Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2016, 12:02   #36
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację


Kenderzyca była zbyt zaaferowana swoimi nowymi przyjaciółmi, że bezczelnie zapomniała o tych starych… a właściwie tylko o Mirnarku, bo reszta była jej całkowicie obojętna. Pozostała dwójka nie tylko nudna była z wyglądu i zachowania ale też mowy. Albinosce nie mieściło się w głowie, jak w ogóle takie zestawienie mogło być prawdziwe, ale fakty mówiły same za siebie, a jej dziecięca logika, aż piszczała z wszechobecnej nudy.

Tak więc gdy tylko Sroczka przypomniała sobie o swoim krowim przyjacielu, a było to wtedy, gdy trafili do domu chorego mężczyzny, który mówił tak dużo dziwnych rzeczy, a ton jego głosu niczym czarcia pijawka wysysała całą energię z otoczenia - wręczyła mu… PALEC, wrzucając mu go do cholewy buta.
Pomysł jak i samo wykonanie uznała za iście zabawny. Kryjąc psotny uśmiech w łapkach, szybciutko wyskoczyła z domu, zanim wojownik zdążył powściągnąć jakieś kroki w zaistniałej sytuacji.

I tyle ją widzieli… przynajmniej na jakiś czas. Bowiem łotrzyca ruszyła na poszukiwania wczorajszego dnia z trzema żlebowcami. Właściwie to owa kampania nie trwała dla krasnoludów zbyt długo, bo Tili postawiła sobie za punkt honoru znalezienie pokrewieństwa z Borcem Szybkorękim, którego spotkali na zakręcie, zakrętu jakiegoś zakrętu w dokach.
Rodzeństwo było wytrwałe (a może naiwne) i przez pewien czas przysłuchiwało się dyskusji podobnych sobie wzrostem osobników… minuty mijały zamieniając się w godziny, ale ci dalej byli „dalej” niż „bliżej” w swej dyspucie. Tak więc Blupblup, Bumbum i Bambam w końcu się poddali i ruszyli w tylko sobie znanym kierunku.

***

Białoboczka pojawiła się przed Mirnarkiem nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak. Hasała niczym biały króliczek pośród szarobrązowego tłumu, najwyraźniej znudzona czekaniem na jakiś punkt kulminacyjny pochówku. Minotaur mógł podziwiać jak drobna kobietka, przeciska się między zebranymi zupełnie niezauważona, pomijana… ignorowana. Jakby jej tam nie było - a przecież była! Obładowana różnymi rupieciami, skacząca i błyszcząca niczym rybia łuska w błocie i do tego wpychająca łapki nie tam gdzie powinna!

Młoda kenderzyca właśnie schowała głowę w torbie jakiejś kobiety, ale najwyraźniej nic ciekawego tam nie znalazła, bo szybko przetruchtała do innej ofiary, pakując jej rękę do kieszeni, w której znalazła tylko dziurę przez, którą wystawał jej biały paluszek.
Widok ten widocznie ją rozbawił, bo ze śmiechem i wielkim uśmiechem na twarzy poczęła kręcić leniwe ósemki wśród tłumu, aż w końcu zatrzymała się przy zgarbionej chłopinie w czerwonej tunice z zielonymi spodniami i… żółtymi butami. Przez chwilę albinoska obserwowała z fascynacją, ledwo co stojącego staruszka, który kiwał się na boki ale dzielnie stał, żegnając zmarłego strażnika.

”Buty, buty, buty! Żółte buty! Też chcę takie buty! Spytam się, gdzie je kupił!”
przez rozumik łotrzycy przetaczały się fale różnych spostrzeżeń i pragnień. Cóż mogła poradzić, buty faktycznie były ładne… i były żółte, a pogrzeb się ciągnął i ciągnął i był za poważny i za smutny i za szary. Tili nie rozumiała dlaczego wszyscy byli smutni. Wiedziała, że ktoś umarł i ten ktoś był im bliski, ale co z tego, że umarł? Czy śmierć nie była przygodą? Przejściem do innego, fascynującego świata, który można zwiedzać i zwiedzać, aż się znowu nie umrze i nie trafi gdzie indziej? Śmierć to była PRZYGODA! I Sroczka wiedziała, że na pewno nie będzie jej smutno kiedy umrze, na razie jednak miała jeszcze wiele miejsc do zwiedzenia, wiele przygód do przeżycia i wiele sakiewek do… a właśnie… sakiewka.

Ciało albinoski drgnęło, gdy przemawiający krasnolud począł krzyczeć wzburzony. Zaciekawiona oderwała wzrok od staruszka, spoglądając na „ołtarz”, po czym rozglądając się na boki, by ocenić sytuację.
Słuchający byli przestraszeni… skąd o tym wiedziała, ano umiała poznać twarz zlęknionego człowieka… była taka charakterystyczna i całkiem zabawna i widziała ją wiele, wiele, wiele, wiele, wiele razy.
Jednakże, dzięki tym oględzinom spojrzenie kenderzycy spotkało się ze spojrzeniem Mirnarka. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie do przyjaciela wyraźnie uradowana z ponownego spotkania, gdy tymczasem jej łapki powędrowały do pasa starca przed nią, rozsupłując sznureczki u sakiewki.

”Och… czy krowi pysk się boi? Dziwnie wygląda. Jakoś tak śmiesznie podryguje. Chyba chce do mnie iść. Może coś złego się dzieje? Napadli na nas? Trzeba uciekać! Piraci? A może smok! Rozumiem, już rozumiem! Sroczka ucieka, Sroczka się schowa!”
Albinoska śmignęła w tłum z nową sakiewką u pasa, zostawiając ponownie towarzyszy samym sobie. Nie było jej znowu ponad godzinę. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Zresztą kto by się przejmował zniknięciem kendera?

***

Tymczasem kenderka w połowie drogi do kryjówki, zapomniała, że miała się schować i wyruszyła na podój miasta, gdzie ponownie spotkała pobratymca. Tyriana Krasomówcę, z którym koniecznie musiała ustalić swój stopień pokrewieństwa. No nie było bata, by było inaczej. NIE MA ZMIŁUJ! W końcu mieli ten sam kolor butów!

Jak się okazało Tili z Tyrianem była spokrewniona i to całkiem blisko BO babcia siostry cioci wuja Leona nazywała się Tili Jastrzębie Stópki! To ta sama Tili, która była mamą mamy mamy mamy siostry mamy brata mamy Tili, która również nazywała się Tili. Uradowani krewniacy wymienili się podarkami i umówili na wspólne zwiedzanie Kenderówka, które nie było już Kenderówkim po czym rozeszli się każdy w swoim kierunku…

***

- Ale on ma brzydką mord… twarz. - zapiszczała łobuzica stojąca parę metrów za mężczyznami. - Mirnark patrz, on ma kolczyk w nosie! Jak krowa! - ukontentowana i radosna albinoska wbiegła między nogi minotaura, obejmując je łapkami i wyciągając spod nich głowę przyjrzała się ochroniarzowi szczerząc niewinnie ząbki. - Jestem Tili Sroczka Białoboczka miło mi cię poznać!
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 14-10-2016 o 12:07.
sunellica jest offline