Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2016, 17:39   #24
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Podróż do wnętrza ziemi

Ni to pies ni kozioł włóczył się za rankerem już od kilku godzin, nie zastanawiał się dokąd idzie ani po co, bardziej zaprzątały go myśli o tym jak powrócić do dawnej postaci i czy na pewno che być dokładnie tym samym Zafarą Czerwonym, który opuścił czwarte piętro. Im dłużej się zastanawiał tym bardziej był pewien, że odzyskanie niektórych cech zdecydowanie powinien sobie darować. Jak na przykład strach przed własnym odbiciem, totalną niechęć do formułowania dłuższych wypowiedzi, czy też wstręt do wody. Jak na złość właśnie to uczucie wróciło jako pierwsze. Nie miał najmniejszej ochoty narażać swojego puszystego białego futerka na kontakt z tą wszędobylską cieczą. Jednooki musiał się na niego wydrzeć żeby zdołał się przemóc i wejść między mokre liście. Teraz nie był już obojętny, był niezadowolony i to podwójnie. Drażniła go woda jak również sam fakt, że znowu przeszkadza mu coś tak trywialnego. Na dodatek jego przewodnik miał zamiar zostawić go w jakiejś mokrej dziurze z czymś zdecydowanie za bardzo przywodzącym na myśl mrok Afaza czy Novema.
-Kto to i jak długo mam z nim siedzieć?- zapytał, najwyraźniej niedawno nabyta swoboda w wyrażaniu myśli również zaczynała zanikać.
- To regularny - odparł Jednooki. Stwór z dziury wszedł w tym momencie w słowo rankerowi. - Mów do mnie R. Po prostu R. Może wyglądam groźnie, ale nie gryzę. No przynajmniej nie gryzę bez przyczyny.
-Mhm.- mruknął Zafara, zrozumiawszy, że jak zwykle za wiele to się nie dowie.
- Jak widzę, kolega bardzo rozmowny.... może to rzeczywiście on - mruknął stwór z dziury. - Dobra, Jednooki, zajmę się Zafem jak należy. Y, mogę mówić do ciebie Zaf, nie? - mrok po chwili spytał się Białego.
-Nie. Mów do mnie Z. Po prostu Z.- przedrzeźniał cienistą istotę zapytany.
- Jak chcę, mogę mówić do ciebie Dziwka - odwdzięczył się osobnik zwany R. - Dobra, Jednooki, idź, chcemy się tutaj grzecznie ponapierdalać… na słowa, oczywiście.
- Wolałbym nie, ale ja muszę już iść. Trzymam cię za słowo - Jednooki odszedł z miejsca.
- Dobrze, Dziwka… znaczy Z… a chuj z tym. Wchodź tutaj, chyba że się boisz, czy coś. - mruknął nieco poirytowany R. Zafara spojrzał na norę. Na oko miała z metr średnicy. Przeczołgać się - dałby radę bez problemu. Miał nadzieję, że w dalszym odcinku korytarza przejście się rozszerza… skoro miał tam wejść, to on i ten cały R musieli nie być specjalnie wielcy. Albo będzie musiał się sam dowiedzieć, bo ten cały R wnerwiał go enigmatycznością.
Ranker odszedł, na miejscu zostali Zafara, R i napięcie w powietrzu. R taksował białofutrzastego żółtymi, świecącymi w ciemnościach ślepiami.
- Dobra, sorry, za to przedtem - mruknął R. - Boisz się ciemności? - spytał Zafary.
-Nie boję się ciemności i nie mam klaustrofobii. Przeszkadza mi jedynie wilgoć.- wyjaśnił długouchy przejeżdżając dłonią po powierzchni po której przyjdzie mu się czołgać.
- Hm, ja też nie lubię wilgoci. A to nawet się dobrze składa - urwał zdanie. Zafarze wydawało się, że widział, jak rączki utkane z mroku tworzą jakiś gest. W powietrzu pojawiła się kula ognia, która formowała się w ptaka wielkości kruka. “Feniks” zaskrzeczał w kierunku Zafary, rozpraszając okoliczne ciemności, w tym mrok z jego stwórcy.


Osobnik był podobnego wzrostu co Zafara, tyle że nie posiadał futra - miał natomiast ciemne, splątane włosy upięte byle jak. Był jednak tak samo blady, na tyle, że Biały dostrzegł cienie pod oczami R-a, jak i tatuaże pod jego oczami. Na twarzy po lewej stronie miał długą, cienką szramę, biegnącą pod nosa do żuchwy - podobne obrażenia miał Quen, tyle że znajomy latarnik miał ich więcej i bardziej poszarpane. Rana u R-a (czy R) wyglądała na chlaśnięcie z ostrza. Odzienie miał (lub miała) brudne od ziemi i krwi.
- Roger osuszy powietrze i oświeci drogę - R wskazał na ptaka. - Nie ufam ci jednak za bardzo, wolałabym, byś wszedł do nory pierwszy. W razie czego poprowadzę, ale droga idzie i tak prosto. - dodała po chwili.
-Boisz się że ugryzę cię w tyłek?- zapytał biały szczerząc kły w uśmiechu, a potem opadł na czworaki i ruszył przodem, nie żeby ufał kobiecie bardziej niż ona jemu, po prostu wierzył, że w razie czego zawsze zdoła się wywinąć, albo dematerializacją, albo portalem. Tak, pamiętał, że zostawił jakiś w lesie kiedy ścigał białego lisa.
- Nie, w razie czego oddam ci ogniem. Po prostu żebyś nie kombinował z portalami czy inną sztuczką - wyjaśniła na szybko R.
-Nie wiem co i po co miałbym kombinować.- padła raczej obojętna odpowiedź.
R ruszyła za Zafarą, a Roger skakał po korytarzu, prowadząc w przodzie przed Białym. Droga nie trwała długo, skończyła się raptem paręnaście kroków w przodzie. Roger skoczył i podleciał na grunt, gdzie znajdował się jeszcze inny korytarz, tym razem większy.


Ściany były okute grubą warstwą ołowiu i innymi podobnymi materiałami. Były trochę wyższe od nory, którą przeczołgali się Zafara i R, ale u wrażliwszych wciąż wzbudzałyby klaustrofobię. Tym korytarzem dwójka regularnych mogłaby przejść jedynie po “gęsiemu”; idąc obok siebie mogliby się nie zmieścić. Hol bardziej się ciągnął niż ten swego rodzaju wiatrołap, którym Zafara i R dostali się do tego miejsca. Duchowi loch kojarzyłby się z przejściami w jaskiniach, gdzie były poukrywane wielkie masy skarbów, ale R stwierdziła co innego:
- Jaskinia Alibaby to to nie jest, ale nie ma to jak stary dobry bunkier. - pchnęła Zafarę do przodu, przez co ten wywinął fikołka i jakimś cudem nie połamał sobie nóg, a nawet wylądował na nich całkiem zgrabnie.
-Właśnie mi się przypomniało, że nie lubię jak ktoś mnie dotyka.- oznajmił Biały mierząc R lekko zwężonymi ślepiami.
- Nic mi nie mówiłeś o tym - R wzruszyła ramionami. - Zresztą…
-Właśnie mi się przypomniało- powtórzył z naciskiem początek swojej wypowiedzi.
- Dobra, dobra.
R zaraz po Zafarze wskoczyła na dół. Mogli iść albo w lewo albo w prawo, Zafara niespecjalnie widział różnicę w tym, jaką trasę by odebrali.
- Idziemy w prawo… w lewo znaczy się, w lewo. - poprawiła się szybko dziewczyna.
Długouchy tylko wzruszył ramionami i poszedł w lewo, nie robiło mu to żadnej różnicy. Roger zaskrzeczał i odleciał w lewą odnogę korytarza, oświetlając drogę i po drodze paląc nadmiar robactwa, jeśli takowy napotkał. Kroki lekko dudniły w holu. Droga się ciągnęła o wiele bardziej niż w przypadku króliczej nory.
- Myślę, że nas tu nie znajdą. - po drodze niespodziewanie R wtrąciła kwestię związaną z tym, że ich tu nie znajdą. Pytaniem było, na przykład, kto miał ich nie znaleźć. Albo jak to ujął Zafara:
-Kto miałby nas szukać?
- Bo mało jest świrów w Wieży? - odparła R pytaniem na pytanie. - Jeden taki i jego kolesie przypierdolili mi się do ziomka, żeby było ciekawiej, był to ranker. Do mnie przy okazji też się przypierdolili. A co do ciebie, to ciebie też podobno się jacyś przyczepili. Prawda to?
-Prawda.- odpowiedział były dżin siadając na zimnej metalowej podłodze. -Jednego zabiłem, jednego załatwił Strife, reszta chciała tylko żebym porwał dla nich regularnego, co zrobiłem. Myślę że świrów którzy mogliby mnie szukać mam z głowy.- wyjaśnił całkiem szczegółowo jak na standardy dawnego Zafary.
- Łuhuhu, to jak zabiłeś rankera, to tym bardziej cię będą szukać - dziewczyna odparła na to z większym… zaniepokojeniem? - Nie wiem, czy regularni czy rankerzy, ale tym bardziej masz przejebane.
-Nie mówiłem że zabiłem rankera. Na rankera był zdecydowanie za słaby.- odparł nie mając pojęcia na jakiej podstawie dziewczyna wyciągnęła wnioski o przynależności Afaza do elity wieży.
- Oh.... - R wygłupiła się. - Ech, musiałam coś sobie dopowiedzieć - pokręciła głową. - Nic. Uznajmy, że nie mówiłam nic o rankerach - dodała szybko, a Zafara miał wrażenie, że R zrobiła się trochę bardziej… nerwowa.
-Jednooki mówił ci o mnie. O tym który mnie prześladował też z tobą rozmawiał?- padło niewinne pytanie.
R straciła zdecydowanie na beztrosce. Usiadła na podłodze po turecku.
- No mówił o tobie. A o tych co cię prześladują, to tylko wspomniał, że to jakieś ciemne typki, od których mam się trzymać z daleka - westchnęła ciężko. - Mam uważać na dziewczynę z czerwonymi włosami, jaszczura… kto tam jeszcze był…? - tutaj się namyślała. - Wspomniał coś o anomalii, i o typku, którego imienia nikt nie wypowiada, bo od tego się wariuje albo umiera, albo coś tam..
-Legion, nemezis Strife’a, Plissken, a ten trzeci przedstawił mi się jako Ar Afaz.
- Strife’a znam. A Legion spotkałam raz. O dziwo wyszłam z tego spotkania cało.
-Wiesz co u niego?
- U Strife’a? Nie, ostatni raz widziałam go w którymś Sektorze na poprzednim Piętrze. Nie wiem co potem się u niego działo.
-Wiem że wygrał walkę z Novemem, stracił w niej rękę i że został przez coś opętany.- biały chętnie dzielił się informacjami.
- E, Novem? A ten to który był? - R zmuszała się do przypomnienia sobie czegoś. - Chyba sobie nie przypomnę - pokręciła głową.
-Mały, czarny, wodorosty zamiast włosów, lepiej dla ciebie, że go nie kojarzysz.
- Czemu?
W międzyczasie koło dwójki przebiegło małe stadko szczurów, przebiegając koło regularnych jak najszybciej. R nie przejęła się jakoś specjalnie tymi zwierzakami.
- Idziemy dalej?
Długouchy podniósł swój kudłaty tyłek z podłogi, mimochodem zastanawiając się co gryzonie tutaj jedzą.
-Możemy iść. Tylko po co?
- Wilka za niedługo złapię od siedzenia na ziemi. Albo umrę z nudów.
Sama powstała na nogi, po czym dodała:
- Jedyną zaletą tego miejsca to to, że mało kto się tu kręci. Ja i może jakieś paskudy typu robaki i szczury. Nikt normalny się tutaj nie kręci. Więc jest w miarę spokojnie.
-Tak, widzę że jest spokojnie.- powiedział tylko byle by coś powiedzieć.
- Weźmy zagrajmy w coś - rzuciła propozycję R. - W co umiesz grać? - dopytała po chwili, nie słysząc odpowiedzi od Zafary.
-W tetrisa na komórce.- przyznał się białooki po chwili zastanowienia.
- Ja też, cholera. A w karty pogramy?
-A masz karty? Zresztą chciałaś gdzieś iść.
Całkiem słuszna uwaga.
- No tak… chciałam…. - szepnęła do siebie. - Zgadza się, tak… - potakiwała sobie tak z parę razy. - Masz rację, kart nie mam przy sobie, ale mogę je stworzyć z shinso. Tylko za dużo zachodu z tym by było. Lepiej przeeksplorować te bunkry.
-W prawo, w lewo, czy na wprost?- długouchy nie wykazywał większego entuzjazmu, być może nie interesowało go błądzenie po identycznych korytarzach, być może dochodził do siebie.
- W dół - odparła niespodziewanie dziewczyna. Zafara dostrzegł dziwny błysk w jej oczach. - Gramy w karty.
-Jak chcesz.- klapnął z powrotem na podłogę, tumiwisizm w jego zachowaniu stawał się coraz wyraźniejszy.
Czym rozmówczyni niespecjalnie się przejęła.
- Jesteś dżinem? - R przechyliła głowę na lewo, przyglądając się uważnie Zafarze.
-Nie. Dlaczego pytasz?- zainteresował się lekko zaskoczony tą koncepcją.
- Jak jesteś, to wyczaruj karty, pogramy.
-Nie jestem.- powtórzył.
- Oh… - bąknęła niezręcznie, wskazując na swój wyłączony ATS - czarny z czerwonymi wyładowaniami. - ATS wyłączył mi się chwilę temu, a rozumiem słowo w słowo co do mnie mówisz - wyjaśniła z zakłopotaniem w oczach. Zafara również wyglądał na zakłopotanego, jakoś nigdy nie zdarzyło się jeszcze żeby mówił do kogoś z wyłączonym ATSem, ale rozmawiał przecież z pająkiem w parku, a ten ATSu nie miał w ogóle tak jak i problemów z komunikacją z długouchym. Że też nie dało mu to do myślenia.
-To dziwne. Dżiny rozumieją wszystkich i wszyscy rozumieją ich… ale ja nie spełniam życzeń… i nikomu nie służę. NIKOMU!- zirytował się nagle.
- ŁołołoŁOŁ, spokojnie - R uśmiechnęła się nieco nerwowo, jakby za wszelką cenę próbowała zachować spokój w całej sytuacji. - Zrozumiałam, nie stworzysz kart…. eh… - wzięła głębszy wdech. - Może pójdźmy zbadać te bunkry? Może znajdzie się coś ciekawego? - R gwałtownie zmieniła temat i przeszła do innego pomysłu, który niedawno podsunęła w związku z zapobiegnięciem złapania wilka.
-Ten stary grzyb chciał żebym mu służył, mówił że jestem do tego stworzony, że to lubię.- Zafarę w tej chwili karty czy bunkry niewiele interesowały. -Mylił się, pokazałem mu jak bardzo się mylił, tym sztyletem.-wycedził wyjmując ozdobne ostrze z pochwy i podtykając R pod nos. -Nikomu nie służę.- dodał nieco spokojniej.
R zaśmiała się nerwowo.
- Mam to traktować jako groźbę? - spytała się lodowatym głosem, po raz pierwszy od dłuższego czasu. Zafara zauważył, że co prawda R zareagowała na jego sztylet, ale nie wyglądało na to, żeby miała się zesrać ze strachu. Ton jej głosu świadczył o tym, że groźba taka nie zrobiła na niej specjalnego wrażenia.
-Nie, to nie groźba a wspomnienie.- wyjaśnił długouchy już całkiem spokojnie chowając broń. Nie dało się ukryć że reagował dość gwałtownie kiedy w grę wchodziło bycie czyimś sługą, coś musiało być na rzeczy.
-Przejdźmy się.
- Poprawna odpowiedź - odparła z przymilnym uśmieszkiem. Chociaż w tym uśmieszku było trochę kwasu. Trudno powiedzieć, co w tym momencie miała na myśli R. Przez chwilę dziwnie patrzyła na Zafarę, który pogrążony we własnych myślach poszedł w głąb przypadkowej odnogi korytarza.
Odnoga ta nie różniła się znacząco od poprzedniej. Po drodze Roger rozpadł się - już zdążyli prawie że zapomnieć o jego obecności i o tym, że ptaszysko było tylko tworem z energii, a nie żywym stworzeniem. Miało ograniczony czas istnienia.
- Bu - huknęła niskim głosem R, tuż za uchem Zafary. Co prawda Zafara widział lepiej w ciemnościach niż jeszcze na poprzednim piętrze, ale mimo to można było zabić się o własne nogi w takich ciemnościach. Po chwili dziewczyna stworzyła kulę ognia. - Meh, nie przestraszyłam cię - mruknęła z zawodem, gdy zobaczyła, że Zafara nie przestraszył się jej jumpscare’u.
Dwójka regularnych udała się dalej korytarzem wybranym przez Zafarę. Tutaj duch odczuł więcej wilgoci niż w poprzednim korytarzu, ale nieznacznie więcej. Czym dalej szli, tym powietrze stopniowo nabierało na wilgoci. Zafarze zaczęło się wydawać, że w oddali słyszy tupot małych stópek… a może to woda gdzieś skapywała. R wytworzyła drugą kulę ognia, dzięki czemu powietrze bardziej wyschło.
Została później droga na prosto. Ciągnęła się ona - jakby się zdawało - w nieskończoność. Dziewczyna za plecami Zafary zadrżała. Oparła się o ścianę, ciężko oddychając. Kule ognia straciły chwilowo na mocy i przygasły.
- Dobra - R po chwili odepchnęła się nogą od ściany, a kule odzyskały swoje ciepło i światło. - Idziemy. - zadecydowała, gdy doszła do siebie.
-Co ci się stało? Chcesz odpocząć?- zapytał widząc dziwną słabość władczyni ognia. Sam dzięki jej umiejętnościom likwidowania zbędnej wilgoci czuł się dość komfortowo.
- Nie. Nie trzeba - odparła hardo, chociaż Zafara widział, że piromanka była blada jak papier i na pewno potrzebowała odpoczynku. - Chodźmy dalej.
Nie wiedział dlaczego dziewczynie tak bardzo zależy na zwiedzaniu kolejnych korytarzy, nie zamierzał jej jednak powstrzymywać. Chciała iść dalej więc poszedł.
Dziewczyna pilnowała tego, żeby Zafara szedł przodem. Duchowi wydawało się, że słyszał w oddali tupot - albo to wielkie krople wody spadały ze stropu. Znajdowali się pod jakimś wielkim zbiornikiem wody czy pod czym? Czemu R zależało na pójściu dalej, chociaż lepiej byłoby, gdyby poszła odpocząć - nie było jednak w interesie i zamiarach Zafary. Nie był jej niańką. Z czasem dochodził jakiś hałas, coś jak chrobotanie i szuranie. Później do tego doszło szczękanie czymś metalowym. Szczury, pająki i inne żyjątka które lubiły takie miejsca nie przeszkadzały shinsoiście, ale ten nowy metaliczny dźwięk wydawał się lekko nie na miejscu, chociaż z drugiej strony co on wiedział o bunkrach? Wyostrzył swój szósty zmysł przeczesując otoczenie w poszukiwaniu wszelkich zawirowań shinsoo.
-Co tak stuka?- zapytał towarzyszki wędrówki w głąb piętra.
Dziewczyna spojrzała na niego niezbyt przytomnie, wzruszając ramionami.
Poza małymi żyjątkami shinsoista wyczuł aurę swojej towarzyszki - shinso w jej ciele nie płynęło spokojnie, tylko się burzyło. Ale nie tylko - szósty zmysł Zafary wykrył, że w oddali kręciło się niskie stworzenie - wyglądało na coś podobnego do człowieka. A jeszcze dalej… coś większego się poruszało. Takie z co najmniej trzy razy większe od dwójki regularnych. Zafarze skojarzyło się to z ogromnymi golemami - tak, to chyba było to. Tylko… co takie golemy mogły robić w podziemiach, w starych bunkrach? Zafara nie miał pojęcia. Jeden ruch ręką później stanął przed nim otworem portal do lasu.
-Chodź. Odpoczniesz i wyjaśnisz mi czego tutaj szukamy.- zaproponował i przeszedł na drugą stronę.
R spojrzała na portal, a jej oczy rozszerzyły się… żeby po chwili się zwęziły.
- Nigdzie… stąd… nie idziemy - wycedziła. - Eh… lepiej, byśmy… tutaj siedzieli.
A Zafara i tak widział, że R prędzej wykorkuje niż znajdzie w tych bunkrach cokolwiek ciekawego… tylko za jakim lichem ona tam lazła, to tylko ona wiedziała.
-W tym stanie daleko nie zajdziesz, a jeśli mi nie powiesz o co chodzi to cię tu zostawię samą.- powiedział stojący już po drugiej stronie długouchy, najwyraźniej nie miał zamiaru się cackać.
Dziewczyna wzięła głębszy wdech. Przeskoczyła przez portal za Zafarą.
- Kurwa mać, gdzie ty idziesz? Wracaj~! - po drodze zaliczyła glebę. Niemniej nie była już w podziemiach. Już nie.
- Jednooki kazał mi cię trzymać w podziemiach - burknęła. - Powyrywa mi nogi z dupy i w ogóle, ech… Ts, czyli nie mam wyboru i muszę ci koniecznie powiedzieć, czemu siedzieliśmy w tych bunkrach, a nie na powierzchni?
-Jeśli chcesz żebym tam wrócił to musisz mi wyjaśnić co się z tobą dzieje i czego tam szukasz.-potwierdził Zaf.
R wypuściła gwałtownie powietrze z ust. Podniosła się i otrzepała z ziemi.
- Bo się ukrywam, a te bunkry to fajna kryjówka. Poza tym odkryłam tam coś dziwnego i chcę zbadać co to takiego, a moje zdolności we władaniu shinsoo nie są aż takie dobre jak twoje. - dziewczyna z trudem dzieliła się informacjami. - Pewnie cię to niespecjalnie zaciekawi, ale - uruchomiła ATS, wygrzebała z niego jakiś stary wyświechtany dziennik, przekartkowała go szybko. - To wyglądało mniej więcej tak.
Był to szkic wykonany za pomocą magicznego długopisu. Przedstawiał on metalową ścianę z kilkoma panelami, a na jednym z nich Zafara dojrzał… symbol siedmiokąta, identycznego jak w tatuażu Strife’a!
- Chcę się dowiedzieć, co to takiego - odparła, po chwili zamykając notes i chowając go do swojej magicznej kieszeni.
-A więc ciągnie cię tam jedynie ciekawość? I żeby ją zaspokoić jesteś gotowa zaryzykować własnym zdrowiem?- dopytał. Symbol na panelu faktycznie mógł być wart sprawdzenia, ale w przeciwieństwie do R Zafara nie był pewien czy brnąłby uparcie w jego kierunku gdyby otoczenie działało na niego tak jak na jego towarzyszkę.
-Co będzie jak tam stracisz przytomność? Twoje shinsoo wiruje zupełnie bez ładu i składu.
- Jak padnę, to może zemrę, a i tak będzie to lepsze niż jak złapią mnie rankerzy i zabiją albo zrobią coś jeszcze gorszego - prychnęła R. - A tak to przynajmniej może dokonam jakiegoś ciekawego odkrycia, noi może rankerzy nie będą mnie tam szukać. Każda opcja jest lepsza od złapania przez rankerów. - stwierdziła, patrząc na Zafarę. - Dlatego potrzebuję twojej pomocy, nie jestem jakimś szczególnie dobrym czaromiotem, nie takim jak ty - rozłożyła lekko ręce.
-To twoja decyzja, nie rozumiem jej, ale wcale nie muszę. Pójdę z tobą tak daleko jak uznam za bezpieczne.- zgodził się wreszcie duch pustyni, wciąż nieszczególnie przekonany do całego pomysłu.
-Wyczułem kogoś dalej w tunelu, a za tą istotą jeszcze kilka dużych golemów.- poinformował dziewczynę wcale już nie licząc że ta jednak zmieni zdanie.
- Ktoś tam był? - oczy R lekko się rozszerzyły na moment. - Hmmm, chyba nie ranker, nie? W sumie… - zamknęła oczy, a jej ciało przechyliło się nieco gwałtownie, w ostatniej chwili podparła się ręką. - Ech, wrócimy do bunkrów, ja się prześpię, albo pomedytuję, potem przejdziemy dalej. W każdym razie lepiej nie siedzieć na powierzchni - uparła się.
Długouchy grzecznie podreptał przez portal do ciemnych klaustrofobicznych tuneli pozbawionych świeżego powietrza. Wraz z nim podreptała też R, prosząc po drodze o późniejsze zamknięcie portalu.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 18-10-2016 o 17:58.
Agape jest offline