Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2016, 18:09   #87
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Studnia Rdzy - wspólny 2/3

Po słowach Axima Esmond tylko uniósł wzrok ku niebu.
- Wszechstwórca - poprawiła go kobieta z powagą w głosie. - Tak, Wszechstwórca daje mi bardzo wiele. Choćby moc odbierania życia jednym, by dawać je drugim - zrobiła kwaśną minę, jakby alkohol źle jej wchodził. Upiła kolejny porządny łyk z kubka i spojrzała najpierw na Esmonda i jego brakującą rękę, po czym skierowała wzrok na Axima.
- Bark już w porządku? - mruknęła Sybill między sączeniem gorzałki.
Jarnar pokiwał głową, jakby rozumiał przesłanie kleryczki i przechylił kubek do ust. Pił tęgo, jak typowy żołdak. Lub doświadczony alkoholik.
- Tak, jest znacznie lepiej. Gdyby nie twoja pomoc, nie wiem, czy dałbym radę przebrnąć przez te śmierdzące kanały - odparł i sam ukradkowo zerknął na ramię Esmonda. Przez chwilę zrobił minę, jakby się zastanawiał nad tym, kiedy czarodziej stracił swoją rękę.

Mag udał, że nic nie widzi, przenosząc wzrok na kleryczkę.
- Niętego wyglądaliście, wy dwoje - krasnolud kiwnął w kierunku Axima i Sybill. - Ale i ja, na ten przykład, wychudłem. O - zafalował haftowaną tuniką, uśmiechnął się na siłę. - Pół godziny cerowania szat, a pancerz pewnie pół nocy będę zszywał. Tylko Grungniemu dzięki, że wciąż żyjemy, po tym jak dopadli nas przy barykadach. Chwała! - wychylił alkohol w całości.
- Współczuję ci - odparł Esmond, z pewnym trudem opanowując się, by nie walnąć tamtego kubkiem. Ale w środku była jeszcze gorzałka. Szkoda by było. - Tyle pracy cię czeka. Najlepiej najmij szwaczkę.
Sybill spojrzała po Olafie i Esmondzie po czym parsknęła śmiechem. Nie mówiąc nic sięgnęła po butelkę i dolała sobie. Pokręciła jeszcze głową z rozbawieniem i wróciła do picia.
- Pij więcej, magu. Może odzyskasz godność z poranka i chłód osądu. Masz za co dziękować bogom - odparował Olaf, a mina mu stężała.
Axim odchrząknął dosyć głośno i ostentacyjnie pochylił się nad stołem, by sięgnąć po butelkę. Zaraz też dolał do swojego kubka trochę gorzałki.
- Wszyscy dzisiaj dużo przeszliśmy, towarzysze. Nie ma jednak co rozpamiętywać minionego dnia. Powinniśmy się skupić nad jutrem i nad tym, co powinniśmy dalej robić. Ten przeklęty arystokrata wziął naszą recepturę bez pytania. Raczej nie mamy co pokazywać się z pustymi rękami u Lysandera - mruknął mężczyzna i wziął duży łyk.
- Jeszcze nie słyszałem, by ktoś od picia odzyskał godność, za to widziałem paru, co ją stracili, pijąc ponad miarę - odparł Esmond, jakby nie zauważając, że Axim się wtrącił. - A bogom już podziękowałem, podobnie jak i tym, co mi życie ratowali.
- Może trzeba się będzie rozejrzeć za jakimś zajęciem -
odparł Aximowi. - Wyglądacie dosyć bojowo, robicie odpowiednie wrażenie. Nie nowicjusze, a prawdziwi weterani.
Sybill machnęła ręką.
- Lysander powinien być wdzięczny. Zapewne jakby sam otwierał tą szkatułkę to by mu to w twarz wybuchło i tyle by go widzieli. Ja tam wracam - dodała na koniec i wróciła do picia gorzałki.

Axim zerknął na krasnoluda i posłał mu porozumiewawcze spojrzenie, jakby próbował go powstrzymać przed dalszym ciągnięciem dyskusji z Esmondem.
- Nie wiem, jaka by tu była dla nas robota, poza czyszczeniem tuneli z tego paskudztwa, które ponoć się w nich pałęta. Do czego i tak pewnie dojdzie, jeśli damy się wciągnąć Rafaelowi w jego “wysyłanie w teren” - pokręcił głową i na chwilę zamilkł, by wziąć następny łyk gorzały.
Odstawił kubek i pokręcił szyją, rozluźniając mięśnie.
- Zapewne masz rację. - Esmond spojrzał na Sybil. - W obu sprawach.
- Z pewnością masz rację, i to po dwakroć -
dodał, po czym ponownie upił nieco ognistego trunku.
Olaf chwycił flaszkę, wychylił się ku magowi, chcąc mu dolać. Następnie nalał sobie. Odłożył spory na bok. Westchnął, wywracając oczyma.
- Trzeba wracać, to pewne. Zastanówmy się wpierw, jak? Przebijając się przez zawalone tunele? Nie robiłem tego od lat. Może jednak powinniśmy spróbować osłabić jakoś zielonoskórych, wystawić ich na atak Lisów? Liczą na nas, po to nas najęli - ku pomocy w odbiciu miasta.
- Wracać jak najbardziej - przytaknął Axim, polewając sobie następny kubek. - Ale wciąż nie mamy nic, co pomogłoby sojuszowi przebić się przez obronę zielonych - westchnął zrezygnowany, spojrzał na zawartość naczynia i upił łyk. - Tak, moglibyśmy spróbować jakiejś dywersji z wewnątrz - skierował wzrok na Olafa. - Jednak dywersja sama w sobie na niewiele się zda, jeśli nie będziemy mieli jakiegoś asa w rękawie. Dlatego, choć z niechęcią, zgadzam się z Sybill. Zobaczmy, co ten jaśniepan - splunął za siebie - Rafael ma dla nas do zaoferowania. Może w tym czasie jego rzemieślnicy wezmą się już za wyrób nowej broni.
- Chyba faktycznie nie mamy inn…
- Panie Olafie -
powiedział karczmarz, pojawiając się nagle za plecami kapłana. - Już można.
- A, no, fajno. Idę. Do zobaczenia rankiem. -
Wypił do dna i, wstępnie już rozgrzany, ruszył na kąpiel. Jego mina zdradzała, że rozdrażnienie zaczęło mijać.
 
Avitto jest offline