Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2016, 00:03   #25
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Cienie wydłużały się coraz mocniej.
Czarna Pani nadchodziła, by zasłonić świat onyksową suknią z punktowymi haftami srebrnej nici. A hołdowało jej wiele stworów. Wiele szponiastych łap leżało u jej stóp i wiele zgiętych karków przyciskało ku ziemi najeżone kłami paszcze.

Zaś przy powozie nie było śladu gamoniowatego brata. Stało się coś po drodze lub jego maleńki rozumek sprawił, iż zabłądził. Z czego najprawdopodobniejsze było drugie rozwiązanie. Alcest miał wiele cech, na które można było liczyć, zaś jedną z nich była głupota. Inną umiejętności walki oraz siła dające nadzieję, iż poradzi sobie ze stającymi naprzeciw zagrożeniami.

Mag spojrzał na jeszcze niedawno złotą, a obecnie pomarańczową kulę rzucającą oszczepy światła poprzez szpary w koronach drzew. Westchnął bardzo cicho. Potrzebował towarzystwa podczas poszukiwań. Kogoś nie bojącego się zwarcia, zaś jego obecne towarzystwo nie wyglądało na skore do bezpośrednich starć. W szczególności z nieznanymi bestiami.

Wszedł ponownie do powozu, lecz tym razem był znacznie mniej rozmowny, o ile było to możliwe.
Wiedział, że zwłoki mogły jeszcze wiele powiedzieć o napastniku, lecz potrzebował do tego celu stołu oraz wprawnego znachora. Konieczne będzie zbadanie pozostałych obrażeń, o ile istniały. Kilka dodatkowych odczynników być może byłoby w stanie zawęzić grono podejrzanych.
Dzięki temu, krok po kroku, możliwe, że udałoby się odgadnąć tożsamość zabójczego stworzenia. To z kolei był pierwsze i niezbędne posunięcie podczas skutecznej walki. Skutecznej.

Zupełnie osobną, choć niecałkowicie rozłączną sprawą był magiczny, gadający miecz. Łowczy potwierdził istnienie odpowiednika słuchu, zatem być może słyszał cokolwiek. Nie mówiąc już o tym, że mag był niezmiernie ciekaw zaklęć, jakimi obłożony został ten przedmiot.

Pojazd zatrzymał się. Kastor wysiadł z powozu. Natychmiast rozejrzał się po Szuwarach, po czym podążył za Redgarem podążającym już wprost na krasnoluda. Jeszcze z dość daleka mag widział jak Łowczy zamachał znalezionym mieczem.

- Panie władzo... Znaleźliśmy trupa! Jakąś milę od miasteczka! Broń magiczna miał! I coś go zeżarło... w sensie głowę. Paskudztwo, mówię, panu! - obwieścił bez wstępów, jak na prostego człowieka przystało.
W kilka uderzeń serca później mag i alchemik w jednym stanął obok.

- Kastor w zastępstwie Heidina. Potrzebuję znalezionych zwłok i człowieka sprawnego w mieczu. Zacznijmy od razu. Magiczną bronią mogę zająć się później - rzekł cicho Kastor od razu przechodząc do rzeczy. Nie było czasu na tłumaczenia, skoro rozmawiali w porze wieczerzy.

- Co? - spytał krasnolud, lustrując bacznie Kastora. - Co? - powtórzył, zezując na miecz. Dla samego Fresnela uwagi nie zostało wiele, ale jego znał. - Jakiego trupa? I w ogóle po co ci on, magu?

Z wnętrza kaptura dobiegło krótkie westchnięcie.
- Miecz to własność martwego jegomościa. Broń znajdowała się w pochwie, zaś człowiek leży z wyżartym mózgiem. To chyba wystarczający powód. Łowczy zna miejsce pobytu nieboszczyka, zaś ja z obstawą chciałbym wyruszyć natychmiast - wytłumaczył cierpliwie Kastor.

Skoro znaleziony, magiczny przedmiot znajdował się w pochwie, to nie był dobyty. Skoro nie był dobyty, zaś został znaleziony przy zwłokach, to za życia mężczyzna nie bronił się. Skoro się nie bronił, to nie spostrzegł zagrożenia lub nie zareagował na nie w czas. Dowodziło to odpowiednio pewnej inteligencji lub szybkości. Prosty tok logicznego myślenia wskazywał na podwyższony stopień zagrożenia.

Szeryf zmarszczył się i sapnął, ale uściślił spokojnie:
- Po co ci trup?

Mag chrząknął podirytowany. Rozmówca nie podążał tymi samymi ścieżkami myślowymi.
- Do badań nad naturą bestii - powiedział, jakby objaśniał dziecku rzecz całkowicie oczywistą.

- Nie mam czasu na pogaduchy. Przyjmujecie moją pomoc lub nie - dodał z ledwie słyszalnym sykiem.
Nawet jeśli zagrożenie istniało także za dnia, to nocą mogły dołączyć inne.

- Dobra, panie badacz. Tak czy srak muszę go najpierw obejrzeć na miejscu. Możecie się zabrać. Jeśli wam nie przeszkadza zamiast człowieka krasnolud. Fresnel, da się tam dojechać wózkiem?

- Ja udaję się w poszukiwaniu żywego. Pobieżne spojrzenie na martwego mam za sobą. Kierunki mogą się różnić.

- Żywego? - Szeryf skrzywił się i odchylił, jakby chciał spojrzeć na maga pod innym kątem. - Trzeba było od razu gadać, żeście kogoś zgubili. W takim wypadku trup będzie musiał zaczekać. Tylko powiedzcie z łaski swojej coś więcej. Kogo i gdzie chcecie szukać?

- Brata - odparł krótko Kastor, po czym dodał:

- Magia poprowadzi.

Krasnolud zwlekał z odpowiedzią, popatrując to na maga, to Redgasta, ale w końcu kiwnął głową.
- Dobra. A nie będzie tej magii wadziło, jeśli wam po drodze opowiem, co się porobiło pod wieżą Heidina? Skoroście jego zastępcą, może coś poradzicie.

- Nie będzie - skinął głową mag i ruszył w drogę powrotną mamrocząc pod nosem.

- … ar’kh y Alcest - dokończył nieco głośniej powstrzymując się od komentarza dotyczącego trywialnego użycia magii oraz marnotrawienia jej na coś, czego można dokonać bez jej pomocy. Jednak mógł minimalizować jej zużycie. Bladoniebieska, zimna kula światła przeznaczona jako zastępstwo dla braku pochodni w nieoświetlonych miejscach miała podążyć, by oświetlić okolicę Alcesta. Zwolniona do tempa chodu człowieka równie dobrze mogła wskazywać drogę.

- Zobaczę co da się zrobić - dodał.

W tym czasie krótkonogi brodacz, jakby do towarzystwa, rozpalił własną lampę. Całkiem zwykłą, na olej.
- No, to... Zaczęło się wczoraj wieczorem. Od tęgiego, wybaczcie niefachowe terminy, pierdolnięcia…

Aktywująca się nagle bariera zamykająca wieżę? Ghul szalejący w okolicach? Osobliwa sprawa. Niewykluczone, iż związana ze śmiercią poprzedniego właściciela Miecza.

- Ciekawe - skomentował krótko mag i zamilkł na chwilę.

- Spojrzę przy pierwszej okazji. Chciałbym też zbadać sztylet pana leBruna, skoro poradził sobie z czarem ochronnym - dodał mając nieprzyjemne przeczucie, iż będą mieli okazję spotkać rzeczonego ghula w trakcie wędrówki.

Swoją drogą, Kastor z chęcią przeprowadziłby kilka eksperymentów na ghulu. Nigdy jeszcze takiego stwora nie widział i nawet podczas odbywania nauk nie natknął się na odpowiednie zapiski. A przecież całe życie spędził między księgami, wręcz nałogowo zdobywając nową wiedzę.

Oto jego okazja, by dowiedzieć się czegoś więcej.

Kula bladoniebieskiego światła powinna doprowadzić ich do Alcesta. Gdziekolwiek by nie był. Kastor zamierzał spowolnić wędrówkę światła, gdyby poruszało się zbyt szybko i odwrotnie.
Ponadto musieli rozglądać się uważnie, ponieważ również oni mogli paść ofiara ataku.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline