Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2016, 15:08   #77
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
The Emperor knows. The Emperor is watching.

Kolejne dni podróży mijały spokojnie - co wcale nie sprawiało przyjemności dla większości zainteresowanych. Musieli wynajdować sobie jak najwięcej zajęć, nie tylko po to, by utrzymać sprawność i zabić nudę, ale również aby odegnać natrętne myśli.

Każdy ludzki żołnierz, nieważne w jakim okresie historii Ludzkości, powiedziałby, że wojaczka to dni, tygodnie i miesiące oczekiwania, przerywane krótkimi chwilami przepełnionymi strachem i walką o życie. Dla bandy takich wyjadaczy, jaką był Kryptonim "Starscream", zdawało się to być jeszcze bardziej nieznośne, mimo upływu lat służby. Możliwe, że wpływ na to miała długa Terapia... albo nadgorliwość. W końcu, dla nich walka z wrogami Inkwizycji (i tym samym, Imperium Ludzkości) była sensem istnienia.

Na Pax Behemoth nie działo się nic wyjątkowego. Poszczególni agenci kilkukrotnie wizytowali w "mieście", kontaktowali się z załogą i innymi pasażerami, praktykowali swoje przykrywki, brali udział w bójkach z podchmielonymi marynarzami, trenowali, pucowali i inwentaryzowali sprzęt (dziesiątki razy; przy czym szczególnie wyróżniał się tutaj Cortez - otrzymał bowiem niezwykły, potężny i cholernie przydatny dar z tricornowych zbrojowni - ciężki pancerz wspomagany, którego uczył się poprawnie używać, tak solo jak i w taktyce drużynowej), wkuwali na pamięć skąpe dane o Kadrze Rathbone i planecie Farcast. Nawet te nieliczne momenty, w których krypa musiała wykonać skok przez Osnowę nie były niczym ponad wielokrotnie przeżytą (acz wciąż wzbudzające niepokój, uzasadniony lęk czy strach) niedogodność. Inkantowali wtedy stary, gwardyjski chorał z "Elementarza Imperialnego Piechura", którego weterani z Gwardii szybko nauczyli resztę towarzyszy:


Strach jest niczym,
albowiem ma wiara jest silna.

O Wiecznyj Imperatorze,
Któryś doglądasz nas w samotności,
I rządzisz falami i burzami,
Bądź litościwy podług Swych służebników,
Uchowaj naszeci przede groźbami Osnowy,
Co byśmy pozostali strażą dla Domeny Ludzi.

Strach jest niczym,
albowiem ma wiara jest silna.

Uchroń mję przede wirem,
Uczyńże tenże okręt godnym protekcji Swychże legionów,
Które niosą Twe światło kędy wędrują.

Strach jest niczym,
albowiem ma wiara jest silna.

O Najwyższy, Najświętszy,
Jam widzę Twe światło i czuję Twój byt,
Czyń mję bezpiecznym od Osnowy i Próżni,
I doprowadź mję w dom,
Ku chwale pól bitewnych.

Strach jest niczym,
albowiem ma wiara jest silna.

Wystarczyło. Mimo furii targających prądami Morza Dusz, Pax Behemoth przetrwał podróże bez szwanku i szybko dotarł do systemu Farcast. Kobal Aizdar nie szczędził geltów na napędy, emitery pola Gellara czy wieżę nawigatorską (oraz jej głównego rezydenta, Nawigatora z zasłużonego Domu Magisterialnego Vor'cle).

Podróż od punktu wyjścia w obłoku Oorta aż po wysoką orbitę Farcast trwała jeszcze dwa dni. Przez ten czas, Specdrużyna BD "Jaguar" intensywnie trenowała swoją przykrywkę. Nikt nie miał prawa się wyłamać. Agenci Rathbone mogli być wszędzie - nawet na Pax Behemoth czy w bazie Brutal Deluxe.

Wreszcie, transportowiec zawisł w pobliżu stacji orbitalnej "Farcast-O1". Jeden z ciężkich lądowników, udający się do kosmoportu w Imperialnym Mieście, w swych trzewiach miał coś więcej, aniżeli tylko pasażerów i towary.



Muzyka: Call of Duty: Black Ops 2 - Alex and David

Na granicy styku troposfery i stratosfery, główny luk transportowy ciężkiego lądownika rozwarł się, wypuszczając ze swych czeluści inny pojazd. A raczej cztery - wojskowy VTOL transportowy typu Valkyrie Sky Talon, trzymający w swych zmodyfikowanych, znacznie wzmocnionych szponach drugi, równie silnie przerobiony pojazd - BWP typu Chimera, do którego burt zaś przywiązane łańcuchami były dwa ciężkie, wojskowe motocykle.

Lądownik z Behemotha oddalił się natychmiast, zostawiając Valkirię. VTOL odpalił własne silniki i poleciał w zupełnie innym kierunku, przekraczając tropopauzę i tnąc masywne, białe cumulusy. Pod nimi rozpościerał się widok planety, jak zawsze zapierający dech w piersiach. Wielkie jeziora, wewnętrzne morza, okolone lądem superkontynentu. Górskie łańcuchy. Pierwotna, tropikalna i subtropikalna puszcza. Wielkie, żółtobrązowe plamy skalistych pustyń, wyżyn i sawann.

Valkiria udała się w stronę jednej z owych wielkich wyżyn. Po dwóch godzinach przelotu obniżyła pułap na tyle, by lecieć nisko ponad potężnymi, stołowymi górami typu mesa, skwierczącymi od gorąca i smaganymi gwałtownymi porywami wiatru. Chmury pyłu były wszędzie, doskonale maskując przelot pojazdu. Wreszcie, maszyna zwolniła, aż wreszcie obróciła silniki w dół, powoli i ostrożnie manewrując w kanionach między mesami. Wreszcie, wylądowała na dnie jednej z niecek. Prosto w obozie kompanii najemnej Brutal Deluxe.



Pierwsze dwa dni w obozie minęły na ponownej inwentaryzacji sprzętu (przy czym, zgodnie z rozkazami, kwatermistrzostwo BD zaopatrzyło Jaguary w paliwo, żywność, podstawową amunicję i inne uzupełnienia zapasów niezbędnych, a także w nieco lepsze mapy Okręgu Centralnego, w tym szczegółowe rejonu Jeziora Kolonialnego, Imperialnego Miasta i Paramos de Vaquero), integracji (która była znikoma - baza była opustoszała, większość najmitów działała w całym Okręgu, wracając jedynie w celach uzupełnień logistycznych) i pierwszych zadaniach w ramach przykrywki (sprowadzających się do pełnienia wart, dbania o obóz i sprzęt oraz prowadzenia patroli po okolicy, tak pieszo jak i za pomocą szybkich wozów terenowych).

Zaznajomieni z tematem Akolici wykorzystali ten czas po swojemu - prześwietlając personel Brutal Deluxe pod kątem szpiegostwa, czy to na rzecz Rathbone, czy też kogo innego. Dopiero trzeciego dnia mieli pewność, że najmici (a przynajmniej ta kompania) byli czyści. Czas więc było na dalszą pracę pod przykrywką... oraz na zbieranie informacji, wysyłanie wici, plany, poszukiwania - i pierwsze decyzje.
Nadszedł czas strategii.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 20-11-2016 o 08:12. Powód: Formatowanie
Micas jest offline