14-10-2016, 09:17
|
#41 |
| Ruszyli. Bardag szedł po prawicy Hansa. Khazad podświadomie ufał kapłanowi i czół, że raczej nie powinien się obawiać o swój bok. Szedł i bacznie obserwował. Widział zmasakrowane ciała kobiet, dzieci czy też mężczyzn w różnym wieku. - Oby się zapuścił się w te strony żaden nekromanta czy inny truposz. Całą armię by mógł stworzyć z tego miasteczka.- Zwrócił się do Hansa. Splunął na ciało jakiegoś zwierzoczłeka. - Szkoda, że ludzie nie mają w naturze uczyć się walczyć. Wśród Khazadów inne proporcje by były. Każdy mężczyzna i kobieta potrafi skutecznie machać bronią.- Skrzywił sie i szedł dalej.
Podeszli do bramy. Dziura była wielka i musiało jakieś bydle sforsować ją.
Nie pomylił się. Ów bydle leżało u podnóża schodów poszarpane z trzewiami na wierzchu. - To mamy niszczyciela bram.- Pokręcił głową widząc trupa mięśniaka.
Rozejrzał się po dziedzińcu uważnie i z resztą ruszyli po schodach.
Stanął jak wryty. - Gryf!- Zakrzyknął łowca. - Dawno żem nie widział tej bestii. Ostatnio ponad dziesięć lat temu latającego nag wierzchołkami Gór Krańca Świata.- Wyszeptał do towarzyszy wolno się ruszając by nie wzbudzić agresji w monstrualnej istocie. - Tam jest chyba jego pan.- Powiedział Bardag widząc wiszącego na linie rycerza w zdobionej zbroi. - Chyba pan na tych ziemiach to był.- Podsumował. Stanął przy balustradzie i ubezpieczał towarzyszy. |
| |