewało do niego.
“Soon Luc… soon.”

Oboje byli mokrzy od potu totalnie.
Opadł na nią nawet nie wychodząc..
I usnął.
Tym razem bez snów o gorącym słońcu…


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 01-11-2016 o 00:41.
Leoncoeur jest offline