Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2016, 22:15   #5
Morri
 
Morri's Avatar
 
Reputacja: 1 Morri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłość
Kieran padł z powrotem na jej łóżko, kiedy nie dała się namówić na jego podwózkę i pewnie zasnął, nim jeszcze jego głowa dobrze dotknęła poduszek. Naciągnęła na niego tylko kołdrę, z czułością patrząc na Minnie, która ułożyła się ciasno przy jego boku. Nie pozostawało więc nic innego, jak zostawić mu kartkę.

Cytat:
Pogadamy potem. Albo napiszę. Albo oba. Musiałam załatwić coś pracowego.

Ps. WEŹ tę tabletkę.
Ps.2. SERIO!
Obok położyła szklankę z wodą i chusteczkę, na której leżała dumnie tabletka Alka-Seltzer. Nim wymknęła się z mieszkania, zdążyła też odpalić ekspres, podtykajac pod niego swój termiczny kubek. Łagodna, latte macchiato, podwójna.
Niestety kawa skończyła się zdecydowanie za szybko. Trochę wciąż ją suszyło, więc taki poalkoholowy stan też znacznie poprawił tempo picia kawy, za to wybitnie nie poprawiał humoru Natalie. Zamiast jednak myśleć o braku kawy, pochyliła się nad telefonem, sprawdzając maile.

Cytat:
Do: Arthur Douglas
Nie odbiorę z Tobą Conniego. Praca niestety - muszę poniekąd zastąpić moją promotorkę. Zobaczę się z Wami później, a wy zróbcie sobie męską pogadankę, czy coś.
***


Odprowadziła wzrokiem ostatni eksponat, który mógł opuścić progi Pittock Mansion i nagły impuls kazał jej wystukać wiadomość do Kierana.

Cytat:
Do: Kieran <3
Nie chcę cię zwodzić. Nie jesteś tylko przyjacielem do łóżka. Nie jesteś.
Tak, świetnie, Natalie znakomicie wiedziała, że na upartego te dwa zdania mogły się totalnie wykluczać. Nie chcę zwodzić, więc okej, kończymy to. Ale drugie zdanie odwracało sens wypowiedzi. Bo nie był tylko przyjacielem. Kieran był po prostu dobrym partnerem, takim, o którym każda kobieta mogłaby marzyć. Dobrze zarabiał. Umiał się zająć sobą i nie włazić na głowę (nawet będąc w tym samym pomieszczeniu!). Nie był przesadnie słodki, ale potrafił okazywać uczucia. Dbał o nią i o Minnie. Pewnie byłby dobrym ojcem. Miał swoje zainteresowania i znajdował na nie czas. Miał przyjaciół i to takich dobrych, to już świadczyło coś o człowieku. Lubiła go. Nawet bardzo. Bardzo, bardzo? Ale czy to tak właśnie wyglądała miłość? Skąd ONA to miała wiedzieć? A jeśli tak wygląda, to logiczne, że nie można wypuścić Kierana.
Trzecie zdanie było jakby lekkim powiewem desperacji. Jej desperacji? Cholera.
Dobrze, może i przyjmie jego kolejne zaręczyny. Zawsze z rok jeszcze da się odwlec ostateczną decyzję. Czy była psem ogrodnika? Ewentualnie zostawić może by dało radę, ale i tak nikomu innemu nie pozwoli wziąć?
Douglasówna postukała paznokciem w szybkę swojego smartfona. Wyrachowana i chłodna kalkulacja nie świadczyła o niej najlepiej. Czy tak mogła objawiać się miłość? Może tak to właśnie wyglądało? Nie wierzyła, że miłość ojca i matki była zbudowana od początku na szaleńczej pasji i uczuciach. Choć oboje tak utrzymywali przy kolejnych przemowach podczas uroczystej kolacji w swoją rocznicę ślubu. Gdyby tak było, nie gapiłaby się przez szybę na siedzącego w policyjnym samochodzie jej przyrodniego… brata. Cholera, mogliby przecież być bliźniakami. Natalie wzdrygnęła się lekko, obrzydzona własnymi myślami, które naprędce podsunęły jej parę obrazów - ojca rano zaglądającego do jednej swojej kobiety, wieczorem zaś zabawiającego się z drugą. Mniej więcej w tym samym czasie. Boże, przecież urodzili się ledwo w tygodniowym odstępie.
- Obrzydliwe - powiedziała cicho, pod nosem, sięgając ręką do klamki.
Nat wróciła jednak do swoich poprzednich rozmyślań, dotyczących Kierana. Może i ona kiedyś będzie miała z nim coś głębokiego, coś, co widzi teraz u swoich rodziców. I będą mówić swoim dzieciom, jak wspaniale było od samego początku.
- Bueh - rzuciła znowu sama do siebie. Dzieci, tak, na pewno będzie chciał dzieci. Czy ona chciała dzieci? Może kiedyś, ale teraz? Teraz wolała doktorat. Ale mogłaby się zaręczyć. Może uda jej się przeciągnąć wszystko jeszcze przez półtora roku. Może po prostu potrzebuje więcej czasu?
Dotknęła opuszkiem palca strzałki, która posłała sms-a w świat. Niech Kieran interpretuje to, jak chce, ona weźmie wszystko na klatę. W zasadzie jednak dobrze by było, jakby zrozumiał, że nie chce, żeby się rozstawali.

Natalie spojrzała na stojący przy chodniku radiowóz. Ba, pewnie, że wsiądzie do samochodu, który prowadzi Peter. Skoro proponował… Nie wiedziała, czy to legalne, ale nigdy nie jechała jeszcze policyjnym radiowozem. To byłoby co najmniej dziwne, jakby nie wsiadła. Nie jest dzikuską, potrafi się zachować w trudnych i niezręcznych sytuacjach. Może nawet uda się normalnie pogadać. Czasem im to przecież wychodziło. Jak przed chwilą. Poza tym on… on miał połowę tej samej krwi. Był częściowo Douglasem.
Kobieta nacisnęła klamkę i przekroczywszy próg Pittock Mansion, najpierw spojrzała na vana, w którym właśnie zatrząsnęły się drzwi, za którymi kryły się wszystkie cenne eksponaty. Następnie pewnym krokiem poszła w kierunku radiowozu, w którym siedział Peter.

 
__________________
"First in, last out."
Bridgeburners
Morri jest offline