Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2016, 18:49   #55
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dzień I - Piękny i bestia (chwila szczerości na plaży)

Skoro nikt więcej nie próbował ich zatrzymywać, Axel i Dafne oddalili się od bazy. Właściwie, to Dafne podążała za mężczyzną, który ruszył powoli w stronę miejsca, w którym zobaczyli się po raz pierwszy. Po sekundzie jednak Axel zwolnił i dalej szli ramię w ramię.
Przez dłuższą chwilę Axel milczał. Przeszli już całkiem spory kawałek plaży, gdy wreszcie się odezwał.
- To nie chodzi o ciebie, królewno. A przynajmniej nie w taki sposób, jak ty myślisz.
Dafne spojrzała na niego zaskoczona.
- To znaczy? - zapytała.
- Nie jestem o niego zazdrosny, mimo tego, jak się na ciebie gapił. - Westchnął. - Ani o to, że w jego ramionach wypłakiwałaś to, że jesteś nieszczęśliwa i zagubiona. I nie masz się we mnie oparcia. Wszak to moja wina.
- To nieprawda. - Dafne wcisnęła mu się w zdanie, o ile miał zamiar coś jeszcze powiedzieć. - Wypłakałam się, ale… to nie z tego powodu. - Odwróciła wzrok od Axela.
- Aleksander powiedział mi to prosto w oczy. Chyba o tym rozmawialiście...
- Nie rozmawialiśmy o tobie… - powiedziała cicho dziewczyna -...ale on myśląc, że jesteśmy parą, widocznie o tobie pomyślał.
- Na jedno wyszło. - Axel nie wyglądał na szczególnie szczęśliwego. - I tak wniosek jest tylko jeden. Twój rycerz zawiódł, księżniczko. Na całej linii.
- Nie mów tak proszę… - szepnęła unosząc na niego wzrok.
- Nie do mnie jednak przyszłaś. - Spojrzał jej w oczy. - Nie było mnie przy tobie. A nawet nie chcę myśleć o tym, co sobie o mnie myśli Aleksander. - Uśmiechnął się lekko, lecz uśmiech zbyt wesoły nie był.
- To nie tak. On poprosił mnie byśmy porozmawiali. Szło o strefę i opuszczenie jej… ale później powiedział coś takiego… i rozmowa stoczyła się na inne tory - powiedziała Dafne.
- Podzielisz się za mną zmartwieniem? Nie musisz.
- Ksiądz mówił o zaufaniu… bo wciąż podejrzewa mnie o kłamstwo w sprawie strefy. Powiedział, że nie jest problemem to, czy ktoś obok chce zaufać czy nie, ale problemem jest to, czy jest się na to gotowym, by komuś zaufać, lub otworzyć się na tyle, by wzbudzić zaufanie… i… - Dafne pokręciła głową, nie kontynuując wypowiedzi, a jej oczy lekko się zaszkliły.
Axel może powinien w tym momencie coś odpowiedzieć, ale najpierw przytulił dziewczynę. Bardzo mocno.
- A jak jest z twoim zaufaniem do mnie? Zaczęło troszkę kiełkować? - spytał.
- Nie wiem. Boję się… - znów szeptała. Przytulenie jednak przyjęła z wdzięcznością.
- Mnie, czy tego, że cię zostawię, gdy wyjawisz mi swoją tajemnicę? Chodzi o jakiś sekret? Królewno? Dafne...? - powiedział miękko, pieszczotliwie.
- Nie znamy się… w ogóle… a tak dobrze czuję się w twoich ramionach. Tak, to strach przed tym, że gdy lepiej mnie poznasz, nie będę mogła tego doświadczać - odpowiedziała, tylko na chwilę unosząc na niego wzrok.
O paskudny charakter raczej nie szło, tego Axel był pewien.
- Albo zrobiłaś coś okropnego tam, na ziemi... - Nie dokończył, czekając na odpowiedź.
- Coś okropnego? Na ziemi? - spojrzała nieco zaskoczona. - To nie ja zatopiłam prom.
- Mówisz tak, jakby to przez ciebie poszedł na dno - mruknął Axel, przez moment zastanawiając się, dlaczego akurat prom przyszedł jej na myśl.
- Więc, przestałbyś mnie lubić tylko wtedy, gdybym zrobiła coś tak okropnego? - zapytała niepewnym tonem głosu, przyglądając się przy tym czujnie mężczyźnie.
- Nie wyobrażam sobie ciebie jako osoby, która zabiłaby kogokolwiek, najwyżej w obronie własnej - odparł. - Ale od jakiegoś czasu co innego chodzi mi po głowie.
- Co takiego, powiesz mi? - zapytała.
- Parę razy nawiedzają mnie myśli związane z jedną twoją obietnicą... Za dużo się naczytałem i nasłuchałem legend. - Uśmiechnął się, czego nie mogła zobaczyć.
- Wyjaśnisz dokładnie? Bez półsłówek i niedomówień? - zadała kolejne pytanie.
- Na pewno w nic się nie zamienisz? - Z pewnością nie była to odpowiedź, ale dokładnie wyjaśniała wszelkie wątpliwości, jakie od czasu do czasu żywił.
Może, skoro pytał, to spodziewał się…
Dafne w odpowiedzi opuściła wzrok, wbijając go w piasek pod ich nogami i zaczęła odsuwać się o pół kroku od Axela.
- Nawet jeśli tak - zaczęła ostrożnym tonem - to będzie druga rzecz, zaraz po zrobieniu czegoś okropnego?
Axel nie pozwolił, by odległość między nimi wzrosła.
- Wiele plemion miało za przodków zwierzęta. I zawsze mi się podobały 'Trzy serca i trzy lwy'. I Alianora. I znacznie mniej smutne zakończenia niektórych legend. Ale to już chyba mówiłem, prawda? Już wiemy, że nie uciekniesz ode mnie za góry i lasy. Wrócimy kiedyś do mojego świata, czy zostaniemy tu na zawsze?
- To… zależy… - odparła dziewczyna, nie unosząc jednak wzroku na Axela i znów nieśmiało próbując się odsunąć o pół kroku. Wyglądała przy tym, jak urocze, spłoszone zwierzątko.
- Nie miałaś uciekać. W co więc, zanim zrobisz to na moich oczach? Żebym mógł się nastawić? Duchowo?
Dafne jednak milczała, podczas gdy na jej policzki spłynęły łzy.
- Opowiesz mi, co to za historie? “Trzy serca i trzy lwy”? Alianora? - zapytała wciąż na niego nie patrząc.
Axel pocałował jeden z policzków, chociaż scałowanie łez nie do końca mu się udało.
- Pewien inżynier przeniesiony został do świata magii. Krasnoludy, elfy, walka dobra ze złem. I tam spotkał dziewczynę, która zamieniała się w łabędzia. Wbrew licznym legendom o swan maiden nie potrzebowała do tego magicznego płaszcza z piór.
- Iii? Znienawidził ją? - zapytała szeptem, podczas gdy kolejna łza pojawiła się na policzku.
- Nie... Towarzyszyła mu do końca niemal książki.
- Niemal do końca?
- Potem wrócił do swego świata. Nagle obudził się w swoim świecie, bo tam był bardziej potrzebny. Autor sugeruje, że po latach zdołał do niej wrócić.
Rudowłosa skinęła głową, jakby podziękowała za opowiedzenie jej historii.
- Możemy już wrócić do reszty? - zapytała, nieporadnie wycierając swoje policzki.
- Czy wrócisz ze mną do mojego świata, jeśli to będzie możliwe? Czy zostaniesz ze mną? - W tej chwili niezbyt go obchodziło to, czy ma do czynienia z postacią bajki, czy żywą legendą. - Na zawsze? Co prawda to książę powinien towarzyszyć swej królewnie, ale to powinno działać w obie strony. I 'że cię nie opuszczę' również.
- Dlaczego… dlaczego mówisz takie rzeczy… chcesz by moje serce pękło na więcej niż dwie połowy? Nie jestem człowiekiem, ale to nie powód by żartować z moich uczuć. - Jedno było pewne, nawet jeśli Dafne nie była faktycznie po prostu człowiekiem, była z całą pewnością KOBIETĄ i to taką, która myślała, że osoba mówiąca “jesteś ładna” robi sobie z niej “jaja”.
- Liczy się twoje serce, kochana. Dwóch synów? A co powiesz na córeczkę? Wykapaną kopię swojej mamy? Z pięknymi, rudymi włosami i oczami pięknymi nie do opisania?
- Marzenia… - powiedziała ledwo słyszalnie chwilę przed tym, jak schowała twarz w dłoniach i wybuchła niemal bezgłośnym płaczem.
Axel przyklęknął przed dziewczyną.
- Dafne, skarbie, kochana moja... Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć? Spojrzyj na mnie. Nie chcesz mnie?
“Dlaczego kiedy człowiek ma do czynienia z czymś złym, pyta co takiego uczynił, że skazano go na taki los. Gdy zaś ma do czynienia z czymś dobrym, pyta gdzie skrywa się zło.”
Jej własne słowa wypowiedziane właściwie kiedy…. kilkadziesiąt, kilkanaście?... minut temu odbiły się echem, niczym powracająca czkawka.
Uniosła spojrzenie z piasku na Axela. Faktycznie nie spoglądała na niego odkąd…
- Przecież właśnie chcę… - odpowiedziała tonem, w którym było wiele bólu i tęsknoty.
Axel jakoś nie potrafił dostrzec tego 'chcę', ale on chyba nigdy nie potrafił zrozumieć kobiet.
- Nie... - Nie dokończył. - Więc zwalcz ten strach. Uwierz w siebie i we mnie. Być może to nasza jedyna szansa. Los, Przeznaczenie, kto wie, co nas ze sobą zetknęło. Wybrałaś mnie, ale teraz ja nie pozwolę ci odejść.
Dafne uklęknęła na przeciwko mężczyzny i powoli, niepewnie spróbowała go objąć, szepcząc przy tym:
- Wybrałam. Wierzę. Ale niektóre walki wygrywa się… powoli. Tak jak tą ze strachem… - Urwała na moment. - Nie od razu Aquittsus zbudowano - dodała, trochę radośniejszym tonem, zupełnie jakby miał być to lekki żart na rozluźnienie napięcia.
- Chyba powinniśmy tu pozostać do rana i wiele rzeczy sobie wyjaśnić, moja pani. - Objął ją i mocno przytulił. Przynajmniej na tyle, na ile to było możliwe. - Ale na razie nie będę o nic pytać. Tylko o jedno proszę... - Ugryzł się w język, przemilczając nierozważne zapewne słowa.
- Powiedz proszę. O co? - poprosiła zatapiając spojrzenie w jego oczach.
- Cokolwiek się zdarzy, mów mi zawsze prawdę. To podstawa zaufania, a ja w ciebie wierzę. Odpowiem na każde twoje pytanie, ale... Rozumiem, że masz przede mną tajemnice, przeżyję to jakoś, ale nie chcę, byś mnie okłamywała. Nawet jeśli będziesz uważać, ze tak powinno być dla mojego dobra.
- Dobrze - odparła Dafne po chwili namysłu - ale musisz wiedzieć, że nie zawsze będę mogła powiedzieć ci prawdę, gdy słuchać moich słów będą inni. Tak długo jak długo będą się bać nieznanego. I musisz wiedzieć, że chociaż chciałabym tu i teraz pozostać do rana i opowiedzieć ci choć trochę tego co chciałbyś posłuchać, to tak nie może być. I skoro chcesz szczerości, to powiem ci dlaczego chociaż może wydać ci się to okropnie błahe.
- Ja też się obawiam nieznanego. Tej strefy - odparł Axel. - I słucham, co chcesz mi powiedzieć.
- Powinnam jak najszybciej położyć się spać. - Patrzyła na niego przepraszająco. - Wiem, że jeszcze nie zapadł zmrok… ale, mimo to.
- Zgoda - Axel wstał i wyciągnął do dziewczyny ręce. - Chodźmy więc. Co prawda gdy zaśniesz, to cię zaniosę...
Dafne podała mu dłonie, by wstać przy jego pomocy. Chociaż oczy miała jeszcze mokre od łez, to teraz uśmiechała się… jak rano.
- Nie musisz mnie nieść. Wracajmy, kochany.
To słowo miodem spłynęło na serce Axela.
- Czy zawsze całą noc będziesz przesypiać, czy tylko dzisiaj jesteś taka zmęczona? Objąć za ciebie wartę? - spytał.
Wizja przesypiającej całe noce Dafne była dość niepokojąca.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego słodko.
- Póki będziemy w strefie, wątpię bym zmrużyła po zmroku oko - odpowiedziała. I najwyraźniej chodziło jej o wyspanie się, póki może, nie zaś przesypianie wielu godzin, podczas których można by robić tak wiele rzeczy...
- Jeszcze nigdy tak piękna istota nie czuwała przy mnie w nocy. - Axel uśmiechnął się do Dafne. - Ale nie mów nikomu, że poznaliśmy się dopiero co... - poprosił.
Spojrzała na nie go pytająco jednak nic nie mówiąc.
- Aleksander uznał cię za wroga publicznego numer jeden. - Może słowa były żartobliwe, ale ton poważny. - Tak będzie bezpieczniej.
- Jutro planujemy dłuższą wyprawę. Zapewne dwie lub trzy. Pójdziesz ze mną? - spytał.
- Nie mówiłem ci najważniejszego... Gdy zwiedzałem okolicę, śledził mnie ptaszek. Karen mówiła, że widzieliście takiego samego. Niebieski, w fioletowej kamizelce. - Spojrzał na Dafne, jakby czekając na potwierdzenie. - Towarzyszył mi aż do samej strefy. I wtedy zrozumiałem, co mówi...
Dafne powoli kiwała głową słysząc jego słowa i przyjmując do siebie z poważną miną.
- Ma na imię Laajin - powiedziała w końcu, a w jej ustach wypowiedziane imię ptaszka brzmiało niemalże śpiewnie. - Nie powinieneś się go obawiać.
- Ja się go nie obawiam. - Axel postanowił chwilowo nie wypytywać o to, skąd Dafne wie takie rzeczy, jak imię obserwatora. - Poczęstowałem go daktylem i poprosiłem, by przekazał pozdrowienia swoim przyjaciołom. Ale chciałbym wiedzieć, do kogo poleciał, by przekazać wieści o tym, że wszedłem do strefy - dodał.
- Pilnował cie, ale wiedział, że nie powinien przekraczać strefy więc dalej nie mógł tego robić - dziewczyna zarumieniła się lekko - przepraszam, nie chciałam byś poczuł się śledzony.
Axel uśmiechnął się.
- Był bardzo miłym towarzyszem. I uprzejmym. Szkoda tylko, że nie porozmawialiśmy. Miał bardzo ładny głos. Stanowilibyście ładny duet.
Dafne zaśmiała się swoim pięknym perlistym głosem. Byli jednak już tak blisko obozu, że nie odpowiedziała na to nic. Zamiast tego wskazała miejsce między palmami.
- Tam chyba będzie dobrze.
- Przyniosę ci marynarkę - zaproponował Axel. - Będzie bardziej... domowo.
- Dobrze. Nie zaszkodzi. Aaa… położysz się później przy mnie? - zapytała nieco nieśmiało.
- Za chwilę. A potem cały czas, gdy tylko nie będę mieć warty - zapewnił. - W każdym razie posiedzę i poczekam, aż zaśniesz.
- Nie musisz. Pewnie zasnę nim przyniesiesz marynarkę - Dafne uśmiechnęła się serdecznie i skierowała swoje kroki we wskazane miejsce.
Axel przyspieszył kroku. W parę chwil był z powrotem, z marynarką w ręku. Rozścielił ją we wskazanym miejscu.
- Siadaj, proszę. - Podał dziewczynie rękę.
Usiadła przy jego pomocy, a chwilę później położyła się na boku układając złączone dłonie pod głową.
- Spokojnych snów - powiedział Axel, siadając przy dziewczynie, w taki sposób, by Dafne miała świadomość jego obecności. Pogłaskał ją czule po głowie.
Patrzyła tak na niego przez chwilę. Przyglądała się i jakby analizowała szczegóły jego twarzy. W końcu jednak jej oczy powoli przymknęły się, a oddech stawał się coraz płytszy.
Faktycznie, zasnęła bardzo szybko.
Axel przez dłuższą chwilę się nie ruszał. Dopiero wtedy, gdy się upewnił, że Dafne się nie obudzi, wstał i zabrał się za wykonywanie 'obozowych' obowiązków.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 20-10-2016 o 18:59.
Kerm jest offline