- Idziemy! - powiedział ożywiony chłodnym wiaterkiem korytarza i zegarem, który wybijał właśnie godzinę dwudziestą trzecią. Co jak co, ale on musiał być prawdziwy, bo Tankred silnie wierzył w to, że kusznik nie jest jedną z tutejszych iluzji. Piękny, głęboki dźwięk mechanizmu sprawił, że mężczyzna na nowo zyskał humor oraz energię.
Teraz cel ich misji uległ niewielkiej zmianie. Stary Alchemik nie ucieknie, w końcu martwi rzadko dostają nóg. Należało pierw znaleźć pieprzonego iluzjonistę i to z niego zrobić nowego trupa. Najlepiej takiego ze zmiażdżonym łbem.
Naśladując Sveina wyjął swój ostry nadziak, lampę i ruszył w kierunku schodów. Sam również nie rwał się, aby iść pierwszy. Sięgnął więc ręką do swej niewielkiej sakiewki.
- Czytając z twoich radosnych oczu - zwrócił się do Sveina z delikatnym uśmiechem - ostro wyrywasz się na prowadzenie. Aby ostudzić nasze zmagania, proponuję rzucić monetą. Kto wygra ten idzie przodem! - z lśniącym miedziakiem w palcach czekał na aprobatę towarzysza.