Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2016, 18:50   #6
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Lotte postanowiła zrobić małe śledztwo w sprawie stalkera, który dostarczył jej dzisiaj mało przyjemną wiadomość. Stałymi punktami na jej mapie były siłownia, strzelnica i dom. Zdecydowała najpierw popytać sąsiadów czy nie kręcił się ktoś obcy w okolicach ich bloku. Nie miała jednak szczęścia zastać kogoś w domu, ponieważ większość była w pracy, jednak udało się jej porozmawiać ze starszym, samotnym panem, który chętnie zaprosił ją na herbatę. Lotte miała obawy, że dziadek zwodzi ją i usiłuje zapełnić czas rozmową z kimś, na co rzadko miał okazję. Mimo to zaryzykowała i po godzinie czasu, oprócz informacji na temat życia sąsiada, dowiedziała się, że co dziennie, bardzo wcześnie rano, ktoś wystaje pod ich blokiem. Wysoki mężczyzna siedzi w samochodzie na parkingu przed blokiem i za każdym razem wychodzi na zewnątrz, aby zapalić. Często przegląda wtedy również jakieś "ulotki", albo wyciąga aparat fotograficzny i przegląda robione zdjęcia. Czeka tak na wschód słońca i celuje obiektywem w blok, robi zdjęcie, po czym odjeżdża. Niestety staruszek ma słaby wzrok i potencjalną skłonność do konfabulacji, więc Lotte nie wiedziała na ile może ufać w jego słowa.
Wróciwszy do domu złapała za telefon i podzwoniła po znajomych ze strzelnicy. Wielu z nich było w pracy i nie mogli od razu rozmawiać, jednak po oddzwaniali. Dowiedziała się od nich, że nic niepokojącego nie zauważyli, ale sugerowali, że jej sprawą powinna zająć się policja. Ostatnim miejscem, które chciała sprawdzić była siłownia. Porozmawiała z recepcjonistką, która zaproponowała spotkanie po pracy, ponieważ sama miała taki problem, ale w jej sprawie niczego nie zauważyła. Pytając bywalców wyszła tylko na osobę niespełna rozumu, która chciała zwrócić na siebie uwagę. Jedynie ochroniarz okazał się względnie pomocny, ponieważ wspomniał, że miał incydent z wyrzuceniem z klubu jakiegoś fotografa, ale nie wie czy ta sytuacja powtarzała się, ponieważ oprócz niego pracuje jeszcze dwóch kolegów. Musiała popytać następnego dnia, co było jej na rękę, planowała zrobić sobie trening przed południem.
Całe jej małe dochodzenie utwierdziło ją w tym, że zna osobę, która rzuciła groźbę. Miała swoje typy, ale nie chciała wyciągać pochopnie wniosków, zdecydowanie miała za mało informacji. Zdecydowała, że będzie bardziej czujna, może sama dostrzeże prześladowcę.
Plan zamierzała wdrożyć jutro, ponieważ było już późno. Wracając pospiesznie do domu, przedzwoniła jeszcze do Angelki.

- Hey, jak tam wizyta u lekarza?
- Wszystko ok, mały ma się bardzo dobrze. - Odpowiedziała radośnie dziewczyna.
- To dobrze, a jesteś w stanie znaleźć na dzisiaj wieczór opiekę dla niego?
- Raczej tak, a co?
- Chciałaś poznać Radlera, więc odstaw się i wieczorem widzimy się przed operą. Potem jest kolacja u niego w willi.
- Na prawdę weźmiesz mnie ze sobą? Super! Tylko w co ja się ubiorę? Musi być elegancko, ale na mniszkę też nie mogę wyjść…
- Ubierz się odpowiednio do okazji. Nie narób mi wstydu, bo będą wszyscy moi współpracownicy z firmy.
- Ok, ok, dam radę. Dobra, to ja lecę ogarnąć się, może coś zdążę jeszcze kupić. Paaa!

Lotte wróciwszy do domu od razu zaczęła przygotowania do wyjścia. Szybki, odświeżający prysznic, lekki posiłek, muzyka nastrajająca. Młoda kobieta spojrzała na swoje odbicie w lustrze, ledwo rozpoznając swoje oblicze. Uśmiechnęła sie do siebie samej. Niespełna dwa miesiące temu zmieniła swoja fryzurę, a mimo to nie przyzwyczaiła się jeszcze do szarego odcienia włosów. Lubiła się w nowym wydaniu, szczególnie gdy dodała do tego czarną kreskę eyelinerem na powiekach i bordowa pomadkę. Czasem decydowała się na założenie brązowych soczewek kontaktowych. Dzisiaj jednak zdecydowała się na małą odmianę zważywszy na okazję. Postanowiła zdjąć szkła i pozostawić swój naturalny, niebieski kolor oczu. Do tego postawiła na delikatny make up i upięła luźno włosy z tyłu. Na wieczór w operze wybrała czarną suknię z koronkowymi dodatkami i srebrne, wysokie szpilki. Dopasowała do tego kolczyki i spojrzała na flakonik bardzo drogich perfum, którymi szybko spryskała się. Rozejrzała się jeszcze po mieszkaniu czy niczego nie zapomniała, złapała srebrną torebeczkę i wyszła. Wyglądała świeżo, subtelnie, pięknie i tak też czuła się. Mimo karteczki z groźbą, miała bardzo dobry humor i zamierzała świetnie bawić się dzisiejszego wieczoru.

Pół godziny później wysiadła z samochodu, odetchnąwszy z ulgą, że udało się jej znaleźć wolne miejsce na parkingu. Idąc powolnym krokiem do gmachu opery, przyjrzała się celebrytce, która stała przed. Rozpoznała ją przypominając sobie jeden z maili, który otrzymała od czytelnika swojego blogu. Wyraził on swoje ogromne niezadowolenie z częstotliwości jej postów i stwierdził, że Lotte musiała wypalić się i nie ma pomysłu na nowe recenzje. Zasugerował żeby zajęła się innym gatunkiem muzyki niż tylko instrumentalnymi soundtrackami, że doda to orzeźwienia jej stronie i przyciągnie nowych fanów. Wspomniał o koncercie Maxinne Swift w Portland, jako okazji do czegoś oryginalnego i nowego. Kobieta jednak nie miała zamiaru zmieniać gustu muzycznego, chciała pozostać wierna temu co lubiła najbardziej i nie szukała poklasku. Może gdyby jedynym źródłem utrzymania byłoby pisanie postów, to zastanowiłaby się nad tym, ale to była tylko jej pasja. Miała nadzieję, że niedługo będzie mogła wracać do niej częściej niż teraz była w stanie.
Dlatego też uśmiechnęła się w stronę wokalistki i ominęła ją bez żalu. W ręku trzymała już telefon i wykręciła numer do Deana rozglądając się za swoją towarzyszką, którą zaprosiła. Niestety Angelika spóźniła się trochę, przez co nie miała okazji od razu zapoznać się z jej przełożonym.

Po paru godzinach wszyscy udali się do Radlera na mały aperitif i kolację. Angelika przelewała na Lotte swoją ekscytację względem nowo poznanego mężczyzny, który ich zaprosił. Visser ze spokojem to znosiła. Miała bardzo dobry humor i z chęcią wtórowała kobiecie, choć bardziej na zasadzie nie tłamszenia jej emocji.
Dotarły na miejsce i Lotte nie tracąc czasu zapoznała Angelike z co ciekawszymi osobami oraz główną atrakcją wieczoru, czyli Deanem Radlerem. Visser przedstawiła ją jako swoją bratową, chwilkę small talku i zostawiła ich samych.
Po około dwóch godzinach zdecydowała wycofać się z przyjęcia. Siedząc w samochodzie zastanawiała się czy jechać do domu, co oznaczałoby zakończenie dzisiejszego wieczoru, albo kontynuować zabawę. Wyjęła telefon i wpatrzyła się w zgaszony ekran. Miała kilka możliwości, nie wiedziała jedna na co ma ochotę. Zaczęła przeglądać książkę z kontaktami. Zatrzymała się na imieniu Seth i uśmiechnęła się. Kliknęła na ikonkę wiadomości.

Cytat:
Noc młoda, a ja sama. Za 30 minut tam gdzie zawsze?
Odpaliła samochód i udała się w stronę centrum miasta. Nie piła alkoholu, więc była mobilna i zdecydowała, że tak zostanie. Skoro świt chciała spotkać fotografa spod jej bloku, ale to dopiero rano.
Telefon za wibrował i pojawiła się wiadomość.

Cytat:
Zaraz to zmienię, do zobaczenia.
Zajechała pod hotel Hilton i udała się pewnym krokiem omijając recepcję. Spojrzała na wyświetlacz telefonu, na którym w wiadomości widniał numer pokoju 568. Wsiadła do windy i wcisnęła guzik z piątką. Wysiadła po chwili i udała się długim korytarzem w lewo. Zatrzymała się przed drzwiami z pożądanym numerem i zapukała. Drzwi otworzył przystojny, w średnim wieku, wysoki mężczyzna, ubrany w drogą marynarkę, koszule i dżinsowe spodnie.

- Zapraszam księżniczko - uśmiechnął się serdecznie.
- Będziesz moim księciem? - odpowiedziała Lotte wchodząc do środka.
- Dzisiejszej nocy postaram się sprostać twym wymaganiom ma pani.


Drzwi zamknęły się za nimi, a ponownie otworzyły z samego rana, kiedy jeszcze nawet słońce nie wychylało si zza horyzontu.. Lotte po cichu zamknęła je za sobą. Na korytarzu ubrała szpilki i szybkim krokiem udała do samochodu. Celem jej podróży by jej dom. Zegarek pokazywał godzinę piątą czterdzieści a.m. Liczyła na to, że zdąży przebrać się jeszcze. Jadąc spokojnie, ciesząc się z braku kongestii, rozmyślała co ma jeszcze dzisiaj do zrobienia. Oprócz paparazziego była jeszcze siłownia, a potem chciała udać się do nowo otwartej kawiarni Wiszące ogrody Barnettów, której nazwę ujrzała w wizji. Do tego po południu zamierzała popytać sąsiadów, o ile będzie to konieczne.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline