Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2016, 13:32   #108
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Mormog bezsprzecznie był stworem strasznym i budzącym lęk w sercu Hilly. Ale nie uszło jej uwadze, że był też kimś więcej niż po prostu potworem o jakich baja się w ciszy przy trzaskających w kominku drwach i kubasie gorącego mleka z miodem. Mormog umiał być charyzmatyczny. Do głupich, śmierdzących trolli przyszedł jak do przyjaciół choć sprytny był na tyle, że za takich mieć ich nie mógł. Ha! Jak do dziatwy swojej zmarzniętej, wygłodniałej, wyszydzanej i niechcianej. Aż się naprawdę żal zrobiło Hilly tych trolli co to mięsa nie mają i w zimnych brudnych jaskiniach śpią. Oczywiście żal ten w żadnej mierze nie przysłonił jej światopoglądu. Ale pozwoliła sobie na niego, bo to zawsze w sercu cieplej jak w nim dobre emocje goszczą.

Z przemówienia Mormoga poza ważną, acz niekoniecznie ją osobiście interesującą, informacją o planowanej wojnie, Hilly wyciągnęła jedną ciekawą rzecz. Otóż wśród trolli były też trollowe dziewczyny. Rozczarowującym było, że nie szło ich odróżnić od chłopaków, ale wykluczało to bajki, w których trolle wykluwają się z kamieni, gliny, czy innego błota. Oznaczało też fakt istnienia trollowych mam, babć, cioć, kuzynek, sióstr, może nawet żon? Bo przecież jakoś się w pary dobierać musiały. Nawet żaby to robiły. Samce wyłaziły gromadnie nad rzekę i rechotały to swoje nie dające spać “ehrrrrrrr, ehrrrrrr, ehrrrrr”. A trolle przecież stały chyba nad żabami. Tyle, że jakoś nie wyobrażała sobie nawołujących w ten sposób do wybranek swych serc, trolli. W ogóle nie wyobrażała ich sobie w innej codzienności niż jedzenie, picie, bicie i spanie. Och, że też nie miała jakiegoś takiego malutkiego amuletu, który uczyniłby ją niewidzialną i pozwolił bezpiecznie rozwikłać tą zagadkę…

Gdy jednak Mormog w tłum się wtopił, myśli Hilly wróciły od rozważań na temat trollowych godów, do ich obecnej sytuacji. A ta… no co tu dużo mówić niewiele się zmieniła. Pan lord Elrond napewno sam by się domyślił po co Mormog z trollami się spotyka. Potrzebowali czegoś więcej…
- Potrzebujemy czegoś więcej - szepnęła stanowczo do towarzyszy - Napewno ma ze sobą jakiś pakunek. Pewnie ci jego drągale mu to niosą. Przecież nie wędrował tu tyle czasu w samych butach. Może będą tam jakieś zapiski? Albo mapy? Na przykład tych kryjówek co je dla trolli zrobił? Albo wiosek tych ludzi, co mu pomagają? Coś takiego panu Elrondowi bardzo by się przydać mogło… Wiecie, co? Zakradnę się i sprawdzę.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline