Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2016, 09:25   #67
Martinez
 
Martinez's Avatar
 
Reputacja: 1 Martinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputację
Tura 8

Noc.

Kliknij w miniaturkęoc już zapadła nad Szuwarami, a niebo nieco spochmurniało. Na rynek wpadł wiatr i rozbujał kilkoma gałęziami bezlistnych drzew. Zatrzepotał jakąś szmatą wiszącą na sznurku i zadyndał szyldem z Burego Kocura.
- Ciebieee.. mi tylko żal.. Żal mi ciebie kochana...
- Zostawiłaś mi tylko szal…!
- I swego kuzyna.. barana...
Wypadli z karczmy na rynek bracia Mosse ostro się zataczając. Starszy z nich, mimo tego że kuśtykał, twardo stąpał buciorami i walczył z grawitacją.

- Ech.. chyba to wszyscy - powiedziała Lisa zamykając drzwi na skobel za gośćmi. Wreszcie zrobiło się nieco ciszej...


Gospoda Bury Kot

W głównej sali biesiadnej pogaszono już większość świec i lamp. W kominku lekko migotał ogień. Było przyjemnie i ciepło. Z gości, na najbardziej wygodnym krześle siedziała Laura Breuget, która została tu już po spacerze. Skosztowała czerstwego wypieku i napiła się czegoś ciepłego. Oberżysta czyścił stoły i sprzątał naczynia.
- Hoe mówiła że może pan spać w Rzeźni, ale biorąc pod uwagę, że w pokojach są goście, to nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziała Lisa chwytając się za miotłę - Ktoś musi przecież rano im podać do stołu. Tym bardziej, że wcześnie ruszą.
Rzeczywiście, skoro świt szykowała się wielka wyprawa. Dyliżans BoldervinExpress razem z rodziną LeBrun i załadowanym jak kobold na pchlim targu pojazdem René Pierrat’a miał opuścić miasteczko. Ktoś to musiał ogarnąć…
Z drugiej strony, gdzieś tam w miasteczku kombinowała rodzina Girard. Po za tym nie było szeryfa w mieście, a utarg spory. Bezpieczniej byłoby spać u orczycy...
- Proszę się nie spieszyć - powiedziała Lisa do Laury - Sprzątamy co prawda, ale obecność panienki nam nie przeszkadza.

Wcześniej Eldritch wypytywał Lisę o młodego America Brassard’a. Nie za wiele mogła o nim powiedzieć. Był zdystansowany. No i bogaty. Miał największy sklep w Szuwarach i często układał umowy handlowe z okolicznymi mieścinami. Mieszkał na Małym Rynku w domku nr 5. Pomagało mu dwóch służących.
- Najlepiej zapytać kogoś starszego, co go pamiętają od dzieciaka. Wtedy więcej się dowiesz - powiedziała panienka Milet.

Młyn

Ani Panna Chloe, ani ojciec Theseus nie dostąpili spotkania z chorym Józefem. Zaszył się na długo przed ich przyjściem w pierzynach i tam zasnął. Nie było sensu go budzić. Genowefa za to zaparzyła rumianku i poczęstowała własnym wypiekiem który był już twardy jak kamień.
- Latem to tu jest ładnie. Na werandzie można usiąść, szumu Rechotki posłuchać, napić się czegoś mocniejszego. A tak tutaj w kuchennej izbie musimy siedzieć - uśmiechnęła się Genowefa i siorbnęła ziółek.
- Nie wiem naprawdę co ten nicpoń Zdzich wam nagadał, ale aż takiej interwencji się nie spodziewaliśmy. Jeno coś od Pana naszego przynieść miał co by Józio szybciej do zdrowia wrócił. Jak mu się do jutra nie polepszy to poślę po Rodolphe. Niech zbada starego dziada.
Nastąpiła cisza.. i wszyscy znów siorbnęli ziółek.



Rzeźnia

Warunki więźnia, w dodatku chorego, pozostawiały wiele do życzenia. Jednak nikt za bardzo się tym nie przejmował. Jedynie Wiklina się zlitował i przyniósł więźniowi jakiś koc.
Tej nocy mieli go pilnować obaj amatorzy straży…
Hoe weszła na ganek i szybko dojrzała zatknięty kawałek papieru w drzwiach. Wyciągnęła go i weszła do izby. W środku było pusto, chłodnawo i ciemno. Nieobecność Lisy wskazywała, że Hoe przyzwyczaiła się do niektórych wygód. Musiała zapalić lampy sama. Ukroiła pajdę chleba, wzięła nieco twarogu i kiełbasy wędzonej. Zasiadła do stołu i rozwinęła pożółkły papier.


Droga pani Hoe,

Ponieważ jest pani najlepszą kandydatką na miejsce szeryfa, a jednocześnie piastuje pani stanowisko rajcy w naszym mieście i według prawa nie może pani sprawować obu urzędów, pozwoliłem sobie zaproponować tymczasowo funkcję żandarma panu Remiemu Martinowi. I już spieszę z wyjaśnieniami.
Dziś wieczorem do naszego miasta zwieźli martwe ciało America Brassard’a, który kilka dni temu ruszył ku Bełtom w sprawach służbowych, jak mniemam. Napadnięto go i zabito. Sprawcami są bandyci ukrywający się okolicznych lasach. Wieść o braku funkcjonariusza prawa może szybko się rozejść i sprowadzić na Szuwary większe problemy. Dlatego wnoszę by rozpoczęto jutro pościg za tymi bandytami. By nadać temu charakter prawny powinniśmy mianować pana Remiego żandarmem i zebrać milicję. Ponieważ ma pani największe doświadczenie w tego typu sprawach, pragnę zapytać, czy nie udzieliłaby pani wsparcia grupie pościgowej swoją obecnością i radą.
Wiadomość tę proszę przekazać panu Trottier. Szukałem państwa w nocy, ale nie znalazłem.
Pozdrawiam,
J-Ch. Trouve.




Werbunek Remiego

Ork, Gauthier Verninac rozplątał sznurek u spodni i już za chwilę mocnym strumieniem lał po krzakach. Picie w gospodzie się skończyło i jedzenie też, więc można było powoli iść do stajni spać. Jutro czekał go ciężki dzień. Cięższy niż u kowala Armanda.
Godzinę temu Remi Martin przekonał go, żeby wziął udział w jutrzejszym rajdzie na bandę Miętosia. Była to szansa na zdobycie jakiś cennych łupów. Razem z nim miał iść Bruno Mosse i Grégoire Micheaux, którzy dali się przekonać... Oby jeszcze ktoś dołączył, bo dwóch kuternogów i jeden romantyk to za mało by zawojować.. chyba..



Nie dali się przekonać: Jan Wiklina, Adrien Mosse, Jeyermie Seyers



Dom cyrulika

Mer dorzucił nieco torfu do kominka, przez co w izbie zrobiło się bardzo przyjemnie i ciepło. Sprzątnął ze stołu papiery i zrobił nieco miejsca, gdyby randa Hoe miała jednak zajrzeć. Cały czas po głowie mera chodziło pytanie o mordujkę. W zasadzie każdy wiedział, że mordujka truje, ale nie każdy wiedział jak i gdzie jej szukać. Po za tym to nie jest na nią pora, a żeby ją dobrze przechować i by nie straciła właściwości, trzeba było mieć nieco wiedzy...W Szuwarach tylko dwie osoby, prócz cyrulika mogły takie rzeczy wiedzieć. Jedną z nich była wiedźma, a drugą szalony Guillaume Prudhomme. Szarlatan, specjalista od radiestezji. Od lat poszukuje sposoby zamiany piasku w złoto i takie tam.. Zamieszkuje melinę w domu na południu miasta. Nr 23.. chyba...


 

Ostatnio edytowane przez Martinez : 02-03-2017 o 02:40.
Martinez jest offline