Acelia po zregenerowaniu swych sił i odczuciu nowej energii życiowej, była gotowa na przechadzkę po byłej kopalni. Szła tak z kilkanaście minut rozkoszując się powidokami tej wspaniałej miejscowości. Udała swe kroki do karczmy wraz z resztą kamratów i przekroczyła próg po czym dołączyła do kolegów, którzy wymieniali między sobą zdania. - Dobrego wypoczynku - rzucił Axim, odprowadzając krasnoluda wzrokiem. Sam już leciutko chwiał się na siedzeniu. Widać, starszy najemnik był bardziej wrażliwy na działanie alkoholu, zważywszy na wyczerpanie i odniesione rany. Wciąż jednak dzielnie trzymał pion, a kiedy Acelia weszła do tawerny, uniósł do niej dłoń w geście powitania. - Siadaj, przyłącz się. Dzięki naszej gospodyni - zaczął Axim, wskazując na Sybill i unosząc w dłoni butelkę - mamy czym świętować. Wiem, że misja nie dobiegła końca, ale przynajmniej jeszcze wszyscy żyjemy - dodał z uśmiechem. Z lekkim trudem wstał od ławy i podszedł do szynkarza, by ten wydał mu kolejny kubek. Kiedy wrócił, wlał do niego trochę gorzałki i podsunął naczynie Acelii.
-Jeszcze żyjemy - oznajmiła elfica dodając -Ja myślałam, że się nie doczołgam do reszty z was - zaśmiała się odbierając kubek trunku od człowieka i upijając z niego łyk.
-Misja nie dobiegła końca to fakt - chwyciła w ręce mieszek i przeliczyła je. Hm muszę sobie za to coś sprawić, jakieś lepsze buty czy pancerz by się przydało - pomyślała Alunia. - Nie zostało ci dużo czasu. Teraz już raczej nic nie kupisz, a z samego rana mamy się stawić u Rafaela - odparł Axim. - Cóż, nie słyszałem, żebyśmy musieli stawić się tam wszyscy. Najwyżej się trochę spóźnisz - pokiwał głową.
- Nie wypada się spóźniać - powiedział Esmond z lekkim uśmiechem. - Twoje zdrowie. - Uniósł kubek.
-Racja Esmondzie racja. No, najwyżej zatrzymam monetki… - przefiltrowała monety przez palce -...i jak będzie jeszcze jakaś okazja na postój to wtedy się coś kupi. A i tak nie lubię wydawać pieniędzy na szybko - oznajmiła elfica i dopiła resztę kubka. - Obyś tylko miała jeszcze okazję to zrobić - przepił do niej Axim. Odstawił kubek i spojrzał po towarzyszach.
Odpukaj, idioto, pomyślał Esmond, zdecydowanie negatywnie oceniając wypowiedź kompana. Takich rzeczy się nie mówi. - Czyli wszyscy się zgadzamy na służbę pod Rafaelem? Przynajmniej do czasu, aż wydostaniemy się na zewnątrz. - Mówiąc to, Jarnar miał skwaszoną minę, ale nie wyglądał, jakby miał się powstrzymać przed zmianą pracodawcy.
- Wydaje się to najlepszym wyjściem. - Esmond lekko skinął głową.
-Też mi się wydaje, że pod jego służbą będzie lepiej, aniżeli iść na ślepo - oznajmiła Acelia. - W takim razie chyba postanowione - powiedział Axim, klapnąwszy w stół obiema dłońmi. Przez chwilę zerkał na butelkę, ale ostatecznie westchnął i ostrożnie się podniósł. - Muszę jeszcze zmyć z siebie zapach kanałów. Widzimy się jutro rano. Dobrej nocy - pożegnał się ze wszystkimi i lekko chwiejnym krokiem ruszył w stronę schodów, by zaraz zniknąć na piętrze.
-Tak widzimy się jutro i tobie również dobrej nocy Aximie - powiedziała Acelia i powędrowała na górę za człowiekiem.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036 |