Znowu miała wątpliwości. Cała składała się wręcz z wątpliwości. Jakim cudem po raz kolejny nie zginęła? Czy to właśnie skutek tego, że TIR ją zabił i jest w jakiś cholernych zaświatach? SPADŁA, a raczej POWINNA była spaść z tych przeklętych schodów. Zamiast tego miała co? Moc?
Pokręciła głową. Nic, nic nie było normalne. Tak, popełniła wiele błędów, ale czy to one skutkowały tym… piekłem, w którym się znalazła? To było logiczne wytłumaczenie. Umarła i jej dusza jest teraz w piekle za grzechy.
- Halo? Halo? Jest tu kto? – zaczęła cicho, idąc w głąb opuszczonej wioski. – HALO?! – podniosła głos, płosząc jakieś ptactwo, które kryło się po krzakach.
- Hej. co się tak wydzierasz, dzioucha!
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/d4/8b/42/d48b429faa8394a4d04f561d9f584e7d.jpg[/media]
Na jednym z tarasów przed domem pokazał się zaspany mężczyzna.
- Dzięki Bogu - wyszeptała do siebie. - Przepraszam, jeśli jestem za głośna, ale szukam kogoś kto… mógłby mi pomóc. Powiedzieć gdzie jestem i jak dojść do drogi numer 45? Mógłby mi pan udzielić takich informacji? - Wciągnęła szybko powietrze i wyrzuciła z siebie dalej - No i o co w ogóle chodzi, tu jakiś mały mężczyzna biegał, Vigor i coś nas… jego zaatakowało. GDZIE MY JESTEŚMY DO CHOLERY?! - Panika i chaos zaczęły dochodzić do głosu, a Patricia znowu poczuła lodową kulę strachu na dnie żołądka.
- Ej, ej. Spokojnie dzioucha. Nie wiem nic o żadnej drodze numer 45. Kto numeruje drogi? Droga to droga. Prowadzi skądciś dokądś. Tyle. Czekaj! Czekaj! Vigor? Zbieracz?
- Taki facecik, taki nieduży, o - Tricia zrobiła gest ręką, pokazujący przybliżony wzrost mężczyzny. - Vigor Vacośtam - rzuciła, wzruszając ramionami. - To gdzie my jesteśmy? Jak nazywa się ta… miejscowość?
- Wioska Floth. Może Vigor Varra? Gdzie on jest?
- Tak, Varra. Został tam - wskazała palcem do góry, za siebie. - Kazał mi uciekać i walczył z..z…. czymś takim z rogami, płonącymi, czerwonymi oczami.
- Rogi? Łowca Maski. Ścigał cię…. Zaraz. Czy ty… ty jesteś… Szaloną Dox?*
- Nazywam się Maddox! Patricia Maddox!- niemal wrzasnęła w odpowiedzi. - A ty niby kim jesteś?! I jaka znowu wioska Floth? W stanie Teksas?! - w Trici zaczynał gotować się gniew. Nie wiedziała co się dzieje, nie wiedziala o co w tym wszystkim chodzi i przede wszystkim - gdzie jest jej samochód z rzeczami i jak dotrzeć do domu. Choćby to miało być Ferris.