Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2016, 22:53   #227
Ramp
 
Reputacja: 1 Ramp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumny
Podczas spotkania atmosfera była świetna, przynajmniej nie dal wszystkich. Hutt swoim zabim rechotem smiał się w niebogłosy. Martell siedział koło płaza i próbował się nie ruszać, delikatny ruch powodował spory ból mimo zażywania dopalaczy. Towarzystwo nie wyglądało na specjalnie groźne, aczkolwiek dwojka z nich wyglądała jak ktoś kogo opis dobrze zna. Siedzący na krzesle devaronianin miał być jednym z Krayatow, którego opisała mu Hayes. Również przypomniał sobie rozkaz jaki otrzymał od Jedi. Starał się opanować i nie wdawać w niepotrzebna rozmowę.
Oczekiwał w spokoju na rozwinięcie sytuacji.
-Moze zaczniemy normalna rozmowę? A nie będziemy pierdolic bez sensu?- wkurzylo go pierdzenie w stolek bez powodu.
- Hoho, co cię tak zdenerwowało, mój drogi przyjacielu? - Motta odwrócił swój wielki łeb w jego stronę. - Nie przejmuj się, bawmy się, razem z naszymi gośćmi wkrótce będziemy mogli obejrzeć wspaniały wyścig!
-Nic mnie nie denerwuje, tylko nudne jest siedzenie na dupie i nic nie robienie. Nasz towarzysz- zwrócił uwagę na devaronianina - Coś mi się wydaje że nie tylko mnie sie to nie podoba.
Hutt spojrzał na milczącego do tej pory rogacza, który tylko prychnął cicho, ale lekki uśmiech spoczął na jego twarzy.
- Cóż wyścig będzie rzeczywiście strasznie emocjonujący - powiedział z ironią w głosie. - Już nie mogę się doczekać, kto wygra…
-Noooo, dobrze że nasz małomówny towarzysz się odezwał, to może niech każdy się przedstawi, będzie wiadomo kto siedzi obok i nie będzie takiej nudy.
- Rzeczywiście, nie przedstawiłem tobie naszych przyjaciół - inicjatywę przejął Motta. - Od prawej, nasz wspaniały kupiec z Sullustan, Fujjo Sokken, ten wesoły Rodianin to tutejszy zarządca kosmoportu Jamal, obok niego jest mój przedstawiciel z Jakku Finnese - szczerbaty weequay się uśmiechnął - no i nasz gość, Heavenniro Tiabon z którym wzajemnie wymieniamy się przysługami.
Devaronianin skinął głową, nie spuszczając wzroku z Martella.
-W końcu ktoś nas sobie przedstawił, ja jestem Aaron Martell, medyk - z ironia na ustach odparł - To teraz się napijmy i poczekajmy na wyścig.
Siedział tam jeszcze kilkanaście minut gdy poczuł bardzo silny ból w okolicy biodra. Zaczął się pocić, przynajmniej starał się udawac, miał nadzieje ze sie udało. Przeprosił Hutta oraz resztę, wytłumaczyl jego nagłe wyjście i opuścil pomieszczenie, gdyż czekała go uzdrawiając kąpiel.
 
Ramp jest offline