Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2016, 21:05   #36
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Dziewczyna po raz kolejny tego dnia poczuła się niezręcznie, ale nie dlatego, że poznała kolejnego niezwykłego jegomościa z tutejszej bajkowej krainy. Prócz tego, że miewała problemy z wysłowieniem się, nie była przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi i czuła, jak mimochodem jej poliki czerwienieją.
- Em… miło mi poznać... na imię mi Lidia. - Niebieski Ptak ujawnił swoje prawdziwe imię. Nie znał tutejszych zwyczajów, nie wiedział więc, czy popełnił faux pas, więc jedyne co mu pozostało, to zachowywać się bardziej zgodnie ze standardami z rodzimego świata niż udawać znajomość tutejszych realiów.
- Lidia - mężczyzna uśmiechnął się ciepłym, uśmiechem. - Zawsze wydawało mi się że jesteś nieco wyższa. No ale wielkości nie oceniamy po wzroście, prawda?
Ujął jej dłoń, pewnie ale nie mocno i … ucałował tak, jak gentelmani całują damy lub rycerze z eposów mogliby całować wybranki serca.
- Do usług, aż po śmierć lub dalej.
To dziwne zdanie wplótł w niski ukłon.
Przez głowę dziewczyny w tym czasie przechodziło wiele pytań. Dlaczego mężczyzna zachowywał się tak, jakby ją znał, chociaż Lidia miała niejasne wrażenie, że ona go nie zna? Nie zna go, tak jak nie znała tego świata. Nie protestowała, gdy Tarro ucałował jej dłoń, ale z czasem trawiła ją coraz większa niezręczność. Lidia nie była osobą specjalnie religijną, nie wierzyła w bogów ani w reinkarnację, ale… nie przypominała sobie w tym momencie niczego, co mogłoby wyjaśnić te wszystkie zdarzenia. Nie doznała żadnego oświecenia jak legendarny Budda medytujący pod jakimiś zielskami, nie pojawiła się nad jej głową żadna magiczna lampka naftowa, która symbolizowałaby nieoczekiwany przypływ geniuszu. Gdyby świat był przedstawiany w realiach anime, nad głową Lidii pojawiłby się cień, szereg pionowych linii i wielka niebieska kropla na znak zażenowania swoją sytuacją.
- Och… to było, em… - Lidia szukała wyrażenia, ale podenerwowana zacięła się na dłuższą metę, spoglądając na pana Tarro. - szarmanckie i ciepłe - udało się jej znaleźć prawidłowe słowo, którego szukała. Ale teraz potrzebowała jeszcze więcej wyjaśnień - może nawet bardziej niż słów, którymi wyraziłaby swoje zamiary i to, o czym teraz myślała. - lecz ja… - poczerwieniała na twarzy. Nerwy, które opanowały jej umysł, nie ułatwiały przybrania pytań i wątpliwości w słowa.- Kiedy i gdzie poznaliśmy się, Tarro? Bo ja… chyba niczego nie pamiętam. - po krótkiej wewnętrznej walce z wątpliwościami udało się jej wysłowić, powiedzieć wyraźniej niż wcześniej.
Nie raz, nie dwa razy żałowała, że nie umiała rozkręcać rozmowy, paplać trzy po trzy, że nigdy nie była duszą towarzystwa i nigdy nie umiała nikogo “bajerować”. Tak bywało zawsze odkąd pamiętała.
I teraz też nie było inaczej.
- Oh … - powiedział Tarro. - Nie miałem przyjemności służyć ci osobiście, o pani, lecz widziałem twoje posagi. W świątyni Poranka i na Wzgórzach Wiatru. I muszę przyznać, że chociaż zręczni artyści starali się jak mogli, to nie dali rady wiernie oddać twej urody, o pani.
Wokół nich gromadziły się małe stwory. Zbieracze, jak ich nazwał centaur. Zaciekawione szwargotały coś w jakimś dziwnym, nieznanym Lidi języku. Podchodziły coraz blizej wyciągając grabiaste dłonie, próbując dotknąć jej szat. Hurrukh ustawił się bokiem, wjeżdżając między Lidię i Zbieraczy. Z drugiej strony Tarro zrobił groźną minę.
- Pilnuj swoich rzeczy, bo Zbieracze mają talent do znajdywania tego, co nie należy do nich - ostrzegł Tarro.
- Musimy się stąd wynosić - powiedział centaur. - Łowca trafi na jej ślad szybko. A tutaj nie będzie bezpieczna
- Mogę ją zabrać do Arraniz - zaproponował Tarro.
Centaur furknął gniewnie. Spojrzał wyczekująco na Lidię jakby liczył, że dziewczyna coś powie w tej kwestii.
Lidia zgodnie z poradą Tarro wzięła torbę i miała na nią baczne oko. Nazwa “Arraniz” mówiła jej równie wiele, co powód dla którego Maska i jego Łowca uwziął się na nią - czyli właściwie niewiele. Spojrzała to na Tarro, to na centaura, starając się podjąć racjonalną, szybką decyzję. Hurrukh powinien poruszać się szybciej niż Tarro, ale z kolei nie znała możliwości mężczyzny - równie dobrze mógł być tutejszym magiem.
- Arraniz… niewiele mi to mówi, ale... Jeśli Hurrukh byłby w stanie zabrać mnie dalej niż Arraniz, to wyruszę z nim - wyraziła swoje zdanie Lidia.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline