Natura mechanizmu okazała się być mniej więcej taka, jak Karl przewidywał, a dzięki refleksowi i zapewne odrobinie szczęścia, mógł się tym przewidywaniem dalej chwalić i pysznić.
Prędko jednak stało się jasne, że, dopiero co zakończona sukcesem, dramatyczna ucieczka z klatki to zaledwie początek emocji.
Gdy tylko Karl i jego nowy towarzysz znaleźli się bezpiecznie na twardym gruncie, kupa kości spod drzwi poruszyła się, wzniosła i zaczęła składać w prawie pełny, anatomicznie poprawny, ludzki szkielet.
Na koniec tego pokazu, kościotrup zdjął sobie z szyi czaszkę i cisnął ją więźniom pod nogi.
Karl odskoczył i porwał ze stołu z przyborami do perswazji bezpośredniej łom. Nim jednak zdążył się nim zamachnąć, czaszka przemówiła. Albo coś przemówiło przez czaszkę, trudno powiedzieć. - Ja jestem niewinny! - oświadczył głośno i pewnie, w równym stopniu do towarzysza w niedoli, jak i możliwych innych oczu i uszu w lochu, gdy szkielet skończył przemowę i obrócił się w proch. - To ty, łapserdaku, porwałeś Sigmarowi ducha winnych i zamknąłeś w lochu! W tym szlachcica! Wiesz, chamie, co grozi za bezprawnie uwięzienie szlachetnie urodzonego?!
Zwrot bezpośrednio do właścicieli lokalu ponownie został bez odpowiedzi. - No, przyjacielu - spojrzał na współwięźnia - na warunek raczej nie mamy co liczyć. Trzeba będzie samemu się wymeldować z tej zacnej kwatery, bo nie chciałbym nadużyć gościnności gospodarza.
Zacznijmy od sprawdzenia, co się kryje za każdymi drzwiami.
To powiedziawszy, ruszył ku najbliższemu wyjściu.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |