Kantyna
- To wszystko brzmi jak nierealny sen, nie?
- Są tu jakieś imprezy? Ostatnia impreza na jakiej byłam skończyła się szybciej niż zaczęła – Tamara pochyliła się ku Zigiemu –
a nie wierzę, że tu wszyscy tylko ciężko pracują. – uśmiechnęła się konspiracyjnie –
Wiesz coś może?
Uniosła brwi na kolejne rewelacje:
- Czemu nie zaczepiać? O co chodzi? - roześmiała się krótko, kręcąc głową – Przepraszam, pewnie myślisz, że ze mnie ostatnia ofiara. – uśmiechnęła się ponownie, spoglądając Zigiemu w oczy.
Gabinet lekarza
- Nie wychodzi? Czyli to wszystko to takie podziemne mrowisko? – Tamara uniosła brew zdziwiona –
„No fakt, czyste wyróżnienie” – przeleciało jej przez głowę.
- Przez jednostkę ma pan na myśli wysiłek fizyczny czy coś więcej?
I tak, poproszę o przepustkę. Nie wiem nic na temat autoryzacji. To małe wojsko zdecydowanie nie wyglądało jakbym miała autoryzację do czegokolwiek. – kiwnęła głową –
Dziękuję. Te sale treningowe to gdzie? Dostaje się odzież na zmianę? – rozłożyła ręce –
Skoro się nie wychodzi, potrzebuję ubrania do treningu...