21-10-2016, 16:50
|
#109 |
|
- To wielce intrygujące, ale nie widzę ani jednego jaskiniowego trolla pośród całej tej nikczemnej zbieraniny - stwierdziła Lorelei, kiedy przepatrywała z ukrycia zebrane sługi Cienia, wyczekujące wystąpienia swojego paskudnego przywódcy.
Lorelei wzdrygnęła się, kiedy na podium z głazu wstąpił Mormog. Czuła bijący od niego mrok i zło, który przyprawiłby o dreszcze nawet najbardziej opanowanego elfa z domu Elronda.
Utkwiła wzrok w tym okropnym stworzeniu, wsłuchując się w każde jego słowo, jakby chcąc wyłapać z przemowy jak najwięcej. Musiała bowiem zdać jak najpełniejszy raport królowi Mrocznej Puszczy. Bo mimo wielu niefortunnych wydarzeń i zbiegów okoliczności wciąż pamiętała o swojej misji zwiadowczej, na którą została wysłana przez Thranduila.
Podczas przemowy Mormoga padło wiele słów. Wielu z tych rzeczy Lorelei, elfka z Mrocznej Puszczy, zwiadowczyni króla Thranduila, domyślała się już wcześniej - a może raczej przeczuwała.
Serce jej ogarnął lęk, kiedy Mormog wspomniał o Czarnoksiężniku. Miał powrócić - a trolle na czele ze swoim przywódcą wydawały się być tego pewne. Jeśli więc tak było zbliżały się naprawdę mroczne czasy, a Cień rozprzestrzeniał się znacznie szybciej, niż wszyscy się tego spodziewali.
Zaniepokojona pogrążyła się w rozmyślaniach nad tym, jaka kreowała się przed mieszkańcami Śródziemia przyszłość.
Wyrwała ją dopiero wypowiedź Hilly. Lorelei wysłuchała jej uważnie i choć przeczuwała, że małą hobbitką kierowała głównie ciekawość, to musiała przyznać jej rację.
- Zgadzam się z panną Oldbuck - powiedziała w końcu szeptem. - Jeśli takowe zapiski istnieją, chociażby mapy z zaznaczonymi terenami tajemniczych kryjówek, musimy je zdobyć.
Potem spojrzała na przejście, którego pilnował dwugłowy troll.
- Najpierw jednak musimy zająć się strażnikiem - stwierdziła. - I to jak najdyskretniej.
|
| |