Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2016, 19:53   #84
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sto sztuk złota za misję. Jeszcze trzydzieści takich, a Esmond sprawi sobie nową. Tylko będzie musiał pamiętać, żeby nie jeść i nie pić. No i nie ubierać się.
To ostatnie akurat nie wchodziło w grę. Nie miał ręki, ale nie musiał wyglądać jak ostatni dziad.
Nowa szata, kąpiel...
No ale najważniejsze było to, że nie stracił księgi.

* * *

W okolicach nie używanej kopalni było cicho i pusto, a stosy piachu i resztek porzuconego sprzętu nie przeszkadzały w koncentracji.
Esmondowi przyszło do głowy parę sposobów rzucania czarów w sytuacji, gdy mógł się posługiwać tylko jedną ręką.
Księgę mieć musiał, bez niej, bez zawartej w niej mocy, nie zdołałby rzucić zaklęcia.
Sposób pierwszy był prosty, podobny do normalnego rzucania czarów. Wystarczyło skupić się na księdze, skoncentrować, a potem wskazać cel kaleką ręką.
Przez chwilę wyładowania ułożyły błękitny wzór poruszającej się ręki. Energia się zachwiała, a ręka zgasła. W jej miejscu strzelał strumień dzikiej energii przypalający snopami iskier pobliską okolicę. W końcu udało się wystrzelić Esmondowi błyskawicę, która zamiast trafić w środek kamiennego filaru osmaliła jego boku. Ork zostałby trafiony, z goblinem... mogłyby być problemy.
Jak powiadali niektórzy - jest dobrze, ale nie beznadziejnie.

Księga miała to do siebie, że musiała być otwarta podczas rzucania czaru - z niej mag czytał, a gdy kończył czytać magiczną formułę, to już zaklęcie wypływało z drugiej ręki. Na dodatek nie można było korzystać ze stolika czy zawieszonego na szyi pulpitu. Księga powinna być trzymana w ręce, bo właśnie do ręki spływała magia i energia czaru.
Ale kawałek lewej ręki został. A nuż by się dało na odwrót - trzymać księgę lewej ręce?

To była niemal katastrofa... Samobójstwo nieomal.
Przy próbie rzucania zaklęcia prawie rozsadziło zdrową rękę pod łokciem... Czar zatrzymał się mniej więcej na tej samej wysokości w zdrowej ręce, do której przylega tom do ciała w kikucie. Gdyby nie to, że Esmond przerwał zaklęcie i rozproszył energię, straciłby i drugą rękę.
Wyglądał na to, że musi być zachowana równa droga energii wchodzącej do ciała, jak z niego wychodzącej. Zdecydowanie lepszą metodą było wskazywanie celu tym, co zostało z lewej ręki.

Z nieco skwaszoną miną Esmond wrócił do centrum miasta.
Musiał sobie załatwić kąpiel, a potem kupić nową szatę, bo to, co miał na sobie, nadawało się raczej na szmat do podłogi, niż strój, jaki przystoi porządnemu magowi.

* * *

Odświeżony, przebrany, ruszył na poszukiwanie kompanów.
 
Kerm jest offline