Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2016, 19:37   #115
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Post wspólny: Marduk, Piącha, Torikha, Anna

Słysząc huk Marduk odwrócił się i z przerażeniem zdał sobie sprawę z tego, co się wydarzyło - nie dojrzał Jorisa a niepokój Piąchy wszystko wyjaśniał. Przez moment wahał się co zrobić - czy rzucić się na potworność, czy biec towarzyszowi na ratunek - ale że było wiadomo iż huk na pewno kogoś przywabi pomknął w kierunku półorczycy.
- Szybko, dziewki, na drugą stronę, jesteśmy za bardzo rozproszeni! - krzyknął do kobiet, przebiegając przez most.
- Sprawdź co z Jorisem i wyciągnij go jeśli zdołasz, ja ich powstrzymam na schodach! - rzucił do zielonoskórej, szykując się do walki. Chwycił miecz w dłoń zwykle zaciśniętą na uchwycie tarczy, zdjął plecak i dotknął ukrytego medalionu.

Melune, można by rzec, była tuż za elfem, może nie biegła opętańczo jak mężczyzna ale szła szybkim, żołnierskim krokiem.
- Nie baw się w rycerzyka i zacznij działać zespołowo - krzyknęła za odbiegającym, pokazując Piąsze uprzejmym lecz stanowczym gestem, by nie słuchała Marduka i poszła razem z nim blokować drogę. Sama zaś półelfka pochyliła się nad rozpadliną.
- Panie Jorisie? Jorisie? Żyjesz Pan? - odpowiedzi nie było. Kobieta rzuciła pochodnię do środka, sama schodząc na dół. Leżąca na kamieniach kupa desek, belek i plątanina sznurów wskazywała miejsce upadku myśliwego.
Anna, dotarłszy na miejsce, podeszła do Marduka. Sytuacja wydawała się dla niej oczywista i czuła, że bardziej przyda się przy odpieraniu nadchodzącego ataku, niż wyciąganiu Jorisa z potrzasku w który wpadł na własne życzenie.
-Jak dzieci. - Pokręciła głową, stając w pewnej odległości za wojownikiem.
- Anno, sięgnij do mojego plecaka, mam tam worek z butelkami oliwy i krzeszące gałązki! W razie czego będziesz ich mogła użyć jak pocisku zapalającego! - Marduk odwrócił się na chwilę, słysząc jej głos. Kapłanka posłała mu pełen wsparcia uśmiech i wykonała polecenie.
Piącha warknęła coś na słowa Anny, po czym wpatrzyła się w zejście po schodach. W gotowości trzymała swój topór, czekając na pierwszych przeciwników, którzy lada chwila mieli wyłonić się z ciemnego korytarza.
- Joris żyć?! - rzuciła przez ramię w kierunku Torikhi, a w jej głosie dało się wyczuć nutę troski. Nie uzyskała odpowiedzi, gdyż kapłanka musiała wydostać Jorisa spod resztek mosty by ocenić jego stan.
Półorczyca upewniła się też czy Valko znajduje się gdzieś w okolicach jej nóg, gdzie był w miarę bezpieczny. Pies stał obok ze zjeżoną sierścią, a ostrzegawczy warkot narastał mu w gardle w miarę zbliżania się przeciwników. Oboje zablokowali szczelnie korytarz, ale mimo wszystko Marduk wyszeptał słowa modlitwy, czując że już za chwilę wrogów będzie aż w nadmiarze dla wszystkich w drużynie, nie tylko dla półorczycy.
- Ojcze Elfów, obdarz mój oręż mocą ranienia wszelkich nieprzyjaciół! - czuł jak dygocze, wypowiadając te słowa pierwszy raz w trakcie walki o życie, a nie w pojedynku czy ćwiczebnej walce. Miał wrażenie że blask uświęconej mocy która wniknęła w ostrze rozszedł się również wokół niego - na wpół zrozumiała i wyczuwalna ochronna aura która otaczała go w chwilach największej potrzeby, jak właśnie teraz. Tym bardziej, że usłyszał za załomem ludzkie głosy, które zaraz ucichły. Dodał dwa do dwóch i popędził z powrotem by bronić północnego korytarza.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 21-10-2016 o 19:39.
TomaszJ jest offline